reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Cytomegalia. Ryzyko zarażenia od małego dziecka

Lemina

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
27 Czerwiec 2020
Postów
111
Nie przechodziłam nigdy cytomegalii. Staramy się obecnie o kolejną ciążę i boję się że moje dziecko może się zarazić, a ja od niego. Ma rok, nie chodzi do żłobka, ale bywamy na placach zabaw, w piaskownicy, ma kontakt z dziećmi znajomych. Jak uchronić się od zarażenia? Czy też miałyście takie obawy?
Widziałam post że mama zaraziła się od 1,5 rocznego dziecka dlatego zaczęło mnie to zastanawiać.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Odciąć na czas ciąży od grup ryzyka lub ze względu na 1 dziecko opóźnić starania o drugie i przechorować, dziecko w tym wieku idąc do żłobka na pewno przywlecze cytomegalie.
Czyli co, w przedszkolu cyz pierwszych klasach szkoły ryzyko, że pierwsze dziecko złapie cytomegalie znika?
A jeśli nie to odłożyć starania na 10 lat?
Moja corka chodziła przez 2,5 roku do zlobka, mam bardzo bliski kontakt (oprócz niej) z przynajmniej 5tka takich maluchów, w ciazy też tak było, a mimo to się nie zaraziłam, więc zakładam, że żadne z dzieci też chore nie było. Więc nie ma gwarancji, że zlobek = cytomegalia.
 
reklama
Czyli co, w przedszkolu cyz pierwszych klasach szkoły ryzyko, że pierwsze dziecko złapie cytomegalie znika?
A jeśli nie to odłożyć starania na 10 lat?
Moja corka chodziła przez 2,5 roku do zlobka, mam bardzo bliski kontakt (oprócz niej) z przynajmniej 5tka takich maluchów, w ciazy też tak było, a mimo to się nie zaraziłam, więc zakładam, że żadne z dzieci też chore nie było. Więc nie ma gwarancji, że zlobek = cytomegalia.
Też mi się tak wydaje, zastanawiałam się czy znaleźć jakiś sposób żeby to przechorować, ale pewności nie mam czy i kiedy się uda... Chodziłam do przedszkola 4 lata, dużo czasu spędzałam na podwórku na osiedlu jako dziecko, miałam starszego brata a jakoś w dzieciństwie nigdy tego nie złapałam.
Nieagatka, a na place zabaw chodzicie normalnie? Dziecko może się zarazić tylko przez bezpośredni kontakt, czy np. Dotykając innych przedmiotów też? Np. Huśtawka, zjeżdżalnia? Raczej staram się z jednej łyżeczki nie jeść, ale móc nie całować dziecka sobie nie wyobrażam (w policzek, rączki, nóżki). A w tym wieku wiadomo dziecko dużo się ślini jak ząbki idą.
 
Też mi się tak wydaje, zastanawiałam się czy znaleźć jakiś sposób żeby to przechorować, ale pewności nie mam czy i kiedy się uda... Chodziłam do przedszkola 4 lata, dużo czasu spędzałam na podwórku na osiedlu jako dziecko, miałam starszego brata a jakoś w dzieciństwie nigdy tego nie złapałam.
Nieagatka, a na place zabaw chodzicie normalnie? Dziecko może się zarazić tylko przez bezpośredni kontakt, czy np. Dotykając innych przedmiotów też? Np. Huśtawka, zjeżdżalnia? Raczej staram się z jednej łyżeczki nie jeść, ale móc nie całować dziecka sobie nie wyobrażam (w policzek, rączki, nóżki). A w tym wieku wiadomo dziecko dużo się ślini jak ząbki idą.
Na placu zabaw spędzamy 2h dziennie. Dziecko w zlobku bylo cały dzien. Ścisły kontakt z tą inna piątka to przytulenia, wspólne jedzenie, czasami nawet piły z jednej butelki. Zdażało mi się zjeść po córce, ona przychodziła żeby dać jej jesc coś co jem, wtedy zdążało się użyć tej samej łyżeczki, nie wyobrażam sobie jej nie całować codziennie po kilkanaście razy.
Wiaodmo, starałam się uważać, ale myślę, że nie można dać się zwariować.
 
