reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Grudzień 2009

witam sie ,wpadam tylko na chwile bo mnie maz zaraz zlinczuje jak zobaczy ze ja w pizamie dalej a na 11 umowil mnie do fryzjera!!!!!!!:-D:-D:-D nie chce mi sie jak cholera jak pomysle 4 godziny siedziec tam ! :eek:

wpadlam sie pochwalic foto juleczki jest na liscie ta co matke wymeczyla!!!!!!!!:-D:-D

no i wika sie rozpakowala!!!!!!!!!!
No proszę, już sobie wyobrażam jaka Wika szczęśliwa bo tyle się musiała naczekać:-)
 
reklama
HMMM to moze byc poczatek kolek, najlepiej żebyś Ty piła herbatki z koperku albo Małemu podaj ze trzy łyżeczki przegotowanej wody, to powinno pomóc na te prężenie się. Mój się nie pręży, gazy puszcza ale od dwóch dni kupy nie widzieliśmy.
Ja jeszcze krwawię ale minimalnie, juz niewiele tego zostało.
Ja Mojej Myszce musiałam dziś podać herbatkę z kopru, zasmakowała jej, właśnie na to prężenie się po piciu mleka. Popłakiwała, była niespokojna, gazy miała, po herbatce usnęła.
 
No to nie nadrobię Was nigdy - trudno. Próbuję być na bieżąco, ale to też mi nie wychodzi. Zazdroszczę tym, które są w stanie jakoś funkcjonować, nam się nie bardzo udaje jeszcze :-(
Poodpisuję szybko na to, co sobie pozaznaczałam w ciągu ostatnich paru dni, a resztę będę doganiać jak teraz - z doskoku, przy jedzeniu, przy piciu i przy ściąganiu ;-)

nie mow mi o spuchnietych rekach bo ja juz nie pamietam jak to jest jak rece nie sa spuchniete ... i zaczelam wiekszosc rzeczy lapac lewa reka bo w prawej czucia nie mam !!

Mogę Cię nie pocieszyć - 2 tygodnie po porodzie a ja ciągle nie mam czucia w palcach prawej dloni. Nieco mnie to deprymuje, zwłaszcza jak trzymam Małą i nie jestem pewna czy jej nie wypuszczę przez przypadek :szok: Cały czas sprawdzam czy jeszcze mi palce działają...

Akoza - powiem Ci ,ze w srode przylatuje do mnie mama i wlasnie tego najbardziej sie boje ,ze bedzie mnie strasznie denerwowala. Oczywiscie zdaje sobie sprawe ze wszytsko z dobrego serca bedzie plynelo ale my z moim M jestesmy bardzo samowystarczalni. Przyjazd mamy jest dla mamy tak naprawde a nie dla nas. Ona by tam w Polsce nie wysiedziala wiedzac ,ze wnusiu sie narodzil. Moja mama wychowala mnie i siostre sama i jedyne co w jej zyciu sie liczy to dzieci. Ma oczywiscie przeswiadczenie ,ze nikt sobie z niczym nie poradzi tak dobrze jak ona i nawet przy moim synu nazywa mnie "dziecko" . zaznaczam ,ze mam lat 33 a siostra 39 :sorry:. No coz - tak te mamy maja. Jakos wytrzymam. Chcialam jednak urodzic wczoraj i miec przynajmniej 5 dni prywatne dla naszej rodzinki. Nie jestes wiec osamotniona w swoich odczuciach.
Jedno poczucie - POCZUCIE WINY - mozesz wiec wyeliminowac. Jest jak najbardziej naturalne . Tak jak i jeden samiec w stadzie tak i jedna matka w rodzinie moze byc. I teraz to Twoja rola a nie jej :tak:
Pokarmem szczerze mowiac tez bym sie nie przejmowala - juz pisalysmy kiedys ,ze jak sie nie da to nie ma co na sile:tak: Butla tez jest dobra .
Poza tym rana sie niedlugo zagoi i zaczniesz wracac do formy fizycznej - tylko dbaj o siebie i sie nie nadwyrezaj bo tylko osbie klopotu narobisz.

