witajcie, nie jestem jakąś młodą mamusią, ale się dopiszę. Po porodzie, a miałam cc wykupiliśmy salę rodzinną, dla mnie to był niesamowity komfort, bo sama z dzieckiem, rodzina przychodziła w odwiedziny i mąż był od 8-22 z małymi przerwami, więc miałam czas na "wyspanie", zjedzenie ciepłego, umycie się itp. Julkę dostalam 40 min po cięciu, miałam ją od 9:20 do 22, i później od 6:30 rano na stałe. Nie wyobrażam sobie nie mieć przy mnie dziecka, oddawać je żeby się wyspać itp. Fakt, czułam się fatalnie w pierwszej dobie po cięciu, ale jak widziałam moje maleństwo to zapominałam o bólu. Zajęcie miałam, bo dostałam te pudełka magiczne od położnej, więc było co czytać, a że to było moje pierwsze dziecko to chciałam wiedzieć jak najwięcej. Jesli chodzi o sale zwykłe, tam kobiety po sn wciąż marudziły, że je boli, że ciągną szwy, że mleko nie leci, albo leci za dużo, dzieci jak jest kilka na sali, to jedno zapłakało to i drugie zaczynało. Cieszyłam sie swoją ciszą i spokojem, ale wiadomo to kosztuje. Teraz po porodzie zamierzam również wykupić salę rodzinną, bo wiem że będę mieć cięcie, a chcę mieć spokój i możliwość odwiedzin przez męża i córcię czy rodzinę. Na zwykłej sali w naszym szpitalu rodzina wejść nie może, bo wiadomo a to jedna chodzi z cyckiem na wierzchu bo karmi, druga wietrzy pupę itp. A wtedy trzeba brać dziecko do tego wózeczka i gnać na koniec korytarza do miejsca gdzie są odwiedzający.
Podobnie jak mama Gabisi nie miałam zadnych lęków związanych z porodem, opieką nad dzieckiem itp, może dlatego, że ponad 3 lata staraliśmy się o dziecko i miałam bardzo silny instynkt. A przy drugim już mając sporą wiedzę zamierzam nieco inaczej je wychowywać, co by nie było tak rozpieszczone jak pierwsze