Cytomegalia może okazać się naprawdę fatalna w skutkach, i jeśli nie przechodziłaś jej w dzieciństwie i nie masz przeciwciał, uważałabym na Twoim miejscu na kontakty z małymi dziećmi. Niestety, zakażenie w ciąży jest czymś potwornym, jest nawet tutaj wątek dziewczyny, która to właśnie się zaraziła w ciąży. Skutki były koszmarne. Cytomegalia jest nie tak wcale rzadką chorobą wśród dzieci, a w przypadku zakażenia nic nie da się zrobić. Dlatego zalecam ograniczenie kontaktu z dziećmi, bo akurat to można przywlec z przedszkola czy szkoły.
 
Powiem Ci, że to trochę trudny temat. Jakkolwiek głupio to nie brzmi, to naprawdę dużo zależy tu od szczęścia. Ja nie mam żadnej odporności, co potwierdziły badania wykonane przed planowaną ciążą. Co ciekawe, bo moja Mama przeszła cytomegalię gdy mieszkałyśmy pod jednym dachem. Ona dowiedziała się po czasie,, a ja się nie zaraziłam. Podobnie nikt z domowników...
Szczerze, nie miałam jakichś szczególnych obaw, że złapię tego wirusa. Założyłam, że skoro całe życie miałam kontakty z różnymi dziećmi i mieszkałam z osobą zakażoną, to musiałabym mieć okropnego pecha, żeby zachorować akurat w ciąży. Ale tak, jak piszą dziewczyny - zachorowanie może mieć fatalne skutki więc jak najbardziej rozumiem Twoje obawy.
 
Cytomegalia może okazać się naprawdę fatalna w skutkach, i jeśli nie przechodziłaś jej w dzieciństwie i nie masz przeciwciał, uważałabym na Twoim miejscu na kontakty z małymi dziećmi. Niestety, zakażenie w ciąży jest czymś potwornym, jest nawet tutaj wątek dziewczyny, która to właśnie się zaraziła w ciąży. Skutki były koszmarne. Cytomegalia jest nie tak wcale rzadką chorobą wśród dzieci, a w przypadku zakażenia nic nie da się zrobić. Dlatego zalecam ograniczenie kontaktu z dziećmi, bo akurat to można przywlec z przedszkola czy szkoły.
Wiem właśnie że ma straszne konsekwencje, dlatego tak się jej obawiam. Czytałam inne wątki i tamtą historię, jedna mama pisała ze się zaraziła od 1,5 rocznej córki... dlatego zastanawiam się jak ograniczyć ryzyko.
 
Na placu zabaw spędzamy 2h dziennie. Dziecko w zlobku bylo cały dzien. Ścisły kontakt z tą inna piątka to przytulenia, wspólne jedzenie, czasami nawet piły z jednej butelki. Zdażało mi się zjeść po córce, ona przychodziła żeby dać jej jesc coś co jem, wtedy zdążało się użyć tej samej łyżeczki, nie wyobrażam sobie jej nie całować codziennie po kilkanaście razy.
Wiaodmo, starałam się uważać, ale myślę, że nie można dać się zwariować.
Zazdroszczę że masz ten etap za sobą i nic się nie stało. Jak ktoś wyżej napisał, to też kwestia szczęścia.
 
Ja takze nie mialam przeciwcial i obawa przed zakazeniem byla moja zmora w ciazy. Co prawda nie mam starszych dzieci ale bardzo unikalam kontaktow z innymi dziecmi, mylam czesto rece (co teraz i tak jest norma) no i generalnie uwazalam na innych. Nie zarazilam sie i Tobie rowniez tego zycze :)
 
reklama
Powiem Ci, że to trochę trudny temat. Jakkolwiek głupio to nie brzmi, to naprawdę dużo zależy tu od szczęścia. Ja nie mam żadnej odporności, co potwierdziły badania wykonane przed planowaną ciążą. Co ciekawe, bo moja Mama przeszła cytomegalię gdy mieszkałyśmy pod jednym dachem. Ona dowiedziała się po czasie,, a ja się nie zaraziłam. Podobnie nikt z domowników...
Szczerze, nie miałam jakichś szczególnych obaw, że złapię tego wirusa. Założyłam, że skoro całe życie miałam kontakty z różnymi dziećmi i mieszkałam z osobą zakażoną, to musiałabym mieć okropnego pecha, żeby zachorować akurat w ciąży. Ale tak, jak piszą dziewczyny - zachorowanie może mieć fatalne skutki więc jak najbardziej rozumiem Twoje obawy.

Odporność właśnie możesz mieć - krzyżową chociażby.
 
Do góry