Mama poleciała i od razu zaczęłam jakoś lepiej działać. Szkoda, że za niecały tydzien przylatują Teściowie i znowu będę mogła sen o kant potłuc :-( Na razie Marcin mi pomaga, choć nie jest łatwo - Misia jest typowym nocnym markiem i szlag mnie już trafia gdy kolejną noc z rzędu ryczy/wyje od północy do prawie 5. I nie daje się uspokoić. Je jak smok, potem boli ją brzuch, więc dostaje krople na kolkę, po czym znowu wyje, że jeść, po czym boli ją brzuch... w końcu zdrzemnie się w foteliku albo na nas i jak tylko chcemy ją odnieść do łóżeczka to zaczyna od nowa. 4:30-5:00 i zasypia jak anioł. I cały dzień mamy spokój, śpi pięknie, budzi się na jedzenie tylko i prawie nie marudzi... aż do północy... Sąsiedzi niedługo naślą na nas opiekę socjalną :szok::-(

Co do rany to ciągle jeszcze leje mi się krew z niej. Tydzień temu byliśmy w szpitalu z tym, ale powiedzieli, że jest ok. Miałam wyjąć szwy w zeszłą niedzielę, ale nadal je mam i mam mieć, dopóki nie przestanie lecieć. Już powoli mam dość tego całego połogu.

A jeśli chodzi o karmienie, to widzę, że nie jestem jedyna w gronie, która ma z tym problemy - trochę pocieszające...

LASKI MAMY PRAWIE POLOWE GRUDNIA !!! szorujcie do wulkanizatora !!!

Jak tylko zmieniliśmy opony na zimowe to zasypało nam auto ;-) Wczoraj Marcin próbował je odkopać (stoi zaparkowane na ulicy) i udało mu się połamać szufelkę a nadal nie był pewny czy to nasze autko kopie :-D W końcu się wkurzył i pojechał do sklepu kupić łopatę do odśnieżania (takie jak w domkach ludzie mają do podjazdów) i dziś przez ponad godzinę odkopywał się. I nawet udało mu się wyjechać, co nie bylo takie oczywiste z początku! Wyobraźcie sobie, że drzwi naszego Scenica były zakopane do okien aż! Cała maska pod śniegiem! To się nazywa zima w Szwecji... :szok::-D
Musiał wyjechać, żebyśmy mieli co jeść, a poza tym w poniedziałek jedziemy do szpitala znowu, tym razem na badanie bioderek Misi. Ponoć nie mamy się czym martwić, ale zawsze jednak...

Głównie tak bo małemu marnie idzie ssanie mam małe brodawki i nie może dobrze złapać.
karmie rzadko bo mały słabo ciagnie i zaraz go nerwa bierze... a odciagam zawsze godzinke przed jego karmieniem w nocy rzadziej.

To prawie jak u mnie! Tylko, że ja mam za wielkie chyba brodwaki, albo za płaskie... Misiulka nie może ich złapać w ogóle. A przez kapturek nie chce ciągnąć, bo nie i już. Jest rozpacz, wycie i ogólnie koszmar. Nie da się potem uspokoić :-( Już prawie zrezygnowałam z podawania piersi, czekam tylko na Teściową, może fachowym pediatrycznym okiem powie mi co robię źle i może jeszcze się uda przystawić małą. W szpitalu wszystkie położne próbowały pomóc i nawet udawało się przystawić żeby pociamkała, ale po 10 minutach przystawiania i wypluwania miałyśmy obie już dość. Z kubeczka piła nawet chętnie, ale niewiele. Teraz butla i nadal dzieciak jest głodny - nie wiem co robić. Ulewa, więc pije na zmianę moje mleko i Nan AR (dla ulewających). Przy czym AR jest tak gęsty, że nie jest w stanie go porządnie ciągnąć. Dostawała też Nan HA, ale tym z kolei się nie najadała zupełnie. Mogła pić hektolitry i nic... Moim pluje i odpycha butlę co jakiś czas, więc też nie wiem o co chodzi. Same problemy z tym jedzeniem :-(

Czasami dziecko po podaniu butelki nie chce już cyca:-( z butli dużo łatwiej pić, delikatnie chwyci a mleczko płynie;-) a przy piersi musi troszke popracować.
Myśle że to ta przyczyna.

