reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jakie uczcia się w nas rodzą wraz z informacją o poczętym dziecku?

Wszystko z Tobą w porządku, masz małe dziecko które zajmuje mnóstwo Twojego czasu i uwagi, trochę to potrwa zanim młodsze stanie sie na tyle widoczne i odczuwalna jego obecność że zaczniesz i dla niego mieć czas i uczucia. Na razie zupełnie wystarczy że dbasz o siebie (nie pijesz, nie palisz, zróżnicowana dieta i podobne pierdoły) a na przygotowanie wyprawki masz mnóstwo czasu, nie przejmuj się:-)

U mnie na widok dwóch kresek był przez pierwsze kilka minut strach "co myśmy narobili", potem wielka radość, nie mogłam uwierzyć ze za pierwszym razem się udało bo miałam zdiagnozowane pewne czynniki które miały powodować kłopoty z zajściem w ciążę. Byłam taka szczęśliwa że wcale nie zauważyłam że mąż się wcale nie cieszy, gdy to spostrzegłam wyparowało większość radości, martwiłam się bardzo, ale tym mocniej pokochałam swoje maleństwo. Teraz mąż już się przyzwyczaił do myśli że będzie tatusiem (najwyższa pora:sorry:), a zaczął się cieszyć od chwili gdy odwiedziliśmy znajomych którzy mają noworodka:-) bardzo ślicznego i grzecznego;-)
 
reklama
U mnie ciąża była nieplanowana, więc kiedy po dwóch tygodniach oczekiwania na okres na teście zobaczyłam dwie kreseczki popłakałam się (18 lat, szkoła, chłopak także szkoła), nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
Pierwsze co to poleciałam do starszej siostry, po drodze napisałam jedynie chłopakowi sms bo był w tym czasie w robocie (pomagał gdzieś tam w remontach żeby sobie dorobić), gdy powiedziałam siostrze musiałam się wypłakać i tak porządnie, ale pocieszyła mnie i kazała się nie stresować, iść do domu i pomyśleć trochę, oswoić się z tym, ale po prostu nie potrafiłam.
Jak na szpilkach czekałam aż chłopak wróci, kiedy już stanął w drzwiach jego mina mówiła sama za siebie, załamał się tak jak ja, nie tym że jestem w ciąży ale tym że mamy tak trudną sytuację.
Rozmawialiśmy do późnej nocy jednak nic to za bardzo nie dało, musieliśmy z tego ochłonąć i co najgorsze powiedzieć rodzicom... Mojej mamy tak się nie bałam co teściów, wiedziałam że mój to dla swojego ojca największy skarb itd itp, bałam się że powiedzą że to moja wina i tym podobne, rodzice bywają straszni.
Gdy już im powiedzieliśmy byłam zszokowana, teściowa powiedziała że będą nam pomagać, że mamy się nie dołować i tym podobne, teściu to samo i moja mama też.
Ustaliliśmy że w kwietniu się pobieramy i tak zostało, a teraz już obydwoje nie możemy się doczekać aż maleństwo będzie na świecie, choć wiemy że będzie trudno bo mój dopiero skończył szkołę, teraz będzie składał podania do pracy, więc nie będzie się przelewać, ale wierzymy że będzie dobrze.
Moja mama kupiła nam mieszkanie (dzięki Bogu;)) bo wiedziała że zapewne nie będziemy chcieli mieszkać razem (szczerze wolimy być sami, przynajmniej nikt nie będzie nas oceniał, chcemy sami sprostać temu wyzwaniu a nie jak niektóre "mamy" zostawiać dziecko mamusi i jeździć na imprezki...)
Więc kończąc, na początku byliśmy obydwoje przerażeni a ja rwałam włosy z głowy, ale z każdą kolejną wizytą u lekarza, kiedy widziałam jak dzidzia we mnie rośnie, jak jej serduszko bije utwierdzałam się w fakcie że będzie dobrze, i nigdy nawet nie pomyślałam o tym żeby dzidzie usunąć...
Teraz już dosłownie odliczam dni;)
Pozdrawiam ;**
 
