reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Do samotnych mam, które partner zostawił w ciąży.

... I tak byliśmy, ze sobą kolejne lata, w sumie 12.
Urodziła mi się wspaniała córka, ciężko pracowałem bo partnerka nie umiała się odnaleźć i nie chodziła do pracy w ogóle.
Pracowałem 7dni w tygodniu by kupić dom, bezpieczne miejsce dla nas.. Często wracałem z pracy, a ich nie było. Nie było też obiadu, zakupów.
Byłem po prostu zaniedbywany.
Przyszedł też kiedyś kryzys i kilka ciosów od życia, a to sprawiło, że popadłem w stan depresyjny i 3 tygodnie nie chodziłem do pracy.
Moja partnerka? nie znosiła mnie takiego więc unikała. Unikała mojego stresu i smutku. Mówiła, ze to ją przytłacza.
Siedziałem w ciemnym pokoju i łzy ciekły mi po policzkach.
I tutaj zaczyna się moja obecna historia...
Dopiszę resztę wkrótce.
 
reklama
Poznałem w pracy kobietę w ktorej się zakochałem, z wzajemnością.
po kilku latach, znów ze wzgledu na dziecko, próbowałem ratować związek z partnerką.
Niestety, nie udało się. A żeby dać nam szansę, odsunąłem od siebie kobietę, o której wspomniałem wcześniej.
Znów w międzyczasie, poznałem inną panią, z którą nawiązuję romans.
Upada na dobre mój związek po 12 latach. Jest wyprowadzka, łzy, moje, dziecka...
Spażyłem się. Przyodziałem gruby ochronny plaszcz, i odtąd staję się niepewny. Niepewny czy kobieta z pracy to ta, z którą już nic się nie rozsypie i razem w miłości po prostu zestarzejemy się. Odseparowałem się od niej na kilka miesięcy. Po powrocie ona jest już w depresji, 2 miesięcznej przerwie w pracy i na antydepresantach.
Jest wciąż druga pani, z którą ciągnę relację.
Mijają lata, a ja wciąż nie mam pewności.
Boję się rozstać z pierwszą kobietą z pracy, bo nie wiem czy nam się uda.
Boję się odejść od niej, bo być może to ona jest mi pisana.
Troszczy się o mnie, dba, wstaje w wolne dni by zrobić mi śniadanie... ale popada w ataki paniki, unika miejsc na zewnątrz, woli cały dzień siedzieć w domu, lub ze mną w łóżku... Unika mojej córki. Mimo, ze szykuje dla niej jedzenie kazdego dnia. Ale więzi głębszej pomiędzy nimi brak..
Z tego powodu też wzbiera się we mnie rozczarowanie.
Rozczarowanie, że niby mieszkam z kobietą, a jednak prowadzę tryb samotnego ojca.
 
Wciąż kontynuuję romans z drugą panią. Spędzamy milo czas. Pomagam jej jak mogę.
Mija trochę czasu, aż wreszcie jestem nakryty. Pierwsza pani założyła mi szpiega i skonfrontowała mnie przy niej.
Już wiadomo, że jestem rozerwany.
Mija prawie pół roku i pierwsza pani odchodzi, wyprowadza się ode mnie.
A ja nagle czuję jej brak. Rozpaczam.
Płaczę, patrząc na obraz, który mi zostawiła.
Po dwóch tygodniach spotykamy się, jestem roztrzęsiony, mówię jak ciężko mi żyć bez niej. Umawiamy sie na wycieczkę w poniedziałek...
Dla pewności... czy napewno dobrze robię, daję szansę drugiemu zwiazkowi i wprowadzam się do drugiej pani na 4dni, by mieć pewność, czy robię dobrze.
Mijają dni, ale ja nie czuję ulgi.
W niedzielę, druga pani pokazuje mi test. Jest w ciąży. Nie widzi mojej radości.
W poniedziałek jesteśmy razem z 1 wszą panią. Jest wspaniale... mamy swietny czas razem.
Mija kilka dni, a koleżanka 2pani postanawia dowiedzieć się o mnie co się da, znajduje moją byłą, a ta jej mówi wszystko co wie.
Pani nr 2 kontaktuje się z panią nr 1 i mowi, ze jest w ciąży.
Ja jestem już na zwolnieniu z pracy z powodu stresu i stanow lękowych.
 
