reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Histeria po pół godziny jazdy samochodem u 11miesiecznego dziecka.

Dołączył(a)
25 Czerwiec 2016
Postów
11
Jestem w dość trudniej sytuacji, gdyż moja 11miesieczna córka od okolo 3miesiecy wrecz nie jest w stanie jeździć samochodem. Krótkie trasy trwajace do 30min pokonuje bez problemu, ale później zaczyna się cyrk. Najpierw zaczyna się denerwować, więc w ruch idzie wszystko, co pod ręką, zabawki, telefon, itd. Niestety po chwili wpada w histeryczny płacz, zaczyna się wręcz dusić i wydaje mi się, że momentami ma przez to większe przerwy między oddechami. Nic nie jest w stanie jej uspokoić, nawet wyjecie z fotelika (wiem, no powinno się, ale co zrobić jak dziecko się dusi???). Trzeba sie wtedy zatrzymac i ... to tez nie pomaga, bo cala dalsza podroz (oby jak najkrotsza) jest juz w histerycznym placzu. Moi rodzice mieszkaja 140km ode mnie i przez takie akcje nie mogę nawet do nich pojechać. Wcześniej przeważnie zasypiala i cała podróż była spokojna, od około 3mies jest masakra. Wczoraj wybraliśmy się do rodziców i musieliśmy zawrócić, a ostatnie około 500m musiałam przejść z nią na rekach, bo w aucie na prawdę by się udusila. Specjalnie wyjechaliśmy po 20:00 z butelką mleka, normalnie to jej pora zasypiania. Niestety nie udało się. Poza tym mała normalnie się rozwija zachowuje, raczkuje, trochę mówi, zaczęła wstawać przy meblach. A w aucie tragedia. Myślałam, ze to może choroba lokomocyjna, ale czytałam, że przed 2r.ż. to mało prawdopodobne, poza tym nie wymiotuje. Nie mam już pomyslu, za miesiąc zaplanowaliśmy wakacje na Mazurach i nie mam pojęcia jak tam dotrzemy (ok.180km). Czy ktoś z Was zna może podobne sytuacje? Jakieś pomysły? Melisa przed podróżą? Nie wyobrażam sobie siedzieć w domu przez 2lata i czekać aż jej przejdzie. Chcę jej pomoc, a nie potrafię.
 
reklama
Dawno, dawno temu, gdy urodzil sie nasz pierworodny, nie mielismy samochodu. Podrozowalismy pociagiem - Lublin - Szczecin.
Nie bylo najmniejszego problemu.
W pociagu dziecko ma swobode, nie jest "uwiazane" w foteliku.
Moze faktycznie to dobry pomysl ?
Wyslac tate z gratami autem i niech czeka na Was na dworcu ?
 
reklama
Dziewczyny, udało nam się ostatnio dojechać do moich rodziców i może komuś się ta wiedza przyda, więc się dzielę. Wychodzi na to, ze moja córka jest bardzo ruchliwym dzieckiem i zwyczajnie bardzo ja denerwuje jakiekolwiek unieruchomienie na dluzsza chwile, a nie oszukujmy się - fotelik samochodowy jest unieruchomieniem. Tydzień temu wybraliśmy się do moich rodzicow (140km) w porze południowej drzemki, godzine przed podroza mala wypila melise (po konsultacji z nasza pediatra) niestety nie potrafiła zasnąć. Około 30-40km od domu zaczęła się denerwować, więc zanim nastąpił punkt kulminacyjny tego zdenerwowania - zrobiliśmy mały postój. Próbowałam pomóc jej zasnąć, ręce, wózek, nic niestety nie pomogło. Zaryzykowalismy i po ok.pół godz ruszyliśmy w dalszą trasę. Nie było łatwo, herbatniki, zabawki, wszystkie rzeczy z mojego portfela, akuku, śpiewanie, tańce, to wszystko na tylnym siedzeniu auta. Ale...dojechalismy bez histerii! Powrot na drugi dzien: znowu melisa i po ok.60km pierwszy postój. Niestety delikatne zdenerwowanie w dalszej podróży, więc po kolejnych ok.30km znowu postój. Wtedy bańki mydlane, śpiewy, raczkowanie na kocyku i jedziemy dalej. Gdyby nie korki - prawie bez marudzenia dojechalibysmy do domu, niestety po kilku przymusowych dluzszych postojach "na swiatlach" mala zaczela sie denerwowac, wiec znowu w ruch poszly wszelkie możliwe rzeczy i jakoś dojechaliśmy. Łatwo nie było, ale się udało. Więc moja recepta: postoje dość często, najlepiej w miejscach, w których dziecko może się samo poruszać po podłodze, kocyku itd. Druga sprawa : miliard gadżetów i dupereli do zabawy (a każda mama wie, ze najlepsza zabawka to nie zabawka). Po trzecie: wiadro cierpliwości, nieograniczona kreatywnosc i jakoś pójdzie (a raczej pojedzie). Jutro ruszamy na wakacje, nasze pierwsze wybraliśmy jak najbliżej, Mazury. Już dawno zaczelam wymyślać gadzety na podróż, żeby jednak nie stresować dziecka tak długa trasa (ok.200km) za jednym razem - pojedziemy znów do moich rodziców i następnego dnia od nich ruszymy do celu. Trzymajcie kciuki i rzuccie proszę (jeśli macie) pomysły na zabawki/zabawy dla roczniaka, które można wykorzystać w aucie.
 
