reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak i kiedy powiedzieć w pracy?

agabre

Fanka BB :)
Dołączył(a)
16 Kwiecień 2010
Postów
1 485
Miałam mały dylemat czy w ogóle mówić przed rozpoczęciem drugiego trymestru. Zaczęłam nową pracę we wrześniu a na początku października zorientowałam się, że jestem w ciąży. Masakra ... ale już podczas rozmowy wstępnej dałam do zrozumienia, że jeśli w końcu się uda po hormonalnych stymulacjach to maleństwo będzie najważniejsze, więc nikt nie mógł się przyczepić ;) Miałam sporo obowiązków i ciągle dochodziło coś nowego, w dodatku brzuch pobolewał, więc postanowiłam powiedzieć. Ważniejsza była fasolka niż nadgodziny :) Jak to jest u was? Z jaką reakcją się spotkałyście? Były problemy? Kogoś na zwolnienie odesłano z powodu ciąży?
 
reklama
Ja powiedziałam w 8tc dlatego, że bardzo źle się czułam i po prostu nie byłam w stanie pracować. Poszłam na zwolnienie. W pracy nie byli zadowoleni. Od razu wiedziałam, że nie będzie miło no ale dla mnie dzidzi było ważniejsze. Poza tym mam jeszcze synka a czasami bywało tak, że wychodziłam do pracy-on spał a jak wracałam to też już spał. Całe dnie mnie nie widział, bo w pracy trzeba było zostać, bo były problemy.
 
Ja jeszcze jestem przed tym momentem. Ale nie ukrywam, że się boję tej chwili.
Na razie odwlekam :) moje mdłości ukrywam. Wie tylko zaufana koleżanka:) Kiedy powiem - szczerze to nie wiem :)
 
A ja się cieszę, że tę rozmowę z szefową mam już za sobą. Kamień z serca mi spadł, bo tego najbardziej się bałam:baffled:. Moja szefowa potrafi być niemiła:baffled: i to bardzo, a nawet jeśli czegoś nie powie, to miną pokarze:szok:. Byłam przekonana, że zachwycona tą informacją nie będzie, zwłaszcza, że koleżanka też jest w ciąży (jakieś 2 tyg. wcześniej zaszła, ale powiedziała od razu, właściwie musiała powiedzieć, bo miała robić podyplomówkę od października)i gdy poinformowała o tym naszą szefową, to gratulacji nie było...
NO więc spodziewałam się jeszcze mniej przyjemnej reakcji, bo zawsze mogła głupio pomyśleć, że "spapugowałam".
W czw. byłam u lekarza a w pt. jej powiedziałam. Nie chciałam, żeby stwierdziła, że specjalnie długo to ukrywałam. Bałam się strasznie tej rozmowy. Ale wiedziałam, że humor ma chyba dobry. Powiedziałam prosto z mostu, że jestem w ciąży, ale chcę pracować, jak długo się da, że na razie wszystko jest w porządku, a jak będzie dalej - nie wiem. No i o dziwo:szok: najpierw minę miała zdziwioną, a później nawet się CIESZYŁA!!! Wypytała kiedy chcę wrócić do pracy i takie tam i nawet radziła do którego gina nie chodzić i pożartowałyśmy troszkę i... na końcu mi GRATULOWAŁA!!!
Dla mnie to cud modlitwy! bo znam ją już trochę i wiem, jak zareagowała u kumpeli...

Ale jak od niej wyszłam, to trzęsłam sie jak osika:baffled:

naprawdę od tamtej pory czuję luz psychiczny i ciesze się, że nie zwlekałam z tym dłużej.
 
u mnie zupełnie inna sytuacja, 1 września po macierzyńskim dostałam wypowiedzenie z pracy :( 10 września okazało się że jestem w ciąży, co ona kombinowała aby się mnie jednak pozbyć szkoda gadać, no nic ale był to 5 tydzień więc nic nie mogła, ale co mi problemów z wypłatą narobiła to długa lista, dopiero wczoraj dostałam. no ale teraz już zus mi płaci.
 
