Moja córka ( 2 latka), budzi się w nocy z mokrą pieluszką , nie płacze tylko do mnie przychodzi i mnie szturcha. Zmieniam pieluchę, kładę ją spać odczekuje przy niej z 10 min i wychodzę. A ona jak gdyby nigdy nic znowu do mnie przychodzi i ja znowu ją kładę do jej łóżka, i tak od 2:30 w nocy niemal do 4:00 nad ranem potem zaczyna płakać i mówi do mnie"mama tu" i pokazuje na moje łóżko i ja się rozczulam i biorę ją do siebie i od 4:00 śpimy do 9:00 ( ja nie pracuje) a mąż oddelegował się do innego pokoju bo nie wyrabia nerwowo. Co się dzieje ? jak to zmienić? może jestem za mało konsekwentna ? ale boję się że takie kursy od łożka do łóżka będą trwały całą noc. Poradźcie mi coś. Dodam, że mała ma swój pokój i normalne łóżko bez szczebelek, a mój pokój jest drzwi obok.