tak wieczorem juz mnie podbrzusze bolało ale lekarka mowila ze to macica sie rozrasta i nospa mi pomoze...wiec wziełam nospe utulilam sie do snu i jakos poszlo...rano bylo niby lepiej do momentu udania sie do wc...zobaczyłam sporo krwi...takie hmmm skrzepy....nie wiem jak to nazwac...wiec ubrałam sie i do lekarki bo mialam blizej niz do szpitala...Ona zrobiła usg powiedziała ze trzeba isc do szpitała usunąć resztki po poronieniu...a w szpitalu jakas masakra raz pobrali krew czekałam 2h na wyniki, pozniej usg, stwierdzenie lekarza badamy Bhcg i jak niskie to oczyszczamy a jak wysokie to szukamy dziecka...zbadali bhcg - ponad 9000...no ale gdzie jest moje dziecko...jeszcze tydzień temu było na usg, a dziś pustka...raz jest raz nie ma?@ mialam 28grudnia wiec teoretycznie 6tydzien...stwierdzil ze moze sie cos przesuneło - ale o ile? 2 tyg???? :| no i pytanie co było tydzień temu na usg co dziś gdzieś się zagubiło...Czy te bhcg odrazu tak spada przy poronieniu czy skoro mam wysoki poziom to jeszcze jest szansa że moja Niunia dalej się rozwija...nie wiem jaki był poziom po potwierdzeniu tydzień temu na usg ciąży - bo nie miałam badanego...nie wiem co mam myśleć...ta niepewność jest nie do zniesienia!!!
Ostatnia edycja: