witam
jestem ojcem 3dzieci. od 2 lat jestem po rozwodzie. mieszkam obecnie w duzej odleglosci od dzieci. byla zona nie ulatwia dzieciom kontaktu ze mna oczekujac ze wylacznie ja bede zabiegal o kontakt z nimi...tzn dzwonil, przyjezedzal....sama nie kwapi sie by zrobic wycieczke dzieciom do mnie, wrecz utrudnia im przyjazd do mnie...zreszta dzieci tez jakos nie przejawiaja checi dluzyszch niz 3min rozmow ze mna...i najlepiej jakbym przyjechal na 15-30min zeby mogly chwile sie nacieszyc mna jak 'malpka' a potem juz leca do swoich zajec i nie interesuja sie mna....takze o jakiejs tesknocie nie ma raczej mowy. byla zona decyduje o ich sprawach czesto nawet mnie nie informujac o tym...zwlaszcza idzie tu o dodatkowe zajecia itp co wiaze sie z dodatkowymi wydatkami...o wielu sprawach wogole nie wiem lub dowiaduje sie przy okazji lub od kogos z rodziny...nawet o waznych sprawach mnie nie informuje. mozna by tu jeszcze wiele pisac ale nie o to teraz idzie (moge dopisc pozniej co bedzie konieczne)....
NIe czuje sie wogole potrzebny ani tym bardziej nie widze bym mogl miec jakas wladze nad wychowaniem itp...kolejna rzecz ze przy duzej odleglosci jaka nas dzieli nie mam prawie zadnej mozliwosci wplywu na cokolwiek.....
czy jest mozliwosc dobrowolnego zrzeczenia sie praw do dzieci przeze mnie?
i jak to powinno wygladac?
jaka jest szansa na uzyskanie pozytywnego orzeczenia?
czym i jak to umotywowac aby trafic do rozwagi sadu?
zrzeczenie sie praw ulatwiloby zycie tak mnie jak i bylej zonie. nie oznaczloby to wcale ze nie chce znac dzieci lub miec kontaktu z nimi...ale tak czy siak nie mam najmniejszego wplywu na to sie dzieje z nimi (bo moge sobie mowic co chce a ex i tak zrobi co zechce a ja nie mam ani czasu,ani zdrowia, ani checi ani tym bardziej kasy by ciagac sie po sadach w zwiazku z tym)...tak przynajmniej nikt by mi nie mogl zarzucic ze nie wplywalem na wychowanie ich.
bardzo dziekuje za odpowiedz
jestem ojcem 3dzieci. od 2 lat jestem po rozwodzie. mieszkam obecnie w duzej odleglosci od dzieci. byla zona nie ulatwia dzieciom kontaktu ze mna oczekujac ze wylacznie ja bede zabiegal o kontakt z nimi...tzn dzwonil, przyjezedzal....sama nie kwapi sie by zrobic wycieczke dzieciom do mnie, wrecz utrudnia im przyjazd do mnie...zreszta dzieci tez jakos nie przejawiaja checi dluzyszch niz 3min rozmow ze mna...i najlepiej jakbym przyjechal na 15-30min zeby mogly chwile sie nacieszyc mna jak 'malpka' a potem juz leca do swoich zajec i nie interesuja sie mna....takze o jakiejs tesknocie nie ma raczej mowy. byla zona decyduje o ich sprawach czesto nawet mnie nie informujac o tym...zwlaszcza idzie tu o dodatkowe zajecia itp co wiaze sie z dodatkowymi wydatkami...o wielu sprawach wogole nie wiem lub dowiaduje sie przy okazji lub od kogos z rodziny...nawet o waznych sprawach mnie nie informuje. mozna by tu jeszcze wiele pisac ale nie o to teraz idzie (moge dopisc pozniej co bedzie konieczne)....
NIe czuje sie wogole potrzebny ani tym bardziej nie widze bym mogl miec jakas wladze nad wychowaniem itp...kolejna rzecz ze przy duzej odleglosci jaka nas dzieli nie mam prawie zadnej mozliwosci wplywu na cokolwiek.....
czy jest mozliwosc dobrowolnego zrzeczenia sie praw do dzieci przeze mnie?
i jak to powinno wygladac?
jaka jest szansa na uzyskanie pozytywnego orzeczenia?
czym i jak to umotywowac aby trafic do rozwagi sadu?
zrzeczenie sie praw ulatwiloby zycie tak mnie jak i bylej zonie. nie oznaczloby to wcale ze nie chce znac dzieci lub miec kontaktu z nimi...ale tak czy siak nie mam najmniejszego wplywu na to sie dzieje z nimi (bo moge sobie mowic co chce a ex i tak zrobi co zechce a ja nie mam ani czasu,ani zdrowia, ani checi ani tym bardziej kasy by ciagac sie po sadach w zwiazku z tym)...tak przynajmniej nikt by mi nie mogl zarzucic ze nie wplywalem na wychowanie ich.
bardzo dziekuje za odpowiedz