reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Dziewczyny boje sie porodu!!!😑😔

Boisz się, bo tego nie znasz. To normalne. A opowieści otoczenia i wyobraźnia robią swoje. Ja też się bałam. Rodziłam sn i CC. Więc znam obie opcje. Dla mnie lepsze sn. Też miałam wywoływane sn w 40 TC. Będzie dobrze. Poradzisz sobie. Najgorsze jest to czekanie. Jak już się zacznie to pójdzie do przodu. Skupisz się na realnych doznaniach i poradzisz sobie. Jeśli to możliwe, to ruszaj się dalej. Tylko w granicach rozsądnych kilometrów do szpitala i najlepiej z torbą do porodu w bagazniku 😜
Jak piszesz, to czekanie jest niemożliwe🙀, mam wrażenie jakbym utknęła w tym 9 miesiącu od dobrych dwóch miesięcy... 😉
Torbę mam spakowana, ale faktycznie nie zaszkodzi jak ja włożę do auta😉
U mnie brzuch dość wysoko jeszcze, także kto wie, może się przedluzyc
 
reklama
Dziekuje😉 czyli myślenie pozytywne tylko i wylacznie😊 ja jestem bardzo aktywna osoba nadal chodzę na długie spacery z psem, a ponieważ mamy jesień to kilka razy w tygodniu na grzyby. Pewnie jest to nierozsądne z racji tego, że tylko tydzień do porodu został, ale uwielbiam chodzic, ponadto słyszałam, że ruch pomaga przyspieszyć poród. Więc może się sprawdzi i pójdzie szybko i "latwo" dość
Jedno dziecko masz? Dawno temu rodziłaś?
Tak mam jedno dziecko, dwa tygodnie temu skończyła rok, mam nadzieję, że niebawem będzie miała rodzeństwo. Też do końca byłam bardzo aktywna. Pamiętaj że 70% (liczba z du@$$y ;--) ) dobrego porodu jest w głowie, to nią się trzeba teraz zaopiekować.
 
Rodziłam pod koniec zeszłego roku a do dziś jestem w stanie sobie przypomnieć strach jaki odczuwałam czekając na 27 grudnia, czyli kiedy miałam się stawić do szpitala na wywołanie. Odliczałam tygodnie, dni, godziny. Nie mogłam spać, w głowie miałam milion myśli, obaw, leków i pytań na które chyba nie koniecznie chciałam znać odpowiedz już. Przepłakałam całe święta ze strachu, że mąż odwiezie mnie na Izbę Przyjęć i będę musiała przejść przez to wszystko sama (covid). Przekraczając próg IP położniczej wzięłam się automatycznie w garść. Zero łez, użalania się nad sobą. Lęki schowałam w kieszeń, choć nie mam zielonego pojęcia jak mi się to udało. Wzięłam się za to zadaniowo. Miałam współpracować z położnymi i trzymać kciuki, żeby wywoływanie dało efekt już za pierwszym podejściem. Nie powiem, nachodziły mnie lęki, czasami osamotnienie, czas dłużył się niemiłosiernie czekając na rozwój akcji (urodziłam dopiero 4 dnia od przyjęcia), ale trzeba było zacisnąć zęby i znaleźć w sobie siłe. My kobiety ją mamy 😉

Sama się zdziwisz ile możesz znieść, jak mocno jesteś w stanie przeć i jaką dumę poczujesz, gdy z porodówki wrócisz na oddział już z maleństwem u boku.
Na sali z inną przyszłą mamą bedzie Ci raźniej, zobaczysz 😉
 
Rodziłam pod koniec zeszłego roku a do dziś jestem w stanie sobie przypomnieć strach jaki odczuwałam czekając na 27 grudnia, czyli kiedy miałam się stawić do szpitala na wywołanie. Odliczałam tygodnie, dni, godziny. Nie mogłam spać, w głowie miałam milion myśli, obaw, leków i pytań na które chyba nie koniecznie chciałam znać odpowiedz już. Przepłakałam całe święta ze strachu, że mąż odwiezie mnie na Izbę Przyjęć i będę musiała przejść przez to wszystko sama (covid). Przekraczając próg IP położniczej wzięłam się automatycznie w garść. Zero łez, użalania się nad sobą. Lęki schowałam w kieszeń, choć nie mam zielonego pojęcia jak mi się to udało. Wzięłam się za to zadaniowo. Miałam współpracować z położnymi i trzymać kciuki, żeby wywoływanie dało efekt już za pierwszym podejściem. Nie powiem, nachodziły mnie lęki, czasami osamotnienie, czas dłużył się niemiłosiernie czekając na rozwój akcji (urodziłam dopiero 4 dnia od przyjęcia), ale trzeba było zacisnąć zęby i znaleźć w sobie siłe. My kobiety ją mamy 😉

