reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

dwoje dzieci i praca na pełen etat

Wydaje mi się, że bez pomocy babć, dziadków czy niań to pogodzenie etatu z opieką nad dwójką dzieci jest wyczynem przynajmniej akrobatycznym. Dlatego podziwiam te mamy, którym się to udaje.

U nas jest tak, że opieka nad dziećmi w 100% spoczywa na mnie, bo męża nie ma 11, a czasem i 14h na dobę. 3/4 babcio-dziadków pracuje, 1 babcia schorowana, więc nie mam śmiałości prosić o pomoc w opiece.

Gdybym miała teraz wrócić na etat, musiałabym zarobić poważniejsze pieniądze, żeby z nich jeszcze opłacić nianię dla dwójki (córcia do żłobka nie ma szans się dostać, a synka trzeba zaprowadzić i odebrać z przedszkola) - no i żeby coś mi jeszcze w portfelu zostało. A kto da poważniejsze pieniądze kobiecie wracającej do pracy po dwóch latach przerwy, która do tego ma małe dzieci?
Dlatego póki co pcham do przodu własny biznes, choć to też nielekka sprawa, bo czas poświęcony na to "kradnę" dzieciakom. No ale niestety, nie można mieć wszystkiego.
 
reklama
u nas póki co jedno dziecko (drugie za 3 miesiące). Pracowałam na cały etat - niestety odbijało się to na kontakcie z dzieckiem, mąż ma własny interes więc jest bardziej dyspozycyjny. Na dziadków możemy liczyć tylko w weekendy bo wszyscy pracujący. Po porodzie pewnie w miarę niedługo wrócę do pracy bo nie potrafię usiedzieć w domu, ale raczej na pół etatu żeby dzieciaków nie zaniedbywać.
Przy dwójce rodziców wszystko da się pogodzić, sytuacja jest gorsza gdy zostaje sama matka z 3 dzieci. Wtedy bez pomocy babć moim zdaniem nie ma szans. Mam kilka takich przypadków w rodzinie i nie dość że dzieciaki często siedzą po świetlicach, to mamusie padają na nos.
 
Ja po urodzeniu Zuzi po macierzyńskim wróciłam na cały etat. Niestety, wychowawczy się zupełnie nie opłaca, a brzdąc jednak trochę kosztuje...
Teraz, za 1,5 miesiąca urodzi nam się drug brzdąc :) Po macierzyńskim zamierzam wrócić do pracy. Mam o tyle dobrą sytuację, że pracuję w firmie rodzinnej, dzięki czemu zawsze mogę się z tatą-szefem dogadać, co nie oznacza, że mam jakieś wielkie fory. Zuzią zajmują się dwie babcie + moja siostra. Także naprawdę mam dobrze. Moja mama jako nauczycielka nauczania początkowego codziennie około 13 jest już w domu, siostra studiuje i nie zawsze ma na uczelnię, a teściowa ma pracę zmianową (służba zdrowia) więc też może zająć się Zu jak ma na popołudnie, czy na noc. Bez babć musiałabym pewnie większą część wypłaty oddać dla niani...
Później, po macierzyńskim będę miała o tyle dobrze, że moja starsza pójdzie do przedszkola, a maleństwem przez jakiś czas będę się opiekować wykorzystując swój urlop wypoczynkowy
 
Mam tylko jedno ale jestem samotnie wychowującą matką pracującą na cały etat. Czasami jest mi bardzo ciężko, gdyby nie pomoc mamy i przyjaciółki , nie dałabym rady. Były mąż utrudnia mi wszelkie działania i decyzje wychowawcze. Siłę daje mi miłość do mojego synka, napędza i przynosi uśmiech ;) gdy patrzę w te jego łagodne, niebieskie oczy, wiem , że wszystko będzie dobrze ;)
 