To też różnie bywa. Nan AR nie płynie, dzieciak się musi napracować i nadal woli to niż pierś. Położna mówiła mi, że przyczyna może być też w tym, że modyfikowane jest nieco słodsze, więc jak się podaje dziecku modyfikowane i piersiowe, to ono woli sztuczne. My mieszamy trochę pierś z Nanem HA, bo AR się ścina momentalnie jak się doda moje - nie wiem czemu, ale robią się grudki i nie leci nic już. Tak więc jak karmicie butlą i sztucznym to już zupełnie ciężko jest wrócić na pierś i naturę :-(

no ja tez jestem ciekawa co inne mamy jedza
ja jem podobnie z nabiału tylko przetwor nie pije mleka bo sie obawiam skazy bialkowej a jabłko tylko uprazone:sorry::eek:

Mi powiedzieli, że to co jem nie ma większego znaczenia. Mleko ma to, co ma mieć dla dziecka i niewiele z tego co jem przechodzi do niego. Nie wiem ile w tym prawdy, ale może i dużo, skoro skład mleka Hindusek jedzących potwornie ostre potrawy jest podobny do europejek czy amerykanek? Choć z drugiej strony jak zjadłam curry to Misia nie bardzo chciała pić to mleko. Poza tym jem wszystko, to co zawsze. Może w mniejszej ilości, bo nie mamy czasu na gotowanie, ale zarówno spaghetti już jadłam, jak i ryż z warzywami czy mięsem, zupę pomidorową, tosty z serem, itp. Mleka z natury nie piję za dużo, bo mam nietolerancję laktozy, a za jabłkami nie przepadam ;-)

a co do laktatorow to ja i polozna nie moglysmy sobie z ty recznym poradzic teraz mam swoj medeli elektryczny i idzie jak burza
a co do bawarki to działa jak kazdy inny plyn trzeba poprostu pic pic

My pożyczyliśmy Medelę ze szpitala i do tego mam swojego Aventa ręcznego. Nie wiem czy jest duża różnica w ilości ściąganego pokarmu. Chyba tylko w wygodzie, a i to zależy co się lubi. Medeli używam jak mam mnóstwo pokarmu i gdy nie chce mi się machać ręcznie, Aventu gdy np. oglądamy coś albo gdy mała usypia, żeby było ciszej. CO do ilości to nie jest porażająca - udaje mi się wydoić 40-60 ml jednorazowo (chyba, że po "nocy" to i do 100 dochodzę czasem). Nie umiem zwiększyć ilości, niestety. Natomiast wyczytałam w sieci coś, co mnie mocno zmartwiło - ponoć laktator pomaga utrzymać laktację na jednym poziomie ale nie dłużej niż 5 tygodni, potem zaczyna zanikać. Prawda to??? No i że jeśli nie nauczę dziecka ssać piersi do ukończenia 3 tygodnia to już nie nauczę nigdy. Co Wy na to??
Idę ratować dziecię z ciemności i dać jej butlę, bo znowu wyje :-(
 
Witam, melduję, że jeszcze jestem z brzuszkiem :)

Ale przyznam - dzisiaj niedomagam, boleści mam przeogromne .......rozłazi mi się jeszcze miednica ( a byłam pewna, że juz bardziej nie może i nie na tym etapie ciąży ) .... nie moge być w stanie spoczynku ani w stanie siedzącym, ból niemiłosierny razem ze skurczami przepowiadającymi ....... czyści mnie calusienki dzień, nie mogę nic jesc bo zaraz mi niedobrze. Boli k****** mnie spojenie i cały dół (wrażenie jakby mi ktoś tam grabiami poharatał) w PONIEDZIAŁEK wizyta u gina, ..... może się dowiem ''o co kaman'':-( nie mogę złaczyć nóg razem z bólu ..... mam takie parcie, że już wszystko z siebie oddałam a tu organizm jeszcze chce coś wyciągać ......tylko nie ma już co, męka w WC nieziemska bo i siadać nie mogę :/
 
