reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

HPV-a ciecie cesarskie

emilia1103

Fanka BB :)
Dołączył(a)
7 Kwiecień 2010
Postów
294
Miasto
Elblag
mam wirus HPV I-go stopnia ,niby nic groznego ale moj gin powiedzial mi ze bedzie ciecie cesarskie ,troche mnie tym przerazil poniewaz pierwsze dziecko rodzilam normalnie a teraz mnie nastraszyl ze jak dziecko bedzie sie rodzic przez kanal rodny to moga sie u w gardle pojawic jakies wrzody prowadzace nawet do smierci dziecka.
Moze wiecie cos na ten temat?
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja mam HPV walczylam o cesarke, bo kilku lekarzy mowilo,ze powinnam miec.Jednak wg. NFZ nie. Urodzialm coreczke SN. Nie wiem czy ja zarazilam... oby nie... Wazne jest aby ostatnia faza porodu byla bardzo krotka - ja mailam na szczecie krotka tylko 2 parte. Wtedy mniejsze prawdopodobienstwo zarazenia sie dziecka. Wg NFZ wskazanie do CC przy HPV jest dopiero kiedy ma sie widoczne klykciny w terminie porodu. Jak mialo sie wczesniej, czy w ciazy to juz nie .
Ja na Twoim miejscu bym nie ryzykowala. Jak lekarka Cie namawia i uda Ci sie w szpitalu trafic na tak myslacego lekarza to cesarka bezpieczniesza.
Chwala,ze tacy lekarze jak Twoja lekarka, sa co mysla glowa, a nie przepisami NFZ.
 
Ja miałam niby podobną sytuację, tyle że kłykciny zobaczyła lekarka, która była na zastępstwie. Moja lekarka prowadząca nic z tym nie robiła...Mówiłam jej o gulkach a ona macała i mówiła, że nic nie czuje i wszystko jest w porządku...
Mimo, iż miałam wymrażane przez całą drugą połowę i pod koniec miałam tylko małe pojedyncze "pryszcze", to ordynator (nawet mnie nie badał) od razu wyznaczył termin porodu. Bo nie można ryzykować. Dziewczyno, nie ryzykuj zdrowiem swojego dziecka. Ja tak bardzo pragnęłam urodzić siłami natury, ale trudno- Ona jest najważniejsza.
 
podczas pierwszej ciąży miałam na palcu brodawke(kurzajke) chcialam pozbyc się jej przed porodem bo bałam się że zaraże małą,poszłam w ok 8mcu do dermatologa tam Pani dr.stwierdziła ze nie ma przeciwskazań i może mi ją wymrozić zrobiła to niestety odrosła,moja córcia sie urodziła siłami natury i ok 9mca życia pojawiła się jej kurzajka na nosie -MASAKRA smarowałam ją różnościami znikneła po to żeby odrosnąc po miesiącu ze zdwojoną siłą i to nie jedna a zrobiło się ich mnóstwo cały nosek i pod noskiem,na wymrazanie nie bylo szans bo mala nie dała się dotknąć leczyłysmy się baaardzo długo a w moim domu były wszelkie dostępne srodki na kurzajki niekoniecznie do stosowania na twarz ,w ubiegłym roku w końcu się udało juz sama niewiem co pomogło,nie miałam pojęcia że poród naturalny powoduje zarażenie,czy mam o tym wspomnieć mojej gin??
 
Oczywiście, że wspomnij! Ostrożności nigdy za wiele. A w szczególności, kiedy chodzi o zdrowie Twojego dziecka
 
Pewnie ze warto pytac,ja juz sie nauczylam pytam o wszystko ,moj gin jak mnie widzi to zawsze sie mnie pyta"aco tym razem sie stalo?" Ale kto pyta nie bladzi od tego sa lekarze.
 
Jak widać to nie zawsze lekarz pomoże...Jak wspominałam, moja lekarz prowadząca dawała mi tylko globulki dopochwowe i stwierdziła, że nic tam nie ma. W ciągu dwóch miesięcy żaden z lekarzy, którzy się mną zajmowali, nie zlecili testu obciążenia glukozą. Dopiero trzy tygodnie przed terminem poszłam na 75g glukozy i wykryto mi cukrzycę ciężarnych. Nie powtórzyli mi badań, bo po co.
 
Ja na swojego gina nie moge narzekac dobrze sie zajmuje mna i dzidzia ,wizyty u niego mam co dwa tygodnie ,moge go pytac o co chce i zawsze odpowie na moje pytania . W poniedzialek ide do niego i bede miala jeszcze raz badana szyjke i jak cos to bedziemy ustalac termin na cesarke.
 
Ja się wczoraj dowiedziałam ze prawdopodobnie mam hpv i już kłykciny w okolicach wejści do pochwy.Objawy to swędzenie .Oczywiście narazie leczenie dorażne.Dostaje leki antybakteryjne aby wyleczyć ewentualne świństwa które mogą jeszcze być przyczyną podobnych zmian.Obserwacja i potem decyzja co dalej.Albo wymrażanie na które nie chce się zgodzić bo jest duże prawdopodobieństwo że i tak powrócą kłykciny a ponadto jeszcze może dość innych kilka komplikacji po takim zabiegu ,lub czekamy i leczemy po porodzie .Oczywiście wskazane cesarskie cięcie.
Mam nadzieje że okaże się ze to jakieś inne zakazenie niż hpv i się wyleczy tymi antybiotykami .
Ja kilka lat temu byłam szczepiona przeciw temu wirusowi a jednak go mam.Współżyłam od tego czesu tylko z jednym partnerem ,ojcem mojego dziecka .On też był badany na obecność wirusa i test wyszedł negatywnie.Więc tak się zastanawiam gdzie mogłam to paskudztwo dorwać.No i na początku ciąży leżałam w szpitalu a tam różnie z higieną ,korzystałam z
toalet publicznych i szpitalnych no i miałam gości w domu którzy przecież mogli korzystać z mojego ręcznika.
Teraz sie boję ze to paskudztwo się bedzie rozprzestrzeniać na inne części ciała ,a ponadto że mogę małą w brzuszku zarazić.
Mam pytanie jakie podejmowałyście kroki w leczeniu tego wirusa w ciąży lub po porodzie?
 
reklama
Do góry