reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ja chcę drugie dziecko, a mąż nie...

Ja mam półtora roku różnicy, ta sama matka, ten sam ojciec, a sytuacje mają odmienne. Jedna pięknie je, śpi i to od zawsze, sprząta po sobie, słucha poleceń, ale mamy problem z komunikacją. Druga komunikuje się bez problemu, głównie po to, żeby przypomnieć wszystkim, że jest pępkiem świata, chociaż nie wiem kto jej to wbił do głowy. Jest jak kot, robi tylko to co chce. Dwie dziewczynki, kompletnie różne problemy wychowawcze.
Dokładnie. Na to się nie da przygotować będąc w ciąży albo myśleć "będzie dobrze, przerobiłam to". Owszem, łatwiej jest bo się "zna" niektóre sytuację. A to czy się bedziemy spinać że za długi wisi na rekach, śpi że mną czy coś to zupełnie co innego ale też racja, że do tego trzeba dojrzeć. Ja przy pierwszym dziecku byłam już konsekwentna. Chciał być na rekach? Był. Przecież małe dziecko nie zna życia poza Tobą. A że babcia czy tam ciocia pogada sobie to mam to gdzieś. Teraz przechodzę to samo z córką. Wszyscy mówią że ja przyzwyczajam do piersi 🤣 No trudno, żeby nie przyzwyczajać skoro ona je z nich 🤣
 
reklama
Hej!
Zanim przejdę do sedna, muszę nakreślić temat, więc może być trochę długo.
Jestem mamą prawie 1,5 rocznego chłopca. Zanim zaczęliśmy starania, oboje z mężem myśleliśmy o 3 dzieci. Jednak 2 ciąże poroniłam i ta trzecia z synkiem była już na lekach i zastrzykach z heparyny. Nie było jakichś większych komplikacji, synek urodził się zdrowy. Ale na to, co działo się później, nikt nas nie przygotował. Wiszenie na piersi praktycznie non stop, w pierwszych 3 miesiącach wieczny płacz, spanie tylko w chuście lub na cycu, było ciężko... A do tego ja jestem osobą, która nie potrafi odpocząć i jednocześnie próbowałam pracować (mam swoją firmę). Byłam więc wiecznie sfrustrowana, dużo płakałam, krzyczałam, w środku nocy chciałam uciekać z domu sama. Z czasem się poprawiło, ale do roku i tak było ciężko. Teraz wiem, że to w dużej mierze była depresja poporodowa (chociaż syn był naprawdę wymagający, wszyscy dookoła to potwierdzali).
Wtedy trzęsło mnie na samą myśl, że kiedykolwiek miałabym mieć kolejne dziecko, mąż był tego samego zdania. Jednak z czasem zaczęło mi się odmieniać...
Teraz syn właściwie śpi całe noce, w dzień jest super pogodny i mimo że życie z nim jest intensywne, to już rzadko zdarzają się takie dni marudy, kiedy mam wszystkiego dość.
No i do głosu doszły chyba moje hormony i instynkt macierzyński, bo od 2 miesięcy mam coraz silniejszą chęć, by znowu być w ciąży. Logiczna część mnie mówi, że to totalnie głupi pomysł, ale zaczynam się czuć tak jak przed pierwszą ciążą, gdzie to pragnienie dziecka jest naprawdę silne.

Problem w tym, że mąż jest absolutnie na nie i wiem dlaczego - w dużej mierze przez to, jak ja zachowywałam się na początku, boi się powtórki. Ja też się boję, ale z jednej strony musielibyśmy mieć naprawdę niezłego pecha, żeby drugie dziecko było tak samo wymagające, ale nawet jeśli, to już wiemy, jak reagować i wiemy, czego się spodziewać.
Oczywiście to nie jest tak, że chcę drugiego dziecka tu i teraz. Jesteśmy w trakcie zakupu domu, więc wiem, że najpierw trzeba go wykończyć, zastanowić się, co z pracą, odłożyć trochę pieniędzy... Więc pewnie starania można by zacząć jakoś za rok.
I mimo że mąż teraz mówi stanowcze nie, to jakiś czas temu gdy go podpytywałam, mówił, że może tak, ale przy konkretnych warunkach (właśnie to zabezpieczenie finansowe itp.).

Właściwie sama nie wiem, czego od Was oczekuję, bo na pewno nie chcę męża do niczego zmuszać... Po prostu chętnie poczytałabym o podobnych przypadkach i jak się to u Was skończyło. Czy coś wpłynęło na zmianę decyzji Waszego partnera?
Myślę, że mój mąż jest podobnym przypadkiem. Był gotów na dzieci sporo wcześniej, niż ja. Powiedział mi o tym. Ja uznałam, że musimy spełnić określone warunki. Mąż wracał co parę miesięcy do tematu, ale to była dosłownie wymiana dwóch zdań. Pytał, czy już. Aż w końcu ja też byłam gotowa. Po pierwszym dziecku on stwierdził, że może od razu drugie i znów czekał na moją decyzję. Zdecydowałam się 9 miesięcy po porodzie. Po drugim oboje stwierdziliśmy, że trzeciego nie chcemy.
Mi się zmieniło, jak córka miała trochę ponad rok. Mogłabym mieć trzecie. Powiedziałam mężowi, on nie chciał. Niedawno mi zakomunikował, że jednak też by chciał mieć trzecie, ale tylko jeśli się przeprowadzimy do większego mieszkania lub domu. Myślę, że jeśli to nastąpi, to wrócimy do tematu.
 
Do góry