reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Dziewczyny pomocy!

xevxevx

Fanka BB :)
Dołączył(a)
8 Lipiec 2018
Postów
157
hej dziewczyny!
Piszę do Was o poradę. Mam już dosyć. Ja urodzilam chyba diabła.
Moja córka ma póltora roku. Wiadomo, że male dzieci mają swoje prawa ale czegoś takidgo jeszcze nie widziałam. To dziecko niszyczy wszystko. A ja już w tym nie daje rady. Od skakania zepuła bok łóżeczka, szczebelki wykopuje jak chce wyjsć, pogryzła pilota, wyciamkała mi wszystkie słuchawki. Ona ledwo otwiera oczy idzie na stół wywala wszystkie serwetki, wyrzuca wszystko z szafek, niszy , chowa. Nawet szmatka na kuchance nie moze wisiec bo ja wypierdzieli na podloge firanki zrywa bo sie ciagle na nich wiesza. Ja sie czuje jakbym miala w domu szczeniaka a nie dziecko. Ona jmsie niczym nie zajmie. Chyba ze bierze zabawki i je niszczy. Na brodziku mam poukladane szampony i odwyzki. One w ciagu minuty sa wywalone na podloge w ubikacjim to jest jakis dramat co to dziecko robi. Ona wywala mi nawet smieci z kosza na smieci. Mi juz rak brakuje i zaczynam sie zastanawiac co z tym dzieckism jest bie tak. Musialam wszystkie kwiatki dac na szafy bo potrafila wyrwac kwiatka z doniczki. Mam juz jej serdecznie dosyc. Blagam was czy macie jakies rady na takie zachowanie. Czy to jest normalne? Bo mnie ona juz przeraza i naprawde zaczynam sie zastanawiam czy z nia do konca wszystki okej ..
 
reklama
Dla mnie to już wygląda na próbę zwrócenia uwagi na siebie.
Jeśli jest to tak nasilone jak piszesz, to jeszcze się z taką intensywnością nie spotkałam. Ale ogólnie dzieci w ten sposób poznają świat. Także moim zdaniem nie pozostaje Ci nic innego jak zabezpieczyć wszystko i czekać aż ten okres minie. Ja też nic nie miałam na półkach w zasięgu rąk dzieci ;-) Może nie warto panikować. Masz po prostu ciekawe świata dziecko.
 
Czytam i myślę sobie, przecież moja córka robi to samo, wywala śmieci, zawartość każdej szuflady, milion razy ścierki zbieram z podłogi, nie mamy niczego nisko co mogłaby zrzucić, łazienka jest zawsze dla niej zamknięta bo byle co ląduje w wannie albo ubikacji, jak coś dorwie a ma moment diabełka to rzuca z impetem o podłogę itd itd ALE jak dla mnie to te zachowania są normalne i nie wściekam się i nie zastanawiam czy coś z nią nie tak. Naprawdę opis przerażający a większości tych rzeczy można zaradzić np nie zostawiając pilotów słuchawek itd w zasięgu dziecka, darować sobie serwetki i ozdóbki na meblach narazie, pozakładać blokady na szafki i szuflady itd itd a przede wszystkim dużo tłumaczyć. Właśnie dzięki temu mogłam sobie darować zaklejanie szafek, czy zabranianie dotykania chociażby pilota, bo staramy się nie ograniczać na NIE WOLNO bo to działa jak blacha na byka, tylko tłumaczymy, pokazujemy co się dzieje jak zrobi to lub tamto. Aniołkiem nie jest ale dzieci są bardzo mądre i chłonne wszelkich zasad i działań. Moja córka jak coś spsoci to razem sprzątamy, zbieramy itp jeśli się da, mogę być zła i się wkurzać ale co to wniesie? Dziecko musi poznać kolejność działania kazdego swojego czynu i nauczyć się reagować. I na tą naukę jest mnóstwo czasu ale już od teraz widzi jak dorośli reagują kiedy czymś np rzuci, lub w jaki sposób wyładowuje złość, kiedy ma na sobie skupiona największą uwagę.
Absolutnie nie piszę tego wszystkiego by Cię obrazić czy urazić, jesteś napewno super mamą tylko na skraju wytrzymałości i musisz wiedzieć że Twoje dziecko nie jest jakimś wyjątkiem, nie jest diabłem wcielonym. Też tak myślałam o synu a jednak przy drugim dziecku już zobaczylam że to dorośli muszą pokierować dziecko w tą dobrą stronę, samo od siebie nie będzie "grzeczne" i ta grzeczność nie polega na siedzeniu i bawieniu się przez godzinę samo, czego nieraz oczekujemy od maluszków żeby chociaż moc obiad ugotować:) wszystkie to dobrze znamy. Ale dzieci tego nie rozumieją w tym wieku, trzeba angażować, zabawiac, zagadywać, wiele wysiłku kosztuje wychowanie dziecka i tak naprawdę nigdy nie można być pewnym czy idziemy w dobrą stronę ale trzeba wierzyć że będą z nich ludzie:)
 