Udaje mi się przekonać panią nr 1, ze chcę z nią być.
Mam za to wyrzuty sumienia co dalej, co z dzieckiem... Przecież nie jest winne niczemu, nie czuję się też dobrze zostawiać kobietę w ciąży samą, z 2ką dzieci (córka - poprzedni związek).
Jadę z nadzieją, że może jeśli się rozstaniemy, to lepiej by dziecka... nie było.
Ale pani nr 2 zaprzecza. Nie chce słyszeć o tym. Ja nie mam nic do powiedzenia...
I tak męczę się... i boję jednocześnie, że przecież już raz poświęciłem się, bo dziecko.
Wyszedłem na tym słabo, jedynie blizny na sercu i strach przed kolejnym rozstaniem.
Uczucia do pani nr 2 są, ale nie potrafię przestać myśleć o pani nr 1.
Tęsknię za nią, nie jem za wiele, nie potrafię się skoncentrować na pracy.
Cieszę się z drugiego dziecka, i nie chcę kolejnego rozwalonego domu i dziecka co drugi tydzień. Kolejna ofiara rodziców.
Ale zjada mnie to, że pani nr 1 czekała 5lat na dziecko i ślub. A zostawiam ją z niczym.
Wciąż ją kocham. Chcę z nią być, ale na drodze jest obowiązek, odpowiedzialność...
Wstyd mi zostawiać panią nr 2 z dwójką dzieci.
Już z jednym materialnie ledwo daje radę.
Zawiodłem wszystkich do okola. Siebie też.
I zjada mnie to kazdego dnia.
Możecie teraz porównać wasze doświadczenia z moim przypadkiem.
Nie każdy facet po prostu ucieka od odpowiedzialności, lub nie dorósł do roli ojca.
Czasem na drodze są inne powody.
 
Mogę wrócić do miejscowości gdzie mieszka mama, natomiast nie jestem w stanie mieszkać z nią 😔
Zbyt dużo rzeczy się bardzo skomplikowało, straciłam kontakt ze znajomymi wyprowadzając się do innego miasta, ale wierze w to, ze dam sobie radę sama. Najgorsze jest to, ze zawsze chciałam dla mojego dziecka wszystkiego co najlepsze ponieważ sama w życiu nie miałam praktycznie nic 😔
Skąd ja to znam... Pamiętaj że będzie dobrze! Nie ma innego wyjścia! Dziecko jest największą motywacją😊🙂
 
Ostatnia edycja:
Witajcie Kochane.
Byłam w związku rok. Byłam taka szczęśliwa, że czułam się jakbym złapała Pana Boga za nogi.
Wpadliśmy. Na początku partner cieszył się z ciąży i snuł wspólne plany. Około 12 tygodnia ciąży zaczął się dziwnie zachowywać. Prowokować awantury, obrażać na kilka dni, ja musiałam zawsze przepraszać chociaż nie miałam za co. Po kolejnej sprzeczce nie wytrzymałam. Po prostu nie przeprosiłam więcej. On wyszedł, nie odezwał się i ja też tego nie zrobiłam. Ja już czułam , że on robi wszystko żebym dała sobie spokój.
Nabuntował na mnie naszych znajomych, nawymyślał o mnie że on mnie zostawił bo miał dosyć moich kochanków. Nikt mnie przez niego nie chce znać. Mieszkamy w tym samym bloku, na ulicy udaje że mnie nie zna. Sytuacja trwa już 2 miesiące. Od tej pory nie odezwał się ani razu. Nie mam pojęcia na czym stoję, nie wiem czy on w ogóle ma zamiar uznać córkę. Nie mogę uwierzyć w to, że któs kto mówił mi w twarz, że mnie kocha tak mnie potraktował. Zastanawiam się czy facet, który zostawia kobietę w ciązy, dostaje olśnienia i wraca? Czy próbuje cokolwiek naprawiać? Jakie były Wasze historie. Czy oni wracali? czy robili problemy? czy nigdy nie zmienili swojej decyzji , że nie chcą ani Was ani dziecka? Jak mam sobie z tym poradzić :(
Pozdrawiam i dziękuję
 
Do góry