reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak wyglądało poronienie/poród w waszym szpitalu - prawa pacjenta???

Dołączył(a)
4 Sierpień 2006
Postów
4
Witam Was!
Tragedię straty dziecka przeżyła moja siostra.. wczoraj w 21 t.c.
Zaczęło się w sobotę, odeszły jej wody, natychmiast pojechała do szpitala gdzie zrobiono USG - niestety wód nie było. Dziecko nadal żyło. Podali jej antybiotyk i kazali czekać. Wczoraj rano stwierdzili, ze rośnie CRP co jest wskazaniem do wywołania porodu. Podali dopochwowo środki na wywołanie. Siostra jeszcze rano czuła ruchy czyli dziecko nadal żyło. W międzyczasie poinformowano ją, że po urodzeniu nie będzie miała prawa do żadnych świadczeń, gdyż te przysługują dopiero po 23 t.c., dlatego najlepiej będzie gdy po urodzeniu pozostawi zwłoki w szpitalu, tak też siostra zrobiła... Teraz wiem, że wprowadzili ją w błąd. Dziś siostra wyszła ze szpitala, ale jutro planujemy tam pojechać i wszystko odkręcić, może sie jeszcze uda... Znalazłam tu dużo niezbędnych informacji - za co dziekuję!

Pomijając niefachowośc w informowaniu praw matki do narodzonego dziecka zszokował mnie stosunek do rodzącej. Otóż siostra została pozostawiona sama sobie z porodem. Leżała na Ginekologii i miała urodzić sama w łóżku w którym leżała. Ona o tym nie wiedziała i jak doszło do bóli partych, ona powstrzymywała wszystko bo czekała aż ktoś do niej przyjdzie i sie nia zajmie. W końcu zajrzała położna i na prośbę została z siostrą, jednocześnie informując, że ma "to" po prostu wypłynąć. Za chwilę urodziła dziewczynkę, była już martwa.. Jestem zszokowana takim procedurami i chciałabym sie dowiedzieć czy to jest standard??? Przecież mogło dojść do powikłań itp. Nie wiem czy zostawiać tą sprawę czy walczyć o prawa pacjenta do poczucia bezpieczeństwa przy tego typu przypadkach. Dodam, ze siostra bardzo sie bała. Czy Wy też rodziłyście w samotności???

Bardzo proszę o rady...
 
reklama
o Boze... co to ma byc w tych szpitalach??? tak mi przykro ze tak potraktowano twoja siostre :( az mi sie plakac chce, tak nie powinno sie traktowac kobiet w obliczu takiej tragedii. co do pochowania dziewczynki to wydrukujcie sobie wszystkie niezbede dokumenty ze strony Poronienie - informacje dla Ciebie tam maja wszystkie potrzebne akty prawne i chyba nawet wnioski... a co do walki o prawa pacjenta jesli mozesz pomoc w ten sposob siostrze to pomagaj idz do prawnika wszystko opowiedz moze on cos poradzi moze wkoncu skonczy sie takie traktowanie kobiet w szpitalach... twoja siostra powinna miec opieke psychologa, ksiedza itp a nie zostac pozostawiona sama sobie.

ps: jesli macie mozliwosc i checi to przeczytajcie "w otchalni smierci" k. Zwolenkiewicz ksiazka o stracie dziecka, glownie dla najblizszych kobiety ktora poronila/urodzila martwe dziecko sa rady bardzo istotne. czasem cos mowimy czego nie powinnismy powiedziec choc wydaje nam sie ze pocieszamy...
 
Pierwszy raz spotkałam się z potraktowaniem w ten sposób rodzącej kobiety.
Dlaczego niby wszystkie prawa przysługują dopiero od 23 tygodnia wg szpitala, a według kościoła embrion od zapłodnienia jest już człowiekiem!!!:wściekła/y::wściekła/y:
Skoro jest człowiekiem to ma od początku takie prawa jak i w 20, 30, 40 tygodniu!!!:wściekła/y:
Niech się zdecydują i coś wspólnie ustalą, bo takie pier*** potem w mediach mnie wku***.
 
Doridee witaj...bardzo mi przykro że spotkało to Twoją siostrę, dla Aniołka zapalam (*)... wiem że i Tobie jest ciężko bo kiedy czeka się na dziecko z kimś bliskim -strata bardzo boli...
Odpowiedź jest jedna -walczyć. Dlaczego? to proste -żeby zapłacili za chamstwo, bydlactwo i nieludzkie traktowanie. Żeby poduczyli się w prawie, żeby wiedzieli na przyszłość że nie wolno ludzi traktować jak śmieci. A jeśli nie dlatego -to po to żeby ulżyło Twojej siostrze i Tobie. Zamiast marnować siły na rozpacz niech cały ból skieruje na tych którzy powinni zapłacić za jej złe doświadczenia...
Problem polega na tym że ten lęk przed lekarzami i porodem będzie w niej dalej... myślę że jeśli przekona się że nikt nie jest bezkarny -będzie odważniejsza i spokojniejsza w przyszłości... Kobiety źle traktowane podczas poronienia trudniej godza się na kolejną ciążę -to ślad pozostawiony przez tych nieludzkich drani...
Odpowiem na Twoje pytanie -nie byłam sama, choć to był 11 tc -nie czułam się sama -dlatego w kwietniu wrócę do tego szpitala żeby tam urodzić dziecko. Każdego dnia myślę o ludziach którzy w tej ciężkiej chwili byli dla mnie ludźmi i za to będę im zawsze wdzięczna.
Napisz jeśli możesz jak skończyła się wasza walka, a ja trzymam kciuki żeby sprawiedliwie...
 
