Witajcie,
14 sierpnia urodziłam zdrowego silnego chłopca. Dostał 10 punktów i byliśmy szczęśliwi do czasu. Dwie doby później okazało się, że ma żółtaczkę. Poziom bilubiryny 20. Wzięli go pod lampy i kroplówkę przeczyszczającą. Następnego dnia 20,5 bilubiryny z rana. Wieczorem 19,2. Kolejne badania i bilubirynka mu nie spadała tak szybko jak powinna. W piątek wieczorem okazało się, że mały ma bakterię coli w układzie moczowym i wydawałoby się ze to koniec naszych trosk. Dostał antybiotyk który miał mu pomóc. Niestety nie poszło tak łatwo. Bilubiryna nadal mu nie spadała a w poniedziałek rano zrobili mu usg wątroby. Powiedzieli mi, że ma prawdopodobnie wadę dróg żółciowych, przez co żółć mu się zatrzymuje w organizmie. Leczone tylko operacyjnie, tylko w Warszawie... Najadłam się strachu czytając i dowiadując się o tej chorobie. Dzisiaj rano był na bardziej szczegółowym usg i okazało się na szczęście, że to nie to. Gdyby to było... nawet nie chce myśleć jakie konsekwencje by to niosło za sobą... Teraz go badają na choroby metaboliczne tego jest jednak tyle, że mam wrażenie że nigdy tego nie znajdą Nie mogę go karmić swoim pokarmem, żeby nie obciążać mu wątroby. Jest takiego zielonkawego koloru, mocz ma bursztynowy i jest bardzo spokojny. Bilubiryna która miała mu zagrażać już odpuściła pojawiła się jednaktaka inna bilubiryna która mu już w żaden sposób nie zagraża, jednak pochodzi od tej chorej wątroby. Ah i dzisiaj zaczęli mu dawać osocze, bo ma słabą krzepliwość krwi i ta krew jest potwornie gęsta.
I teraz mam do Was pytanie, czy miałyście bądź słyszałyście o czymś podobnym? Czymś na czym mogłabym się oprzeć, że Kornel wyzdrowieje i niedługo wyjdzie do domku? Szczerze już wariuje. Nie mogę go przytulić bo leży w inkubatorze pod fototerapią, nie mogę nawet mu dawać swojego mleka. Jeszcze trochę a naprawdę osiwieje. Macie jakieś pomysły co mu może być? Ah, ja i ojciec malucha nie mamy żadnych genetycznych chorób. Kornel urodził się w 38 tygodniu ciąży więc wcale nie tak bardzo wcześnie.
14 sierpnia urodziłam zdrowego silnego chłopca. Dostał 10 punktów i byliśmy szczęśliwi do czasu. Dwie doby później okazało się, że ma żółtaczkę. Poziom bilubiryny 20. Wzięli go pod lampy i kroplówkę przeczyszczającą. Następnego dnia 20,5 bilubiryny z rana. Wieczorem 19,2. Kolejne badania i bilubirynka mu nie spadała tak szybko jak powinna. W piątek wieczorem okazało się, że mały ma bakterię coli w układzie moczowym i wydawałoby się ze to koniec naszych trosk. Dostał antybiotyk który miał mu pomóc. Niestety nie poszło tak łatwo. Bilubiryna nadal mu nie spadała a w poniedziałek rano zrobili mu usg wątroby. Powiedzieli mi, że ma prawdopodobnie wadę dróg żółciowych, przez co żółć mu się zatrzymuje w organizmie. Leczone tylko operacyjnie, tylko w Warszawie... Najadłam się strachu czytając i dowiadując się o tej chorobie. Dzisiaj rano był na bardziej szczegółowym usg i okazało się na szczęście, że to nie to. Gdyby to było... nawet nie chce myśleć jakie konsekwencje by to niosło za sobą... Teraz go badają na choroby metaboliczne tego jest jednak tyle, że mam wrażenie że nigdy tego nie znajdą Nie mogę go karmić swoim pokarmem, żeby nie obciążać mu wątroby. Jest takiego zielonkawego koloru, mocz ma bursztynowy i jest bardzo spokojny. Bilubiryna która miała mu zagrażać już odpuściła pojawiła się jednaktaka inna bilubiryna która mu już w żaden sposób nie zagraża, jednak pochodzi od tej chorej wątroby. Ah i dzisiaj zaczęli mu dawać osocze, bo ma słabą krzepliwość krwi i ta krew jest potwornie gęsta.
I teraz mam do Was pytanie, czy miałyście bądź słyszałyście o czymś podobnym? Czymś na czym mogłabym się oprzeć, że Kornel wyzdrowieje i niedługo wyjdzie do domku? Szczerze już wariuje. Nie mogę go przytulić bo leży w inkubatorze pod fototerapią, nie mogę nawet mu dawać swojego mleka. Jeszcze trochę a naprawdę osiwieje. Macie jakieś pomysły co mu może być? Ah, ja i ojciec malucha nie mamy żadnych genetycznych chorób. Kornel urodził się w 38 tygodniu ciąży więc wcale nie tak bardzo wcześnie.
Ostatnia edycja: