reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Drugie poronienie ... i co dalej ..:(?

Tera teoretycznie jestem w 11 tyg+ 1 ale w połowie 9 tyg trafiłam z płomieniami do szpitala. Lekarz stwierdził ze wszystko jest Ok. Wytłumaczył jakie mogły być powody. Tydzień później sytuacja się ponowiła ale nie jechałam już do lekarza ponieważ nie miałam skurczów itp. Plamienie ustało a ja mam kontrole 12.01. Wiec cały czas mam w głowie wizje niepowodzenia, nawet mam przygotowana koszule do szpitala na wypadek poronienia. Może przesadzam ale wole być przygotowana.
A bierzesz luteinę albo duphaston?? To jest bardzo ważne przy plamieniach.
 
reklama
Tak, biorę 3x2 duphaston, 2x1 luteinę, acard oraz heparynę. Wiec trochę tego jest.
No to dobrze. Ten strach jest zrozumiały kochana i niestety często nie kończy się po przekroczeniu 12 TC. Potem czekasz na ruchy, jak już je czujess to cxzy odpowiednio się rusza, czy w ogóle się dzisiaj ruszał. Przynajmniej u mnie to tak wygląda całe 9 miesięcy, pełna histeria :D
 
No to dobrze. Ten strach jest zrozumiały kochana i niestety często nie kończy się po przekroczeniu 12 TC. Potem czekasz na ruchy, jak już je czujess to cxzy odpowiednio się rusza, czy w ogóle się dzisiaj ruszał. Przynajmniej u mnie to tak wygląda całe 9 miesięcy, pełna histeria :D
Pocieszyła mnie, ze nie jestem jedyna 😂
 
Tera teoretycznie jestem w 11 tyg+ 1 ale w połowie 9 tyg trafiłam z płomieniami do szpitala. Lekarz stwierdził ze wszystko jest Ok. Wytłumaczył jakie mogły być powody. Tydzień później sytuacja się ponowiła ale nie jechałam już do lekarza ponieważ nie miałam skurczów itp. Plamienie ustało a ja mam kontrole 12.01. Wiec cały czas mam w głowie wizje niepowodzenia, nawet mam przygotowana koszule do szpitala na wypadek poronienia. Może przesadzam ale wole być przygotowana.
To po co my tu czarne scenariusze piszemy 🤔😘
Ja wiem, że najłatwiej myśleć w takim momencie i najgorszym żeby ten ból minął ale tu jest szansa ❤️
Trzymam mocno kciuki. Daj znać
 
Wlasnie i tak moze sie skonczyc zabiegiem, a mozna sobie troche cierpienia oszczedzic. Juz to psychiczne wystraczy. Jakbym mieszkala w Polsce pewnie zdecydowalabym sie na zabieg, ale mieszkam na wyspach i wlasnie nie mam tego zaufania. Dobrze, ze tutaj moge poczytac jak to wyglada.
Bardzo mi przykro. Ja tez miałam puste jajo, poszłam do szpitala lekarz dał termin ze mam przyjść na zabieg, jednego dnia zrobiłam test na COVID, a na następny miałam mieć zabieg i tak się na niego nastawiałam. Jakie było moje zdziwienie jak przynieśli mi tabletki okrągłe wiaderko. Mówiłam im ze ja na zabieg przyszłam, a nie na tabletki ale nikt nnie nie słuchał. Dostałam tabletki, po nich straszliwy ból brzucha, biegunka przez jakąś godzinę nie kontaktowałam aż zaczęły działać proszki przeciwbólowe :( po 4h urodziłam puste jajo ale poza tym nic się nie oczyściłam i na następny dzień miałam i tak zabieg :( , gdym wiedziała jak to wyglada od razu zdecydowałaby się na zabieg.
 
Ciąża biochemiczna to też ciąża poprostu większość tych ciąż konczy się w bardzo wczesnym etapie bo natura sama eliminuje wadliwe zarodki. Jak masz w porządku ginekologa to powinien ci wypisać skierowanie na genetykę na NFZ.tam przysługuje ci badanie kariotypu a jeśli się uda załatwić mężowi też skierowanie jemu też przysługuje na NFZ badanie. Tylko w mojej okolicy kazano mi czekać 4 lata. Więc zrobiliśmy badania prywatnie. Też jestem po 2 poronieniach. Zrobiłam badania też na trabofilie i wyszły mi 3 mutacje nie prawidłowe.
Jaki
 
Hej dziewczyny.
Chciałabym Was ostrzec.
Nie zawsze trzecia próba jest ta udaną.
Nie zawsze wystarczy się tylko starać. Jeżeli nie jest znana przyczyna poronienia to kiepsko, zawsze warto ją odkryć.
Opiszę Wam moja historię, chociaż wciąż nie dokończona:

Pierwsze poronienie, dowiedziałam się w 16 tygodniu, że dziecko już od 2 tygodni jest martwe. Szpital i poród martwego dziecka, ból niesamowity, przeżycie okropne.

Drugie poronienie, jakoś 7 tydzień patrząc po rozmiarze dziecka, bo lekarz kazał mi przyjść dopiero po 8 tyg żeby mieć pewność, że serce będzie bić. Nie biło. Szpital, tabletki poronne i od razu z rana dnia następnego zabieg w pełnym uśpieniu. Polecam, szybko i bezboleśnie.

Trzecia ciąża, serce biło. W 8 tygodniu już nie. Dziecko zmarło jakoś w 7 tygodniu. Szpital i łyżeczkowanie.
Badanie płodu wyszło prawidłowo, kariotypy prawidłowe. Wyszła jedna mutacja MTHFR.

Czwarta ciąża tzw biochemiczna, test pozytywny, dziecka nie uwidoczniono, po 4 dniach krwawienie tylko bardziej obfite i koniec.

Piąta ciąża już na heparynie (clexane), duphastonie, luteinie, acardzie, kwasie metylowanym. 7 tydzień serce bije jest wszystko na USG ok. 8 tydzień brak bicia serca płodu. Odstawienie leków, po 4 dniach poronienie samoistne w domu.

Lekarz immunolog twierdzi, że ciąże biochemiczne też się liczą, bo pozostawiają w organizmie znak, czym więcej poronień tym gorzej to wyleczyć, jeżeli coś jest nie tak z immunologią.

Nadal szukam przyczyny.
Moja historia nie jest optymistyczna, ale dziewczyny naprawdę uważajcie na co się decydujecie, żeby potem tego nie żałować ;)

Mam nadzieję, że Wam się uda ;)
 
reklama
Hej dziewczyny.
Chciałabym Was ostrzec.
Nie zawsze trzecia próba jest ta udaną.
Nie zawsze wystarczy się tylko starać. Jeżeli nie jest znana przyczyna poronienia to kiepsko, zawsze warto ją odkryć.
Opiszę Wam moja historię, chociaż wciąż nie dokończona:

Pierwsze poronienie, dowiedziałam się w 16 tygodniu, że dziecko już od 2 tygodni jest martwe. Szpital i poród martwego dziecka, ból niesamowity, przeżycie okropne.

Drugie poronienie, jakoś 7 tydzień patrząc po rozmiarze dziecka, bo lekarz kazał mi przyjść dopiero po 8 tyg żeby mieć pewność, że serce będzie bić. Nie biło. Szpital, tabletki poronne i od razu z rana dnia następnego zabieg w pełnym uśpieniu. Polecam, szybko i bezboleśnie.

Trzecia ciąża, serce biło. W 8 tygodniu już nie. Dziecko zmarło jakoś w 7 tygodniu. Szpital i łyżeczkowanie.
Badanie płodu wyszło prawidłowo, kariotypy prawidłowe. Wyszła jedna mutacja MTHFR.

Czwarta ciąża tzw biochemiczna, test pozytywny, dziecka nie uwidoczniono, po 4 dniach krwawienie tylko bardziej obfite i koniec.

Piąta ciąża już na heparynie (clexane), duphastonie, luteinie, acardzie, kwasie metylowanym. 7 tydzień serce bije jest wszystko na USG ok. 8 tydzień brak bicia serca płodu. Odstawienie leków, po 4 dniach poronienie samoistne w domu.

Lekarz immunolog twierdzi, że ciąże biochemiczne też się liczą, bo pozostawiają w organizmie znak, czym więcej poronień tym gorzej to wyleczyć, jeżeli coś jest nie tak z immunologią.

Nadal szukam przyczyny.
Moja historia nie jest optymistyczna, ale dziewczyny naprawdę uważajcie na co się decydujecie, żeby potem tego nie żałować ;)

Mam nadzieję, że Wam się uda ;)
Zgadzam się z tobą...
Ja miałam dwie straty pod rzad pierwsza 8tydz.. Druga 17tyg.. Synek.. Pochowałam..
Ból okropny i do tej pory tak zostanie...
Zrobiłam badania na trombofillie wyszła mthrfr oraz pai 1 homo...
Wiem że przy kolejnej ciąży powinnam być obstawiona zastrzykami od pozytywnego testu.. Tylko niestety tego testu dalej brak 🥺
 
Do góry