ja mam dwójkę, po pierwszej ciąży zostawiłam 6 miesięczną córkę z babcią i wrócilam do pracy na 1/2 etatu na 3 miesiące - jak córka miała 9 miesięcy poszłam na cały etat ale bardzo sie męczyłam - chciałam być z nią a nie w pracy - jak córcia miała 15 miesięcy zaszłam w drugą ciażę i w 5 miesiący poszłam na L4 i już nie wróciłam. Jak synek miał pół roku znalazłam taką dorywczą pracę i dzieciaki zostawały z babcią lub z prababcią. Jak syn poszedł do przedszkola zaczełam szukac pracy i od stycznia poszłam na etat a dokładnie na 3/4. Pracuje od 7 do 13 lub 9 do 15 . Jak ide na 7 to mąż odwozi dzieciaki do przedszkola a jak na 9 to ja. Odbieram je zawsze ja. Jak mam czasami tą drugą prace to sie zamieniam w robocie i ide na 7 na "pierwszą zmiane" a potem o 13 jade do drugiej roboty (ta dodatkowa praca jest raz dwa razy w miesiącu przez kilka dni) i wtedy babcia lub prababcia dzieci odbiera i czeka az mąż o 18 wrócici z pracy. Od lutego mąż pracuje w domu wiec niby fajnie bo moze ich odebrac jak mam dodatkową prace ale z drugiej strony jak dzieciaki były przed feriami w domu bo chore to nic nie mógł zrobic bo cięzko sie pracuje z dzieciakami. Wiec i tak babcia musiała przyjsc. A dodam ze babcia pracuje wiec jest cięzko czasem to zgrac zeby tez jej pasowało. A prababcia dosc leciwa jest i nie zawsze jest na siłach zeby przyjsc. Ale jakos nam sie to udaje zgrac do tej pory. Czasem jest cięzko szczególnie jak jeszcze dojdą zakupy, gotowanie i porządki. Czasem padam na pysk ale jeszcze żyję.
 
mam 2 dzieci, 2 i rok i pracuje w domu, mam swoja firme... niestety mam poczucie ze zaniedbuje dzieci... ale uwielbiam to co robie i strasznie mnie do tego ciagnie.
 
Ja pracuję na pełen etat, mąż prowadzi własną firmę więc jest bardziej elastyczny i może się urwać w razie "W". Pomaga nam też moja mama, która jest nauczycielką i ma trochę więcej wolnego czasu. Jakoś dajemy radę:)
 
Hej,

ja mam trójkę dzieci w wieku przedszkolnym, i razem z mężem pracujemy na cały etat. Do pomocy nie mamy ani babć, ani dziadków, ani przyjaciół ale jakoś dajemy radę. Ja pracuję od 7:00 do 15:00 mąż ma zadaniowy czas pracy i zaczyna ok 10:00. On zajmuje się dziećmi rano (śniadanie, zawiezienie do przedszkola) ja odbieram dzieci z przedszkola i cale popołudnie spędzamy razem ;) Najgorszę są choroby bo wtedy cały plan dnia zostaje powalony na łopatki. Ale naszczęście jest takie coś jak opieka na dziecko. Więc na przemian z mężem korzystamy z tego przywileju.. W weekendy mamy dla siebie, wtedy nie pracujemy. Do niedawna studiowałam zaocznie więc co drugi weekend dziećmi zajmował się mąż. Nie powiem, że jest łatwo ale narzekać nie możemy. Najważniejsze żebyśmy się razem wspierali i obowiązki domowe dzielili na dwóch. W pojedynkę ciężko byłoby ogarnąć to wszystko. Kiedy chcemy gdzieś wyjść sami organizujemy nanie.. Rzadko z tego korzystamy, częściej są to wypady rodzinne ;)
 
reklama
Gdy ma się dwójkę dzieci to trzeba liczyć na pomoc dziadków dzieci. Wtedy bardzo łatwo idzie wszystko pokonać. Jest jeszcze taka możliwość, że zaprowadzi się dziecko do przedszkola lub zatrudnić opiekunkę.
 
Do góry