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i wsparcie!!!
Otóż łatwo nie będzie :no:
Poszłyśmy dziś do szpitala, wszyscy (łącznie z ordynatorem) wielce zdziwieni i zbulwersowani o co nam chodzi. Wreszcie po wielu tłumaczeniach siostra otrzymała dokumenty z którymi udałyśmy się do USC. Tam było jeszcze gorzej.. Urzędniczka stwierdziła, że nie może wydać nam aktu urodzenia ponieważ poronienie nastąpiło przed 22 t.c. Na nic zdało sie tłumaczenie, że ten podział służy tylko dla dokumentacji medycznej. Urzędniczka wiedziała swoje i tyle a my nie znałyśmy na tyle przepisów prawnych aby z pełną świadomością odeprzeć jej argumenty. Od razu po powrocie do domu wydrukowałam cenne informacje z portalu poronienie.pl i jutro udamy sie do kierowniczki USC.
Jeżeli któraś z Was wie na jakie przepisy mozemy sie w tej chwili powołać proszę o pomoc. Czy gdzieś jest jasno napisane, ze takie prawo przysługuje każdemu dziecku, bez względu na czas trwania ciąży?? Wiem, ze jest informacja o wydaniu Karty Zgonu, ale ta upoważnia tylko do pochowania dziecka. Aby uzyskać zasiłek pogrzebowy potrzebny jest akt zgonu, podobnie jak to uzyskania prawa do urlopu macierzyńskiego.

Jedyny pozytyw z dzisiejszego dnia to taki, ze udało sie siostrze zmienić decyzję o pochówku. Sama pochowa swoją Córeczkę.
 
doridee napisz może jeszcze prośbę o pomoc na forum na stronie poronienie.pl...
Może tam znajdzie się ktoś, kto bardziej się na tym zna...
 
Witajcie!
Udało nam sie cała sprawę załatwić pozytywnie, za chwilę opiszę wszystko w wątku uprawnienia rodziców po poronieniu/ urodzeniu martwego dziecka

Natomiast praktyki jakie stosują lekarze wobec kobiet w ciąży trwającej poniżej 22 t.c. opiszę w liście do fundacji: Rodzić po ludzku", liczę że oni sie tym zajmą.
Podobno nawet gdy dziecko jeszcze żyje po urodzeniu, lekarze go nie ratują, czekają aż samo umrze - to straszne!!!:wściekła/y: Nie wiem czy to jest zgodne z prawem :no:
 
Witam. mialam podobna sytuację:( Tyle,ze w ciazy bliźniaczej :( w 20tyg odeszly mi wody pojechalam do szpitala. zmierzyli mi cisneinie , temperature i kazali czekac. godzine i 40minut w poczekalni, az laskawie pani doktor raczyla mnie obejrzec. na widok wyplywajacych wod wziernik wypadl Jej z ręki. polozyli mnie na patologie ciazy , dali mnostwo ligniny i kazali czekac na skurcze i krwawienie. dodam ze wody odeszly jak lezalam w lozku i nic mnie nie bolalo. krwawienia tez nei bylo. rano zmienilam szpital. opieka lepsza. zrobili mi duzo badan. crp bylo ok wiec lezalam. lezalam dwa tygodnie,antybiotyk 7dni. badania. dzieci zyly a wód było wystraczająco. niestety nie udalo sie. zaczelo sie od bólu pleców ktory mial byc skutkiem lezenia. gdy lekarz zbadal mnei po calym dniu moich narzekan na bol plecow promieniujący do brzucha okazalo sie ze jest rozwarcie.podłaczyli mnie pod pompę z mg, mimo tego przyszly skurcze. co 3minuty, ale przetrzymalam noc. z nadzieją ze moze ustaną i wszystko bedzie ok. rano badanie widac główkę. koneic moich złudzeń. odłączyli mnie i kazali czekac, az urodze/poronie. to drugie okreslenie czesciej uzywane przez lekarzy i położne:( w koncu kolejne badanie , dali oksytocyne i urodzilam moje coreczki,jedna wykazywala czynnosc oddechową. ale 22tyg i 440g to za malo by ratowac :( położne ochrzciły dzieci bo tak chcialam. pochowałam moje malenstwa 22.X. Jesli chodzi o pogrzeb nie mialam problemow.z aktami urodzenia tez nie. lekarze poinformowali mnei o mozliwosci zabrania dziewczynek.nie wyobrazam sobie ze mialabym zostawic je w szpitalu.moje male dziewczynki. bardzo tesknie za brzuszkeim i ich ruchami :( Nie rozumeim czemu ,co bylo nie tak. czemu nagle crp podskoczylo,skad wziela sie infekcja po dwoch tyg skoro na poczatku bylo ok,i czemu odeszly wody.
 