Wszystko z Tobą w porządku, masz małe dziecko które zajmuje mnóstwo Twojego czasu i uwagi, trochę to potrwa zanim młodsze stanie sie na tyle widoczne i odczuwalna jego obecność że zaczniesz i dla niego mieć czas i uczucia. Na razie zupełnie wystarczy że dbasz o siebie (nie pijesz, nie palisz, zróżnicowana dieta i podobne pierdoły) a na przygotowanie wyprawki masz mnóstwo czasu, nie przejmuj się:-)

Dzięki za słowa otuchy :) pewno masz racje zwłaszcza że moja 5-latka jest typową jedynaczką i cały nasz czas wypelnia sobą :D
 
U mnie z początku był szok... :szok: Długo byłam bez pracy, a jak już zaczęłam nową, to w tym samym tygodniu zobaczyłam 2 kreseczki na teście... Mimo, że uwielbiam dzieci i już od dawna marzyłam, żeby zostać matką, wtedy nie potrafiłam się z tego cieszyć. Dopiero co byliśmy z mężem po ślubie, z pracą bywało różnie, a warunki mieszkalne mamy niezbyt komfortowe. Jednak przyjęliśmy fakt, ze zostaniemy rodzicami i postanowiliśmy się nie poddawać. Teraz mamy wsparcie rodziców, a przede wszystkim wspieramy się nawzajem. Czekamy już z niecierpliwością na Maluszka:-)
 
:-) Witam!
Zaczynam byc z Wami:)
U mnie ta wiadomośćw sobotę 10 lipca 2010 to była euforia i łzy szczęścia i szybko wizyta w aptece po drugi test dla pewności,a wszystko dlatego,ze staraliśmy się już drugi miesiąc i bardzo się bałam sprawdzić ten spóźniający okres o tydzień, bo miesiąc wcześniej tez mi sie spóźniał, zrobiłam test i gucio i niedługo przyszedł okres.A w tym miesiącu też od tygodnia odczuwałam takie nieregularne bóle podbrzusza,ale się udało.
Dlatego reakcja była właśnie taka.Żałowałam tylko,ze nie było przy mnie narzeczonego bo to był weekend i ja pracowałam,a on był u mojej babci. Ale stwierdziłam,ze tak być nie może i zadzwoniłam do mojej kierowniczki i powiedziałam jej ,ze niech sie wali i pali,ale ja jestem w ciąży i do pracy na nocna zmianę nie przyjdę.Zdenerwowała się,że skąd wiem,że lekarz mi da zwolnienie a w ogóle to tylko test więc żadna pewność narazie,ale miałam ją w nosie i poprosiłam o urlop na żądanie tym bardziej,że obawiałam się tych bóli podbrzusza.
A potem pojechałam do sklepu po maleńkie buciki i pojechałam do narzeczonego, który cieszył się ze mną:-)
12 lipca w jego urodziny pani doktor potwierdziła 6-tygodniową ciążę prawidłowo rozwijającą się, a z powodu bóli podbrzusza i zawodu wykonywanego dostałam zwolnienie od razu.
I zaczęły się przygotowania wcześniej już ustalonego ślubu 21 sierpnia.
 
Z nami to bylo tak... Zupelnie nieplanowana ciaza i szok... Nie mialam stalej pracy, ciagle w szkole. Kilka dobrych tygodni zajelo mi przyzwyczajenie sie do tej mysli az w 8 tyg zaczelam krwawic i przestraszylam sie bo wlasnie wtedy zdalam sobie sprawe z tego jak bardzo pragne tego dziecka... Dzis moj synek ma prawie dwa lata a ja nie wybrazam sobie zycia bez Niego i coraz czescej mysle o drugim...
 