Ja mam następną wizytę w przyszłym tygodniu... i chcę powiedzieć już po tej wizycie jeśli tylko wszystko będzie oki.
Sytuację w pracy mam bardzo skomplikowaną... umowa o pracę na czas określony.
Wiem, że gdybym nie była w ciąży to bez wątpienia u mowa zostałaby przedłużona na czas nieokreślony. Wręcz planowałam ostro negocjować wynagrodzenie.
Obecnie mam przed sobą kilka bardzo poważnych działań. Finał jednego z nich planowany na końcówkę 8 miesiąca mojej ciąży.. więc już wiem, że samodzielnie na pewno nie doprowadzę tej sprawy do końca.
Ale chce pracować, tak długo jak tylko będę czuła, że daję radę a lekarz nie powie STOP.
Tyle, że nie mam pojęcia co na to wszystko moi szefowie...
Mam nadzieję, że chociaż trochę mnie polubili i że pomogą mi w tej sytuacji...
 
ja onbecnie nie pracuję od 3 imesięcy .,..
ale ku przestrodze opowiem wam jak było kiedy byłam w ciąży z Vi...

oczywiście jest się pod ochroną od pierwszego dnia ciąży , ale niektórzy pracodawcy myślą że kobiety tego nie wiedzą..
moja szefowa nie wiedziała że jestem w ciąży ale jak tylko coś zaczęła podejrzewać (byłam raz tydzień na zwolnieniu po krwawieniu i powiedziałam jej że to zatrucie ) wtedy powiedziała mi że jak jestem w ciąży to nie będę mogła dla niej pracować i że to JA muszę się zwolnić(oczywiscie myślała że jestem głupia a ona będzie miała wymówkę że ona mnie chciała w pracy a ja sama się zwolniłam) więc przytaknęłam jej tylko i zaczęłam czytać jakie mam tu w irlandii prawa jako ciężarna...
dowiedziałam się że ona nie może mi nic zrobić... ale i tak bałam się powiedzieć...
a ta zaczęła mi dawać nadgodziny i po zamknięciu sklepu (pracowałam w sklepie jubilerskim jako kasjerka) dawała mi nadgodziny czyli pracowałam od 9 rano do 18 w sklepie a od 18 do 24 na zapleczu rozkładając towar, nosiłam torby ze strychu na sklep i odwrotnir, kazała mi przesuwać meble w pracy... katorga...
po pracy wracałam do domu i padałam jak kawka nawet nie byłam w stanie się rozebrać do spania.... :(
jednak uznałam że ciąża jest ważniejsza od pracy i powiedziałam jej że musimy porozmawiać... a ona do mnie z tekstem,.. w ciąży jestes!? powiedziałam że tak ...
a ona że musze się zwolnić bo z brzuchem, nie będę po sklepie chodzić bo będę psuła jej firmie opinię:szok:
a ja na to że czuję się w miarę dobrze ale nie będę już nic dzwigać i że może mi dac krzesełko i będę pracowac na kasie jak pracowałam tylko na siedząco (u nas nie ma krzesełek cały dzień stoi się na nogach) a jak będą klienci to po prostu na ten moment wstanę i będę chodziła po sklepie...
zgodziła się ale po tygdniu powiedziała że ona mnie zwalnia... jak powiedziałam że nie może to uznała że jej prawnik twierdzi że może (musiałaby mieć konkretny powód a nie wiedziąłam do czego jest zdolna) więc szukałam znów w necie co można z tym zrobić czywiście koleżanki z mam z irlandii tu z bb dały mi kilka pomocnych stronek... i poszłam do niej mówiąc że chcę iść na zwolnienie typu L4 (tyle że u nas to są nieco inne zwolnienia) a ona na mnie z mordą że nie da mi takiego zwolnienia bo mi się nie należy itp itd a aj dokładnie wyliczyłam składki i sprawdziłam czy będzie mi się należało... i wiedziałam że tak..
zażądałam oid niej formy na to zwolnienie i musiała mi dać hbyła taka wkur*** że szkoda gadać... no i oczywiście należało mi się zwolnienie płatne i je dostałam:tak:
później dzięki temu należało mi się też macierzyńskie którego bym nie dostała gdyby mnie zwolniła...
aha najpoierw poweidziała mi że mam wrócić do pracy 5 grudnia wiedząc że będę rodzić 24 listopada... idiotka.. jak jej powiedziałam że nie wrrócę to uznała że mam wrócić jak najwcześniej....
musiałam wrócić do pracy w lutym choć macierzyńskie miałam do maja ale powiedziałam jej że mogę jedynie robić na czarno i tylko kiedy mój D ma wolne(zimą miał go więcej więc pracowałam kilka dni) a później już były z tym problemy i po skończeniu macierzyńskiego przychodziłam na dzień , dwa, czasem 3 w zależności jak on szedł do pracy i na którą godzinę...
w lipcu ostatecznie się z nią pokłciłam bo powiedziała mi że mam sobie załatwić opiekunkę a Vi mam przerzucić na mleko modyfikowane bo nie dostanę wogóle przerw i będę pracowała od 9 do 21 wtedy sama jej powiedziałam że odchodze bo nie zgadzam się na te warunki (dodam że wcześniej ona zgodziła się na moje) no i poszłam na socjal.. w formie do socjala napisałam że odeszłam tylko dlatego że nie kazała mi karmić piersią i powiedziała że nie da mi żadnej przerwy w pracy...
socjala dostałam bez problemu po kilku dniach już mi przysłali że się zakwalifikowałam..
a ją mam gdzieś... ostatnio mi powedziała jak ją spotkałam żebym ją zaprosiła na moje przyjęcie weselne .. pfff bezczelna.. no i że mam wrócić na zimę do pracy... a ja nie zamierzam... ;-)
tym bardziej że teraz jestem w ciąży po raz kolejny i wiem jakby to się skończyło
a po 2 wolę spędzać czas z moją kruszynką niż z toksyczną szefową...:baffled:
ehhh ale się rozpisałam:-p

