Te torebki, to mi się z Wylęgarnią kojarzą....
Temat rzeka, faktycznie;-) Cóż, ja nie popiszę się oryginalnością, bo też uwielbiam kolczyki (posiadam 86 par
, używam ze 40), część zrobiłam nawet sama :-), mam kilka fajnych egzemplarzy z wylęgarni, zwłaszcza zielone witrażowe, tzn jeden, bo drugi zgubiłam na baletach w Szczecinie, nad czym ubolewam:-(
...torebki, to już raczej uzależnienie. W sumie nie mam ich gdzie trzymać, tzn, gdyby doszła kolejna, bo zajmują bieliźniany kosz wiklinowy i 2 gigantyczne pudła...Części bym się mogła pozbyć, bo już mi się nie podobają, zostawiłabym sobie z 10 ulubionych, ale nie mogę się zebrać, żeby je wystawić na all.
Z doborem dodatków akurat nie mam problemu, jestem minimalistką, zazwyczaj ograniczam się do kolczyków, zwłaszcza jak są duże. A że noszę się na czarno, jeden kolorowy bądź srebrny dodatek wystarczy (wg mnie). Ewentualnie dodatkowo pasująca apaszka/szal, zależy od okazji. Pierścionków i bransoletek na co dzień nie noszę, bo pracuję w rękawiczkach.
Zgadzam się z Bodzią - wystarczy mała czarna i przy pomocy dodatków można z niej wyczarować 5 strojów na różne okazje, tak, że facet nie zorientuje się, że to ta sama kiecka