Sama się zdziwisz ile możesz znieść, jak mocno jesteś w stanie przeć i jaką dumę poczujesz, gdy z porodówki wrócisz na oddział już z maleństwem u boku.
Na sali z inną przyszłą mamą bedzie Ci raźniej, zobaczysz 😉
Aż mi się łza zakręciła w oku czytając, że przez covdia mąż nie mógł być przy Tobie.....ale zgodzę się, że my kobiety mamy w sobie sporo siły, to prawda. Może mój strach jest tym większy, że jestem sama tutaj w irlandi, bez mamy mojej, wiadomo mam chlopaka ale to nie to samo, przyznał, że jeszcze nie dociera do Niego fakt, że zaraz będzie ojcem. A ja nie sądziłam, że brak mojej mamy przy mnie przy porodzie będzie tak bolesny...I ten czas pologu. Tesciowa to nie to samo, plus to Irlandka wiec też mają inne podejście do wielu rzeczy.
 
Ja się pierwszego porodu nie bałam. Nie wiedziałam, że to aż tak boli 😅 pocieszające, że tylko skurcze bolą, między nimi przerwa. I że to n już koniec ciąży, tego wielkiego brzucha, mogę ciało było już tylko moje! Ale czekałam i czekałam, bo lekarz kazał się szykować wcześniej, brzuch się obniżył, a ja urodziłam tydzień i 2 dni po terminie.

Drugiego porodu bałam się bardzo, bo nic wiedziałam, co mnie czeka. Już pod koniec ciąży się mężowi popłakałam, że się boję. Wypierałam to do ostatniej chwili. 2 dni przed terminem szybko wracałam do domu ze spaceru z dzieckiem, bo już skurcze co 10 minut i organizm zaczął się czyścić. Siedziałam w tej toalecie z nadzieją, że zjadłam coś nieświeżego, a to skurcze przepowiadające 😅 no "niestety" to był poród, przy skurczach co 3 minuty mąż mnie zawiódł do szpitala. Najpierw leżałam, to wolno szło. Jak zaczęłam spacerować to po 15 minutach urodziłam. Dzieci zdrowe, porody bez komplikacji. Oba sama. Nie chciałam męża, a mamy tym bardziej.
Poród boli, ale to tylko kilka godzin, i to nie cały czas boli, a na skurczach. A to już koniec ciąży! I dziecka można dotknąć, zobaczyć, oddać ojcu niech bawi, a samej odpocząć 🙂
 
Aż mi się łza zakręciła w oku czytając, że przez covdia mąż nie mógł być przy Tobie.....ale zgodzę się, że my kobiety mamy w sobie sporo siły, to prawda. Może mój strach jest tym większy, że jestem sama tutaj w irlandi, bez mamy mojej, wiadomo mam chlopaka ale to nie to samo, przyznał, że jeszcze nie dociera do Niego fakt, że zaraz będzie ojcem. A ja nie sądziłam, że brak mojej mamy przy mnie przy porodzie będzie tak bolesny...I ten czas pologu. Tesciowa to nie to samo, plus to Irlandka wiec też mają inne podejście do wielu rzeczy.
Oj tak, dla mnie np. połóg był o wiele cięższy niż sam pobyt w szpitalu + poród + komplikacje poporodowe w pierwszej dobie. Mam super męża, wziął 2 tyg wolnego (ma własna działalność, wiec mało opłacalny) i wziął 80% obowiązków nad synkiem na siebie i dodatkowo pomagał mi (przystawianie małego, prace domowe, wszystkie czynności wysiłkowe i mobilne). Bardzo Ci współczuje, ze jesteś tak daleko od bliskich 😔 wiadomo, mama to mama, nikt nie zastąpi jej obecności i wsparcia. Porozmawiaj z facetem, pokaz mu artykuły jak ważny jest połóg dla regeneracji kobiety, niech poczyta jakim wysiłkiem jest poród i jak powinien pomagać Tobie i przy dziecku. Może nie jest tego do końca świadom? Mężczyzna nigdy tego nie zrozumie, ale trzeba go nakierować, aby był bardziej empatyczny i wyrozumiały w tym ciężkim dla kobiety okresie
 