Ostatnia edycja:
- Misia jest typowym nocnym markiem i szlag mnie już trafia gdy kolejną noc z rzędu ryczy/wyje od północy do prawie 5. I nie daje się uspokoić. Je jak smok, potem boli ją brzuch, więc dostaje krople na kolkę, po czym znowu wyje, że jeść, po czym boli ją brzuch... w końcu zdrzemnie się w foteliku albo na nas i jak tylko chcemy ją odnieść do łóżeczka to zaczyna od nowa. 4:30-5:00 i zasypia jak anioł. I cały dzień mamy spokój, śpi pięknie, budzi się na jedzenie tylko i prawie nie marudzi... aż do północy... Sąsiedzi niedługo naślą na nas opiekę socjalną :szok::-(


Może w mniejszej ilości, bo nie mamy czasu na gotowanie, ale zarówno spaghetti już jadłam, jak i ryż z warzywami czy mięsem, zupę pomidorową, tosty z serem, itp. Mleka z natury nie piję za dużo, bo mam nietolerancję laktozy, a za jabłkami nie przepadam ;-)


:-(

A moze mała ma problemy bo własnie jesz wszytsko smagetii:szok: tosty z serem a ser jest taki cieżko strawny moze warto by sprubować diete troszke ograniczyc i zobaczyc czy to pomoże .my narazie rosołki , jasne pieczywo z drobiową wędlinką troche nabiału ale bez przesady i duszone wazywa ale głownie ziemniak i marchewka odpukac nie mamy zadnych problemów.:tak:
 
a moze mała ma problemy bo własnie jesz wszytsko smagetii:szok: Tosty z serem a ser jest taki cieżko strawny moze warto by sprubować diete troszke ograniczyc i zobaczyc czy to pomoże .my narazie rosołki , jasne pieczywo z drobiową wędlinką troche nabiału ale bez przesady i duszone wazywa ale głownie ziemniak i marchewka odpukac nie mamy zadnych problemów.:tak:
masz zupełną racje to napewno od tego, i pomidorówka?? Akozka nie wolno jesc pomidorów... Spagetti, curry? Marchewka i gotowane miesko, rosołki, rybki gotowane
 
dziewczyny wlasnie "chyba" sie zaczelo....:wściekła/y:bole mam przeogromne, ale wlasnie nie wiem czy to juz te wlasciwe....boli mnie od jakis 3 godzin co jakis czas mocniej co prawdopodobnie jest skurczem ale nieregularnie...:wściekła/y:nie wiem ile jeszcze zniose...ani mi wody nie odeszly, ani czop, ani nic... nie wiem...czekam:wściekła/y:
 
dziewczyny wlasnie "chyba" sie zaczelo....:wściekła/y:bole mam przeogromne, ale wlasnie nie wiem czy to juz te wlasciwe....boli mnie od jakis 3 godzin co jakis czas mocniej co prawdopodobnie jest skurczem ale nieregularnie...:wściekła/y:nie wiem ile jeszcze zniose...ani mi wody nie odeszly, ani czop, ani nic... nie wiem...czekam:wściekła/y:

Trzymaj się dzielnie !

Teraz na forum ciężej ze zrozumieniem, ale ja rozumiem :) mnie też napierdacza jak jasny gwint, trzeba wytrzymać, nie ma mocnych :)
 
reklama
madziaaaa trzymaj sie w takim razie, ja tez mialam ogromne bóle wlasciwie mialam wrazenie ze mnie nie puszczaly, wytrzymalam cala noc, i do 14 nastepnego dnia heh tyeraz sie sobie dziwie. w kadym badz razie trzymam kciuki, badz dzielna
 
Do góry