Hej Dziewczyny.Zakladam nowy watek dotyczacy czerwonej kokardki przyczepionej do wozka.Mieszkam na Wyspach i spotykam sie,ze czesto tutejsi pytaj mnie czemu mam przypieta kokardke do wozka,co to oznacza.Tlumacze wowczas,ze matka boska ma chronic niemowle.A jak to u was wyglada? przypielyscie kokardke z medalikiem? jesli tak to dlatego,ze kwestia wiary,czy zabobon,a moze bo wszyscy przypinaja?
O ile moja skromna wiedza w tym temacie pozwala mi coś powiedzieć,to czerwona kokardka ma się nijak do "wiary" czy Matki Boskiej. Historia czerwonej kokardki jest taka,że ma chronić rzekomo przed "złym okiem"- intensywnie kolorowy przedmiot ma przyciągnąć uwagę i uchronć niemowlę od "uroku". Religia nie ma z tym nic wspólnego,raczej są to pogańskie przesądy :-). Mam troje dzieci (dwóch dorosłych synów i córeczkę)- nigdy im nie wiązałam czerwonych kokardek- jak dla mnie to...obciach.Jakos wszystkie sliczne i zdrowe .Czego wszystkim życzę
ja tez niczego nie wieszalam , ale tez slyszalam ze wstazeczke czerwona wiaze sie zeby nikt dziecka nie zauroczyl ;-)
dla mnie to totalny zabobon z zapadłych wsi... Mnie kolezanka jak zobaczyła ze nie mam kokardy to przynajmniej pielucha posikaną kazała dziecko po twarzy wytrzec.... ale co sie dziwic laska ledwo podstawówke skończyła... ;-)
Mieszkamy na wsi, i też każdy sie dziwił że nie ma czerwonej kokardki przy wózku, foteliku, łóżeczku chyba przy wszystkim a teściowa jak przyjechaliśmy w odwiedziny BEZ kokardki to kazała skarpetki na lewą stronę zakładać i wedle wszystkich to też nie ma nic wspólnego z Matką Boską, tylko ma chronić tak jak dziewczyny pisały przed "zauroczeniem" dziecka.
Ja jak widze przy wozku dziecka ta czerwona kokardke to mam juz wyrobione zdanie o matce....i raczej nie jest to zdanie pochlebne
mi teściowa zawiązała , nawet nie zorientowałam sie od razu, sprytnie schowała jak ktoś chce, niech nosi, jak nie chce to nie ma moja odpadła sama i wiecej nie miałam
czerwona kokardka chroni przed urokiem, a jesli chcesz żeby to była ochrona Matki Boskiej to nie chrzczonemu dziecku wkłada się pod podusię różaniec. ja nigdy nie zwracam uwagi na te czerwone wstazeczki i moja mąła tez takowej nie miała. ale z tym ,,złym-okiem,, uwazam że to prawda, i jakoś nie uwazam żeby osoby które tak na wszelki wypadek wiązą tą kokardkę pochodziły ze wsi lub nie skończyły szkoły(to nie ma nic wspólnego z tym). natomiast to wynosi się z domu i rejonu w którym sie mieszka. ja nigdy w zabobony nie wierzyłam i do dzisiaj z niektórych sie smieję ,ale widziałam na własne oczy jak takie złe oko działa na dziecko a lekarze tylko ręce rozkładaja- i kobiety które w to wierza i znają metody oduraczania sa na prawdę pomocne. dlatego nie oceniam i zgóry nie neguja takich metod.
Czerwona wstążeczka to zabobon, nie mający nic wspólnego z Maryją, Kościołem i Bogiem... ten różaniec pod poduszką, to też jakiś wymysł :-) Jezeli komuś zależy na pobożnym akcencie w wózku to zakłada medalik lub krzyżyk i może udekorować go jakąś wstążeczką, ale ten czerwony kolor ma służyć ochronie przed "ociotowaniem" (cokolwiek to znaczy)... Jak to usłyszałam, to myślałam, ze padnę... W życiu nigdy bym z czymś takim na spacer nie wyszła, ale rozumiem wierzenia w gusła i inne podobne i nie obśmiewam tych, co sobie kokardki wpinają... Dziwi mnie to, ale spoko ))) Jak braliśmy z mężem ślub w maju, to usłyszałam, że nie wolno bo to m-c Maryjny, a ona jjest zazdrosna i nie lubi konkurencji (Matka Boga!!!) i ręce mi opadły... Ludzie to mają pomysły )))))