Oj tak, dla mnie np. połóg był o wiele cięższy niż sam pobyt w szpitalu + poród + komplikacje poporodowe w pierwszej dobie. Mam super męża, wziął 2 tyg wolnego (ma własna działalność, wiec mało opłacalny) i wziął 80% obowiązków nad synkiem na siebie i dodatkowo pomagał mi (przystawianie małego, prace domowe, wszystkie czynności wysiłkowe i mobilne). Bardzo Ci współczuje, ze jesteś tak daleko od bliskich 😔 wiadomo, mama to mama, nikt nie zastąpi jej obecności i wsparcia. Porozmawiaj z facetem, pokaz mu artykuły jak ważny jest połóg dla regeneracji kobiety, niech poczyta jakim wysiłkiem jest poród i jak powinien pomagać Tobie i przy dziecku. Może nie jest tego do końca świadom? Mężczyzna nigdy tego nie zrozumie, ale trzeba go nakierować, aby był bardziej empatyczny i wyrozumiały w tym ciężkim dla kobiety okresie
Powiem tak, On jest wyrozumiały, wszystko o co proszę robi, rozumie o czym mówię, ale niestety na stronach irlandzkich nie ma tyłu artykułów co po polsku o samym pologu... szukałam ale tak naprawdę nie ma nic szczególnego. On będzie mi pomagał, rzecz jasna, tylko tak jak wcześniej pisałam w poprzednim moim temacie w kwestii odwiedzin, jego mama będzie tu już w ten sam dzien gdy wyjdę ze szpitala, ona uważa że "you'll be fine"- sama miała cesarkę, wyszła ze szpitala po 11 dniach a mnie mówi, że nic mi nie będzie już w dniu wyjścia. Pewnie chce dodać mi otuchy, nie wiem, chód mi o to, że Irlandczycy inaczej podchodzą do pewnych spraw
 
Został mi tydzień do planowego porodu.... nie mogę spać, boję się coraz bardziej, 🙀🙉
Nie czuje się jakoś źle, brzuch mam nadal wysoko, z nosa tylko leci mi krew dosc intensywnie średnio co drugi dzień, zgage mam każdego wieczora i w nocy, no i sikam duuuzo sikam. Ponadto sny o porodzie, o szpitalu, o tym że mam już mała na rękach....
Nie sądziłam, że strach mną tak zawładnie.....🤷‍♀️
Też tak macie? Miałyście?
Za nic nie przegapisz porodu 😊
Mówi ci mama po 4 porodach 😜
2 wywoływanych i 2 naturalnych spontanicznych
Ja urodziłam ostatnio 2 miesiące temu córcię i mimo że to 4 poród to 3 był wywoływany 5 lat temu więc nie pamiętałam jak to było 🙈
Tym bardziej że pierwszy spontaniczny poród miał miejsce 16 lat temu 🙈😄
Więc tym bardzej nie pamiętałam jak to było i wogule panikowała czy zdążę do szpitala bo to 25min jazdy z lewego brzegu na prawy szczecina....
A moje miasto przez torową rewolucję to zakorkowane teraz na maksa ....a podobno kolejne porody szybsze
Na szczęście moja królewna wybrał sobie niedzielę w długi sierpniowy weekend tz 14.08 a nie regularne skurcze zaczęły się już o 21.00 dzień przed ...
Ale prawda jest w tym napewno że kolejne bolą bardziej a czy są szybsze 🤷‍♀️🤷‍♀️🤷‍♀️
W tym 4 porodzie w 39+6tc od regularnych skurczy do narodzin małej minęło ok 4 godzin o 17.00 się zaczęły a o 21.33 mała była już na świecie a łącznie to 24 godziny z nieregularnymi skurczami

Przy 3 porodzie w 40+1tc wywoływanym balonikiem prawie 4 godziny( łącznie prawie 6godzin od złożenia balonika o godzinie 22.00 skurcze pojawiły się ok 23.00 a 00.20 były regularne i 5 cm rozwarcia a o 3.46 mały już się urodził

Przy 2 spontanicznym porodzie w 39+5tc 5 godzin i od razu regularne skurcze o 5.00 rano mnie obudziły i liczyła jak pół godziny później wyszłam z łóżka chlusły mi wody jak w filmie🤣😜 a o 10.15 pierwszy syn się urodził

1 poród w 41+1tc wywoływany tym żelem z hormonami na szyjkę 🙈😅 zapomniałam jak się nazywa 😜
A więc żel ten dostałam o 21.00 w niedzielę o 2 w nocy obudziły mnie skurcze nieregularne i tak łaziłam przez 2 godziny do regularnych skurczy po korytarzu szpitala 😊 o 5 rano wzięli mnie na porodówkę i urodziłam pierworodną o 6.55
 
reklama
Został mi tydzień do planowego porodu.... nie mogę spać, boję się coraz bardziej, 🙀🙉
Nie czuje się jakoś źle, brzuch mam nadal wysoko, z nosa tylko leci mi krew dosc intensywnie średnio co drugi dzień, zgage mam każdego wieczora i w nocy, no i sikam duuuzo sikam. Ponadto sny o porodzie, o szpitalu, o tym że mam już mała na rękach....
Nie sądziłam, że strach mną tak zawładnie.....🤷‍♀️
Też tak macie? Miałyście?
To normalne. Każda się boi. Mnie czeka drugi z planowanym CC. Pierwszy też się zakończył CC bo był brak postępu, mimo to boję się że lekarzom coś odbije i będą mi kazać rodzic naturalnie ..zawsze znajdziemy jakiś powód by się bać. Oby wszystko poszło gładko i sprawnie...
 
reklama
Do góry