Dziekuję Ci kochana. Tak jest to niesmowicie intensywne. Ona tak jakby wręcz musiała to zrobić. Mój dom wygląda jak chlew. Nawet poduszki na kanapie jej przeszkadzaja. Ja podnosze mowie, ze nie wolno. Wychodze na sekunde a te poduszki znowu sa na podlosze. Posciel z lozek wywala. To jest dramat... nie daje rady po niej sprzatac, naprawiac. Tak wieszala sie na lozku i szarpala jego bok, ze zlamala go w pol. Nasteonym razem bede musiala lozko to chyba z betonu kupic. Czy to sie nadaje do jakiegos psychologa? Mam syna on fakt wywalal mi ciuchy z szafek. Ale nigdy w ten sposob sie nie zachowywal. Jej sprawia jakas przyjemnosc to, ze ona moze cos zniszczyc ;(. No nie daje rady :(
 
Czytam i myślę sobie, przecież moja córka robi to samo, wywala śmieci, zawartość każdej szuflady, milion razy ścierki zbieram z podłogi, nie mamy niczego nisko co mogłaby zrzucić, łazienka jest zawsze dla niej zamknięta bo byle co ląduje w wannie albo ubikacji, jak coś dorwie a ma moment diabełka to rzuca z impetem o podłogę itd itd ALE jak dla mnie to te zachowania są normalne i nie wściekam się i nie zastanawiam czy coś z nią nie tak. Naprawdę opis przerażający a większości tych rzeczy można zaradzić np nie zostawiając pilotów słuchawek itd w zasięgu dziecka, darować sobie serwetki i ozdóbki na meblach narazie, pozakładać blokady na szafki i szuflady itd itd a przede wszystkim dużo tłumaczyć. Właśnie dzięki temu mogłam sobie darować zaklejanie szafek, czy zabranianie dotykania chociażby pilota, bo staramy się nie ograniczać na NIE WOLNO bo to działa jak blacha na byka, tylko tłumaczymy, pokazujemy co się dzieje jak zrobi to lub tamto. Aniołkiem nie jest ale dzieci są bardzo mądre i chłonne wszelkich zasad i działań. Moja córka jak coś spsoci to razem sprzątamy, zbieramy itp jeśli się da, mogę być zła i się wkurzać ale co to wniesie? Dziecko musi poznać kolejność działania kazdego swojego czynu i nauczyć się reagować. I na tą naukę jest mnóstwo czasu ale już od teraz widzi jak dorośli reagują kiedy czymś np rzuci, lub w jaki sposób wyładowuje złość, kiedy ma na sobie skupiona największą uwagę.
Absolutnie nie piszę tego wszystkiego by Cię obrazić czy urazić, jesteś napewno super mamą tylko na skraju wytrzymałości i musisz wiedzieć że Twoje dziecko nie jest jakimś wyjątkiem, nie jest diabłem wcielonym. Też tak myślałam o synu a jednak przy drugim dziecku już zobaczylam że to dorośli muszą pokierować dziecko w tą dobrą stronę, samo od siebie nie będzie "grzeczne" i ta grzeczność nie polega na siedzeniu i bawieniu się przez godzinę samo, czego nieraz oczekujemy od maluszków żeby chociaż moc obiad ugotować:) wszystkie to dobrze znamy. Ale dzieci tego nie rozumieją w tym wieku, trzeba angażować, zabawiac, zagadywać, wiele wysiłku kosztuje wychowanie dziecka i tak naprawdę nigdy nie można być pewnym czy idziemy w dobrą stronę ale trzeba wierzyć że będą z nich ludzie:)
Kobieto ja Ci dziekuje za ta odpowiedz! Naprawde mi pomogla. Ja grzecznie podnosilam do momentu, z moja matka zaczela mi mowic" ze czegos tskiego to ona nie widziala, e z nia jest cos nie tak". I zaczelam sie jej przygladac, i rzeczywiscie podzielac jej zdanie. Wychowuje ich sama i chyba rzeczywiscie mnie to przerasta. Dziekuje Ci za pocieszenia ❤ uspokoilas mnie
 
Witaj w moim świecie :D
Córkę miałam ANIOŁA, grzeczna od urodzenia, jak się jej czegoś zabroniło, to w życiu nie ruszyła.
W "nagrodę" dostałam Syna, który jest - dosłownie - DIABŁEM WCIELONYM.

Obecnie ma 5,5 roku i nie ma rzeczy, której by nie zniszczył.
Wszystkie zabawki połamane, popsute, powyrywane, potargane (głupia myślałam, że Pucia się nie da zniszczyć - do czasu, aż dostał go mój Syn...).
Jak coś dostanie do łapy to tylko myśli, jak to zniszczyć i zepsuć (absolutnie nie przesadzam, pierwsze, co robi, to na siłę manipuluje przedmiotem, żeby go zniszczyć).
Jak dostanie w łapy butelkę z płynem (nieważne, czy woda, czy szampon, czy mydło, czy pasta do zębów) - od razu wylane i rozmazane dla lepszego efektu.
Owocami i warzywami rzuca po domu, bo ma je "pod ręką", a ja nie mam gdzie ich trzymać.
Mój dom wygląda jak plac manewrowy - WSZYSTKO, co może zniszczyć, jest poustawiane na szafach, szafkach, kredensach, półkach.
NIE MA MOWY o bibelotach, dekoracjach, świeczkach, zdjęciach, ramkach, nigdzie nie stoi nic.
Do tego Młody jest bardzo wysoki i sięga łapami daleko i wysoko.
WE WSZYSTKICH możliwych szafkach i półkach mamy pomontowane blokady, bo inaczej cała zawartość ląduje gdzie popadnie.
Broi z premedytacją, złośliwie, wie, że robi źle a i tak to robi.
Na co dzień nauczyłam się z tym żyć, ale jak kiedyś wylał mi w sypialni 15 lakierów do paznokci (wspiął się na parapet, po parapecie przeszedł do komody i stamtąd sięgnął na szafę po moją kosmetyczkę), na siebie, na parapet, na podłogi - to mąż musiał z pracy przyjechać, bo dostałam takiej histerii.

Niestety, złotej rady nie mam.
My przestaliśmy jeździć z Synem w gości, bo takie spustoszenie sieje wszędzie, gdzie się pojawi, a mnie nie stać na płacenie za szkody wyrządzone przez niego.
Tylko u nas można to zwalić na chorobę - Ignaś ma epilepsję - natomiast Tobie z całego serca życzę, żeby Córka z tego wyrosła!!!
 
Masz porównanie z synem, masz wątpliwości, sprawdzaj.
U jakich lekarzy już z tym byłaś?
Masz matczyną intuicję, może coś jest na rzeczy. Można dać czas i przeczekiwać, ale jeśli to jednak jakieś zaburzenia, dla dziecka lepiej być zdiagnozowanym i leczonym wcześniej. Może to niedobór albo nadmiar czegoś?
Jak dla mnie ciekawość świata i chęć zwrócenia na siebie uwagi to co innego niż niszczenie wszystkiego, co napotka na drodze. Zabawek już chyba nie ma, co? Wszystkie zniszczyła?
 
hej dziewczyny!
Piszę do Was o poradę. Mam już dosyć. Ja urodzilam chyba diabła.
Moja córka ma póltora roku. Wiadomo, że male dzieci mają swoje prawa ale czegoś takidgo jeszcze nie widziałam. To dziecko niszyczy wszystko. A ja już w tym nie daje rady. Od skakania zepuła bok łóżeczka, szczebelki wykopuje jak chce wyjsć, pogryzła pilota, wyciamkała mi wszystkie słuchawki. Ona ledwo otwiera oczy idzie na stół wywala wszystkie serwetki, wyrzuca wszystko z szafek, niszy , chowa. Nawet szmatka na kuchance nie moze wisiec bo ja wypierdzieli na podloge firanki zrywa bo sie ciagle na nich wiesza. Ja sie czuje jakbym miala w domu szczeniaka a nie dziecko. Ona jmsie niczym nie zajmie. Chyba ze bierze zabawki i je niszczy. Na brodziku mam poukladane szampony i odwyzki. One w ciagu minuty sa wywalone na podloge w ubikacjim to jest jakis dramat co to dziecko robi. Ona wywala mi nawet smieci z kosza na smieci. Mi juz rak brakuje i zaczynam sie zastanawiac co z tym dzieckism jest bie tak. Musialam wszystkie kwiatki dac na szafy bo potrafila wyrwac kwiatka z doniczki. Mam juz jej serdecznie dosyc. Blagam was czy macie jakies rady na takie zachowanie. Czy to jest normalne? Bo mnie ona juz przeraza i naprawde zaczynam sie zastanawiam czy z nia do konca wszystki okej ..
Mój synek ma tak samo, dodaj zdewastowaną lodówkę i popsute szuflady i drzwiczki od szafek. Ja tylko za Nim chodzę i pilnuje by sobie przy tej dewastacji krzywdy nie zrobił.
Dla mnie najważniejsze jest Jego bezpieczeństwo i żeby w jego zasięgu nie było ostrych, gorących, żrących rzeczy. Przemeblowałam dla niego całe mieszkanie - ma "swoje" szafki i szuflady a w nich rzeczy bezpieczne, to pozwala mi odetchnąć chwilę. Ma swojego pilota i inne rzeczy. Ja wiem że to minie, synek poprostu poznaje świat, w tym mieszkanie, chce robić to co ja i tatuś i nie rozumie dlaczego nie może brać pewnych rzeczy których używają rodzice.
Myślę że poprostu trzeba to przeczekać. Ostatnio dowiedziałam się że byłam taka sama w synka wieku😁
 
reklama
U mnie obraz nie jest tak dosadny, ale też wszystko jest już na taśmę klejącą. Dziś wymalował mi długopisem etui telefonu, po każdym jedzeniu moglibyśmy ze 2 kury wykarmić, a ciekawość świata często mu się włącza jak tylko coś jest niedozwolonego, opróżniane szuflad, wylewanie wody z kubka, przestawianie rzeczy to norma. Ogólnie swoje zabawki rozrzuca, ale nie niszczy, nawet zwyķłe książki już tak z szacunkiem, tylko go korci żeby pomalować, ale lista innych zniszczonych rzeczy jest długa. Z moich obserwacji wynika, że kiedy jestem dla syna, kiedy pokazuje mu świat, to panujemy nad chaosem, mały chętnie podejmuje wspólną zabawę. Problem kiedy próbuję coś sama zrobić obok niego, np. jedzenie. A łazienka to też pole do popisów, inne szafki, jakieś dziwne butelki, szczoteczka mamy itd. Co się da to zamykam w szafkach i cierpliwie tłumaczę, np. 3 filiżanki zbite, ale próbujemy dalej. A i moje dziecko chętnie "sprząta". Wyciera podłogi, szafki, ładuje pranie, klika zmywary, robi ze mną kawę w ekspresie, wrzuca torebki herbaty do kubków. Wszystko to trwa 3 razy dłużej, gubi czasem przy tym zainteresowanie, ale są rzeczy które dajemy radę zrobić razem, pobaw się może w wspólne sprzątanie. Z mojego nie jest aniołek, ale śmieje się jeszcze więcej niż rozbraja.
Odpocznij trochę od swojego diabełka, zatęsknisz za nim. Odpuść ciągłe porządki, nie przeskoczy się pewnych rzeczy. Tłumacz. Spokojnie, wielokrotnie. Daj mu pole do popisu. Piaskownica? Domowy tor przeszkód? Jakiś pchacz albo rowerek biegowy? A jak dalej będziesz się martwić, to może rzeczywiście warto poszukać dobrego psychologa. Powodzenia!
 
Do góry