Ciesze sie, ze powoli zaczynasz znajdowac sposob na podroz z coreczka :).
Co do zabaw-
- kocyk i zabawki. Zabawki "chowaja sie" pod kocyk i szukamy ich "Gdzie jest piesek ? Gdzie sie schowal ? A, tu jest piesek ! :) "
- zabawy typu "warzyla sroczka kaszke..." , "koci-koci lapki", "idzie kominiarz..." itp.
Przypomnialo mi sie, ze jak nasze dzieciaczki byly malutkie, mialysmy na Pazdiernikowkach taki watek. Poszperaj tam, moze cos Ci sie przyda :)

Link do: Na pogodę i niepogodę czyli pomysły na zabawy z maluchami
-
 
Ciesze sie, ze powoli zaczynasz znajdowac sposob na podroz z coreczka :).
Co do zabaw-
- kocyk i zabawki. Zabawki "chowaja sie" pod kocyk i szukamy ich "Gdzie jest piesek ? Gdzie sie schowal ? A, tu jest piesek ! :) "
- zabawy typu "warzyla sroczka kaszke..." , "koci-koci lapki", "idzie kominiarz..." itp.
Przypomnialo mi sie, ze jak nasze dzieciaczki byly malutkie, mialysmy na Pazdiernikowkach taki watek. Poszperaj tam, moze cos Ci sie przyda :)

Link do: Na pogodę i niepogodę czyli pomysły na zabawy z maluchami
-
Bardzo dziękuję :)
 
Dziewczyny, udało nam się ostatnio dojechać do moich rodziców i może komuś się ta wiedza przyda, więc się dzielę. Wychodzi na to, ze moja córka jest bardzo ruchliwym dzieckiem i zwyczajnie bardzo ja denerwuje jakiekolwiek unieruchomienie na dluzsza chwile, a nie oszukujmy się - fotelik samochodowy jest unieruchomieniem. Tydzień temu wybraliśmy się do moich rodzicow (140km) w porze południowej drzemki, godzine przed podroza mala wypila melise (po konsultacji z nasza pediatra) niestety nie potrafiła zasnąć. Około 30-40km od domu zaczęła się denerwować, więc zanim nastąpił punkt kulminacyjny tego zdenerwowania - zrobiliśmy mały postój. Próbowałam pomóc jej zasnąć, ręce, wózek, nic niestety nie pomogło. Zaryzykowalismy i po ok.pół godz ruszyliśmy w dalszą trasę. Nie było łatwo, herbatniki, zabawki, wszystkie rzeczy z mojego portfela, akuku, śpiewanie, tańce, to wszystko na tylnym siedzeniu auta. Ale...dojechalismy bez histerii! Powrot na drugi dzien: znowu melisa i po ok.60km pierwszy postój. Niestety delikatne zdenerwowanie w dalszej podróży, więc po kolejnych ok.30km znowu postój. Wtedy bańki mydlane, śpiewy, raczkowanie na kocyku i jedziemy dalej. Gdyby nie korki - prawie bez marudzenia dojechalibysmy do domu, niestety po kilku przymusowych dluzszych postojach "na swiatlach" mala zaczela sie denerwowac, wiec znowu w ruch poszly wszelkie możliwe rzeczy i jakoś dojechaliśmy. Łatwo nie było, ale się udało. Więc moja recepta: postoje dość często, najlepiej w miejscach, w których dziecko może się samo poruszać po podłodze, kocyku itd. Druga sprawa : miliard gadżetów i dupereli do zabawy (a każda mama wie, ze najlepsza zabawka to nie zabawka). Po trzecie: wiadro cierpliwości, nieograniczona kreatywnosc i jakoś pójdzie (a raczej pojedzie). Jutro ruszamy na wakacje, nasze pierwsze wybraliśmy jak najbliżej, Mazury. Już dawno zaczelam wymyślać gadzety na podróż, żeby jednak nie stresować dziecka tak długa trasa (ok.200km) za jednym razem - pojedziemy znów do moich rodziców i następnego dnia od nich ruszymy do celu. Trzymajcie kciuki i rzuccie proszę (jeśli macie) pomysły na zabawki/zabawy dla roczniaka, które można wykorzystać w aucie.
Dzień dobry, wiem ze wpis już bardzo stary ale zastanawiam się jak dalsze podróżowanie przebiegało? Mam 7 miesięcznego synka, również wulkan energii a w aucie w foteliku masakra jakaś, w wozku zreszta podobnie..
 
Do góry