ale chciałam wam powiedzieć , że najpierw sprawdźcie co wam się napewno należy i bądźcie pewne siebie...
aha jeszcze zapomniałam dodać że oszukała mnie o ponad 1000euro dając mi mohje zaległe pieniądze za płatne urlopy i wydzierała mi się na cały sklep że czego ja od niej jeszcze chcę że ona mi dała już wszystko co miała dać i mam więcej po żadne pieniądze nie przychodzić:baffled: także sobie odpuściłam i powiedziąłam ze nigdy więcej nie chcę mieć z nią nic wspólnego....
 
moja historia też jest bardzo długa, szkoda gadać, ale byłam pracownikiem najlepszym itp. itp. a potem ciąża, zwolnienie eh szkoda gadać.
 
Ja ze względu na swoją prace, a jestem pielęgniarką musiałam powiedzieć od razu jak tylko się dowiedziałam że jestem w ciąży. Zrobiłam to prosto z mostu ponieważ mam aż 4 przełożone nie chciałam całej historii 4 razy opowiadać to zebrałam je razem i oświadczyłam, że jestem w ciąży. Gratulacjom nie było końca. Potem za każdym razem jak miałam gorszy dzień to płatnie wysyłały mnie do domu bo dzidzia jest najważniejsza tłumaczyły, aż w końcu kazały mi iść do lekarza i załatwić sobie zwolnienie na czas mdłości bo tylko się nie potrzebnie męczę w pracy. Dostałam 4 tygodnie zwolnienia co kilka dni mam telefon żeby sprawdzić czy nic mi nie jest i czy czegoś czasem nie potrzebuję. Ale na szczęście mdłości się zmniejszyły bardzo więc od poniedziałku wrócę do pracy, miałam iść już w tym tygodniu, ale przez to krwawienie postanowiłam jeszcze trochę poleniuchować.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry