reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

grudniowa marcówka :)

martencja

Fanka BB :)
Dołączył(a)
4 Październik 2006
Postów
151
Miasto
Mazury
Witajcie!!!!
Mam nadzieję,że jeszcze niektóre z Was mnie pamiętają ;-)Nie było mnie od grudnia... Na początku padł nam komp, dokładnie 30 listopada i odcięta zostałam od Was :baffled: Tesknilam myslalam jak tam zawody brzuszków i wogole.
W między czasie poszłam sobie też już na zwolnienie.Brzuszek rósł a ja byłam najszczęśliwasza na świecie.Odważyłam sie planować wreszcie zakupy i pokoik dla dziecka.Zblizały sie Święta a ja tak się cieszyłam i nagle...
18 grudzień nagle brzuszek zaczyna mi się napinać.Myślę sobie za dużo łażę więc sie kladę i nawet palcem nie kiwam lecz nie przechodzi.
19 grudnia jadę więc do lekarza i widze że on blednie przy badaniu... mówi,ze szyjka ma rozwarcie,że musze szybko do szpitala.Wsiadam z mężem w samochód on jedzie za nami.Przyjmują mnie na blok porodowy :szok: podłączają KTG podaja kroplówki... UFFFF!!!!Skurcze ustepują.Po dwoch godzinach wracam na normalną salę jednak pod szczegolna uwage.Rano obchód,zalecenia leżenie i kroplówki... brzuszek niestety twardnieje :eek: Malutka wypycha się czasem na jedną strone aż boli...Jednak dzień mija.
Piątek 22 grudnia poranek nie zapowiada jaki ważny bedzie to dzień...
Leże jak mi przykazano, wiekszość pacjentek wychodzi do domu bo przeciez święta (jakoś mnie to nie smuci wolę aby Malutka była bezpieczna) no i zostaję sama na sali.
Po południu przyjeżdża mąż.Rozmawiamy sobie jak zwykle i nagle... :szok:czuję jak wszędzie robi się mokro, patrze pod kołdrę a to krew :-(Przybiega szybko pielęgniarka za nia lekarz (Boże dzięki ci,że wtedy miał dyzur moj lekarz prowadzący!!!) zabieraja mnie na badnie potem USG,krwawie okropnie :sick: USG wykazuje,że to nie wody, to łożysko zaczęło sie odklejać. :-(To co się działo wowczas w mojej glowie nie potrafie opisać.Strach rozdzierał serce...
Wiozą mnie znów na blok porodowy.Podłączaja kroplówki KTG.Za pół godziny badanie czy może to tylko krwiak... wsu****e się w bicie serduszka i modlę się... lekarz jest przy mnie tuż obok... mąż niestety za drzwiami bloku,brakuje mi go bardzo...
Pół godziny mija, badanie i znów potok krwi i krzyk lekarza:będzie cięcie!!!
Nagle tysiące pytań od położnych od anestezjologa.Przygotowuja mnie,a ja... czuje się jakby mi mieli zaraz wyrwac serce...
Zaczyna zanikać puls dziecka :-( znieczulenie zewnatrz oponowe nie chce na mnie zadzialać,wszystko czuję... muszą mnie znieczulić ogolnie..
Budzę się z pustym brzuchem.Słysze glos,że o 17:10 urodzila pani córeczkę...
Łzy mi płyna pytam się co z nią nie potrafia mi odpowiedzieć, mówia,że zabrali ją lekarze...
Nagle zjawia się przy mnie mąż,całuje w czoło, ma łzy w oczach i mówi,ze jest ze mnie dumny...
Przewożą mnie na salę, tam przychodzi połozna i prosi męża że moze iśc porozmawiac z lekarzem.Mąż przychodzi po kilkudziesięciu minutach.Ma łzy w oczach.Mówi:widziałem ją... jest taka maleńka jak pomarańczka... ma 1 kg.Pytam:żyje?On na to:oczywiście.Zaraz przyjedzie karetka z Olsztyna i zabiora ją.Łzy kapia nam obojgu.
Zostałysmy rozdzielone o ponad 100km,ale niestety szpital w którym rodziłam nie ma warunków dla tak wczesnych wcześniaczków... urodziła się dokladnie w 27 tyg i 4 dniu...
Mąż został ze mną tego dnia do pierwszej w nocy, pielęgniarki były bardzo opiekuńcze,a ja myślałam tylko naszej Małej Pomarańczce.Nie moge się przyzwyczaić,że tak nagle nie ma jej w moim brzuszku...
Zadzwoniliśmy rano do Olsztyna jak Malutka zniosla podróż.Powiedzieli,ze w miare dobrze,że stan jest jej w miare stabilny,oddycha za nią respirator,ale to normalne...Jest mi ciężko że nie możemy z nią być.
Nadeszła wigilia, dzień spędzony z zapuchnietymi oczami.Do Olsztyna dzwoniliśmy po 3 razy dziennie.Ciagle ze strachem,przeciez ona taka Maleńka...
Pierwszy dzień Świąt blagam lekarza,ze musze wyjść ze szpitala,że musze jechać do Olsztyna do dziecka.Wciąż jest we nie głupi strach,ze jej nie zdąże zobaczyć...
Wypisuja mnie więc na 3 dobę po cesarce.Do Olsztyna jedziemy drugiego dnia Świąt.Tak czekalam na ten dzień długo. :-(
Wchodzimy do szpitala.Wchodzimy na OIOM.Wchodzimy na salę do naszej Córeczki...Coś staje w gardle.Chcialam tyle jej powiedzieć a nie moge wydusić słowa,łzy kapią na podłogę... jest naprawde maleńka...ale taka cudowna... taka nasza... taka wyczekana...
Na szczęście mamy się gdzie zatrzymac w Olsztynie.Zamieszkujemy u mojego brata.Mąż po 5 dniach musi wracac do pracy do naszego miasteczka.Zostaje sama.Jest mi trochę cieżko po cesarce,ale mam siły dla naszej córeczki ;-)Na OIOM-ie spędzmy 12 dni.Malutka zaczyna sama oddychać :-) 3 stycznia przechodzimy na oddział noworodków.Tu Malutka musi podrosnąć i nabrać wagi, musimy się tu wielu rzeczy nauczyć.
Jest naszą dzielną dziewczynką, tak bardzo Kochaną.
Po drodze wychodzi niestety retinopatia czyli choroba oczek polegająca na odklejeniu się siatkówki.Malutka ma zabieg laserem.Musiala wrócic na troszkę na OIOM na wybudzenie.Mamy lepsze dni i gorsze,ale stawiamy czoła wszystkiemu.
Nawet mialam już naszą córeczkę na rekach (dostałam ją po 4 tygodniach) i przytulalam ja do swej piersi :-) niezapomiana chwila.Pokarm ściagam i podają jej sonda ale niedlugo już zaczniemy uczyć się jeść z butelki.
22 grudnia przyszła na świat nasza Mała Córeczka ważąca 1 kg.Ma na imię Karolinka a dziesiejsza jej waga to 1950 kg:-)
Chciałam Wam ja przedstawić:
http://i7.tinypic.com/2jd5et2.jpg
Trzymamy wciąż kciuki za wszystkie pozostałe marcówki!!!!:-D
 
