Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź.
Przepraszam za nieścisłości i chaotyczną wypowiedź. Od czasu rozstania z mężem nastąpiło tyle wydarzeń, że ciężko mi to streścić i zawrzeć wszelkie istotne informacje.
1. Do sądu został złożony wniosek o ustalenie sposobu wykonywania władzy rodzicielskiej. Z sądu przyszło wezwanie na rozprawę o powierzenie wykonywania władzy rodzicielskiej.
2. Kiedy się wyprowadzałam oczywiste było, że dziecko jedzie ze mną, ponieważ mąż pracuje i nie było możliwości, aby zajmował się dzieckiem w ciągu tygodnia, dlatego też przywoziłam mu syna na każdy weekend. Mąż zaczął się sprzeciwiać dopiero później. Potem w kwietniu mąż zgłosił w urzędzie miasta, że nie mieszkam już w jego mieszkaniu i zażądał abym się wymeldowała. Teraz razem z synem jestem zameldowana u moich rodziców.
3. Może źle to ujęłam - chodziło mi o to, że byłam przekonana, że nie są to wystarczające powody, abym miała prawo przestać zawozić dziecko do męża, że nie mam w ogóle prawa odmówić przywożenia syna.
4. Mąż twierdzi, że syn mu to powiedział, ale ja mam pewnośc, że takie zdarzenie nigdy nie miało miejsca. Gdyby cokolwiek takiego się stało, na pewno nie byłabym już z moim obecnym partnerem. Poza tym syn nie wykazuje najmniejszych nawet obaw przed moim partnerem, kiedy go nie ma wypytuje kiedy wujek przejedzie, czemu go nie ma i czy nie może z nami być cały czas. Naprawdę mam stuprocentową pewność, że to się nigdy nie zdarzyło.
5.Pozew o alimenty jest już złożony, chodzi mi raczej o podejście męża, myślałam, że jego podejścia do tego może mieć dla sądu jakieś znaczenie.
Ciężko jest mi opisać zachowanie mojego męża w kilku słowach. Zawsze był kłamcą i oszukiwał jak tylko się dało, teraz również tak robi. Do tego jeszcze jest bardzo agresywny i nie przeszkadza mu zupełnie obecność syna - krzyczy, przeklina i wyzywa i nie potrafi zrozumieć ( a tak naprawdę myślę, że jest mu to obojętne), że synek potwornie się tego boi. Ja naprawdę się starałam, żeby wszystko po rozstaniu ułożyć, chodziliśmy na mediacje, z których mąż zrezygnował, bo nie podobało mu się to, co mówiła pani mediator.
Chciałam zadać od razu jeszcze jedno pytanie. Istnieje możliwośc (i mam nadzieję, że tak będzie), że sąd przyzna wykonywanie władzy rodzicielskiej mnie. Pewnie wtedy będę musiała zawozić synka do męża na weekendy, albo jakiś dzień w tygodniu. Co będzie w sytuacji, kiedy syn będzie płakał, że nie chce iść do taty i nie będzie chciał nawet, żeby mąż wziął go na ręce? Czy wtedy pomimo protestów dziecka będę musiała go tam zostawić? Nie mówię o sytuacji, kiedy synek będzie "marudził", wtedy będę się starała go jakoś spokojnie przekonać. Ale ostatnio kiedy mąż mu powiedział, że go zabierze, syn zaczął histerycznie płakać i takiej właśnie sytuacji się boję.