reklama
Witam. mialam podobna sytuację:( Tyle,ze w ciazy bliźniaczej :( w 20tyg odeszly mi wody pojechalam do szpitala. zmierzyli mi cisneinie , temperature i kazali czekac. godzine i 40minut w poczekalni, az laskawie pani doktor raczyla mnie obejrzec. na widok wyplywajacych wod wziernik wypadl Jej z ręki. polozyli mnie na patologie ciazy , dali mnostwo ligniny i kazali czekac na skurcze i krwawienie. dodam ze wody odeszly jak lezalam w lozku i nic mnie nie bolalo. krwawienia tez nei bylo. rano zmienilam szpital. opieka lepsza. zrobili mi duzo badan. crp bylo ok wiec lezalam. lezalam dwa tygodnie,antybiotyk 7dni. badania. dzieci zyly a wód było wystraczająco. niestety nie udalo sie. zaczelo sie od bólu pleców ktory mial byc skutkiem lezenia. gdy lekarz zbadal mnei po calym dniu moich narzekan na bol plecow promieniujący do brzucha okazalo sie ze jest rozwarcie.podłaczyli mnie pod pompę z mg, mimo tego przyszly skurcze. co 3minuty, ale przetrzymalam noc. z nadzieją ze moze ustaną i wszystko bedzie ok. rano badanie widac główkę. koneic moich złudzeń. odłączyli mnie i kazali czekac, az urodze/poronie. to drugie okreslenie czesciej uzywane przez lekarzy i położne:( w koncu kolejne badanie , dali oksytocyne i urodzilam moje coreczki,jedna wykazywala czynnosc oddechową. ale 22tyg i 440g to za malo by ratowac :( położne ochrzciły dzieci bo tak chcialam. pochowałam moje malenstwa 22.X. Jesli chodzi o pogrzeb nie mialam problemow.z aktami urodzenia tez nie. lekarze poinformowali mnei o mozliwosci zabrania dziewczynek.nie wyobrazam sobie ze mialabym zostawic je w szpitalu.moje male dziewczynki. bardzo tesknie za brzuszkeim i ich ruchami :( Nie rozumeim czemu ,co bylo nie tak. czemu nagle crp podskoczylo,skad wziela sie infekcja po dwoch tyg skoro na poczatku bylo ok,i czemu odeszly wody.
mialam prawie identyczna sytuacje...dwie dziewczynki ciazy blizniaczej jednojajowej(23tc)...tez bylo ok...ale w niedziele w nocy mialam bole brzucha,pojechalismy do szpitala...podawali wszystko co mogli zeby zatrzymac akcje(bylo juz rozwarcie-gdyby przeszly skurcze zalozyli by szew i krażek)ale bole sie nasilaly i ta infekcja..prawdopodobnie jak sie szyja rozwarla to wtedy jakas bakteria "weszla"...tylko przez 2 godz w poniedzialek zaniknely...wszyscy sie cieszyli ze bedzie ok...opieka w szpitalu naprawde fantastyczna...polozne i pielegniarki super,lekarze tez w miare ok...niestety we wtorek rano odeszly mi wody,dodam ze wszyscy nagle przybiegli..polozne,lekarze...i niestety musialam urodzic..po 30 min bylo juz po...moje malenstwa zyly kilka minut...ale nie mogli ich ratowac bo nie ma az tak malego sprzetu do intubacji(amelia wazyla 380g a julia 360g) i po zbadaniu przez pediatre okazalo sie ze malutkie nie maja jeszcze calkowicie wyksztalconego ukladu oddechowego...
bylam poinformowana o wszystkim jeszcze przed porodem...o tym ze dzieci raczej nie przezyja bo sa za male(ale beda robic wszystko zeby przezyly jesli bedzie taka mozliwosc),ze moga zostac ochrzczone(tak sie stalo) ze mam prawo je normalnie pochowac...i je zarejestrowac w usc...dostalismy akty urodzenia i akty zgonow...
polozna(wspaniala kobieta)przyniosla nam nasze coreczki na sale porodowa umyte i ladnie zawiniete w pieluszki...moglismy je zobaczyc,przytulic,pozegnac sie...mielismy na to tyle czasu ile potrzebowalismy...pozwolili nawet mojej mamie i tesciowej(maz byl caly czas) wejsc na porodowke i tez pozegnac sie z wnuczkami...z naszymi slicznymi iskierkami...polozna ktora przynisla dziewczynki plakala razem z nami...dostalismy od szpitala pamiatke po naszych kruszynkach;odbite(tak jak odciski palcow-jakim atramentem) na kartkach cale stopki naszych aniolkow...z napisem przy odbiciach:NIE MA NA SWIECIE STOP TAK MALYCH ZEBY NIE MOGLY ZOSTAWIC SLADU....
jestem ogromnie wdzieczna ze tak wlasnie personel sie zachowal bo te stopki to jedyna pamiatka po moich coreczkach...
 
Do góry