reklama
o rany, prawie nie oddychalam jak czytalam!!!strasznie sie nacierpieliscie,ale ta fotka malutkiej na koniec uspokoila mnie!az mi brzuch sie napial!!!
dzieki Bogu macie malutka przy sobie!jakis aniolek nad nia stale czuwa!tzrymajcie sie!
 
Martencja ... ech.... prawie na oczy nie widzę ....

Ale miałaś przejścia.... Całe szczęście, że się wszystko dobrze skończyło i że masz swoją Pomarańczkę :). Boże - 1 kg to taka kruszynka!! Ale już waży raz tyle czyli rośnie dzielna dziewczynka!!
Kolezanka urodziła w 32tc i się tym przejęłam a Ty 27tc!!

Bądźcie nadal tak dzielne jak byłyście i informuj nas jak się sprawy mają.
A Twoja Karolinka słodziutka. Boże ja bym się bała taką Kruszynkę na ręce wziąc!!

Pozdrawiam serdecznie
 
o jeju, martencja ale przeżyliście koszmar....
cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło :-)
gratuluję Karolinki!!!!!!


no to mamy pierwsze marcowe dzieciątko!!!!!
 
kurcze czytałam i ryczałam:-( dobrze że wszystko się dobrze skończyło:-) Pozdrawiam i gratuluje córeczki
 
Martencjo i mężu Matrencji serdecznie gratuluję ślicznej i silnej córeczki !!!!

Córa już prawie podwoiła masę urodzeniową, wspaniale !!!

Mam nadzieję, że znajdziesz czas Martuniu na pokazywanie nam jak świetnie rośnie Karolinka, jeszcze raz gratuluję i życzę dużo zdrówka dla córci !!!


...a to nas wszystkie zaskoczyłyście kobietki ;-)
 
Drogie Marcówki :happy:, podczytuję Was niekiedy, głównie ze względu na również ;-) wrześniową mamę Melanie. To tak gwoli wyjaśnienia skąd się tu wzięłam :cool2:.

Martecjo, przeczytałam twoją historię i mi również łzy popłynęły, bo moja Hanelka też urodziła się przez cesarkę, którą robiono mi w narkozie. Wróciły wspomnienia...
Gratuluję Wam cudownej Pomarańczki-Karolinki :happy:. Wygląda wspaniale !!! Pięknie się rozwija :tak:. Jak to dobrze, że byłaś wtedy w szpitalu. Twój anioł stróż czuwał ...I niech to robi dalej :yes: Jeszcze raz wielkie gratulacje !!!
 
Martencja wielkie gratulacje!!!

Cudna historia z happy endem. :-)
Nie moglam powstrzymac lez.
Karolinka jest sliczna i bardzo szybko rosnie.
Pokazuj nam jak sie zmienia.
 
reklama
A mi łzy pociekły jak przeczytałam wpisy od Was... dziękuję!!!
Nie chciałam Was straszyć swoja historią,długo zwlekałam zanim odważyłam się napisać,ale tak bardzo chciałam Wam powiedzieć,że nie można się poddawać,że trzeba mocno wierzyć cokolwiek by się działo no i chciałam przedstawić moją grudniową marcóweczkę :-D
Karolinka jest na prawde kochana.Dużo przechodzi,ale jej uśmiech rozjaśnia nam każdy dzień każdy trud.
Jeszcze pewnie luty spędzimy w szpitalu, ale nie tracimy nadziei,że to tylko przejściowe,że będziemy mogli cieszyć się sobą już w domku.

Was też często podczytuję i radzicie sobie świetnie,a brzuszki wprost imponujące :tak:. Będę do Was "wpadać" na pewno bo myślę,że jednak wciąż mamy coś wspólnego;-).
Pozdrawiam Was wszystkie!!!!!
 
Do góry