To moze teraz ja podziele sie z Wami moimi przezyciami:) We wrzesniu ubieglego roku wzielam slub, od razu rozpoczelismy starania o maluszka, w listopadzie dowiedzialam sie ze jestem w 5 tygodniu ciazy, bylismy wtedy najszczesliwszymi ludzmi na swiecie, po 2 tygodniach zaczelam krwawic, okazalo sie ze poronilam, to byl koszmar, przez 3 miesiace bylam wylaczona z zycia, po tym czasie pozwolilam sobie na chwile bliskosci z mezem, jedna jedyna w tym cyklu, okazalo sie ze to wystarczylo by na tescie pojawily sie dwie kreseczki, czulam wtedy szczescie, przeplatajace sie ze strachem, obawami, zlymi myslami. Kiedy w 7 tygodniu ciazy na usg zobaczylam migajacy punkcik, czyli serduszko mojego malenstwa poczulam sie pierwszy raz mama, bylam szczesliwa, ale jeszcze bardziej niz wczesniej obawialam sie niepowodzenia, czulam wewnetrzna potrzebe by dbac o siebie do granic mozliwosci, odstawilam wszystko co szkodliwe wlacznie z herbata, wszyscy ktorzy o tym wiedzieli nabijali sie ze mnie, nawet moj maz uwazal ze przesadzam. Ciaza przebiegala prawidlowo, wrecz ksiazkowo, kiedy po 8 miesiacach od momentu wykonania testu trafilam na porodowke okazalo sie ze moje dziecko wazy okolo 2700g, dodatkowo ktg wykazalo zanikajace tetno, od razu zdecydowano o cc, 7 minut pozniej moj synek byl na swiecie, waga wynosila jednak 2210g., okazalo sie ze mialam slabo rozwiniete lozysko, synek otrzymal jednak 10 puktow i jest zdrow jak rybka, dzis skonczyl 4 tygodnie:) Profesor ktory mnie operowal po cc wyszedl do mojej rodziny czekajacej przed sala i powiedzial do mojego meza ze powinien byc mi wdzieczny do konca zycia poniewaz tylko dzieki mojej dbalosci o dziecko syn zyje. Okazalo sie ze przy takim lozysku zdecydowana wiekszosc dzieci umiera w zyciu plodowym. Nasz synek zyje dzieki mojemu instynktowi macierzynskiemu ktory nakazywal mi skrajnie na siebie uwazac. Jestem podwojnie szczesliwa, poniewaz moj syn jest podwojnym cudem, raz ze poczecie dziecka jest cudem, a dwa ze synek mial male szanse na przezycie a zyje i ma sie swietnie, po 6 dobach od porodu bylismy juz wspolnie w domku:) Oczywiscie od meza dostalam po wyjsciu dwa prezenty:) jeden w podziekowaniu za syna, a drugi w ramach przeprosin za to ze nabijal sie ze mnie ze przesadzam z dbaloscia o dziecko, bo ciaza to nie choroba. Moja ciaza dostarczyla nam wielu emocji, w wiekszosci bardzo pozytywnych ale ciesze sie ze mam to juz za soba a obok mnie w lozeczku lezy nasz najwiekszy skarb:)
 
martaik popłakałam się czytając Twoją historię. Gratuluję synka. Nich się zdrowo chowa i niech zawsze szczęście mu dopisuje:)

U nas było tak: Pierwsza ciąża półtora roku starań, kiedy na teście zobaczyłam w końcu dwie kreski poryczałam się ze szczęścia i wołałam małżona, żeby zobaczył czy na pewno dobrze widzę. W tym samym dniu polecieliśmy na usg potwierdzić czy jest ciąża. Ciąża potwierdzona więc już tylko radość i oczekiwanie. 5 lat temu urodziłam wspaniałego synka.
Teraz znów jestem w ciąży, znów po kilku ładnych miesiącach starań. Test robiłam tydzień po planowanej miesiączce ale bez zbytnich ekscytacji, z niedowierzaniem - tym bardziej że pobolewało mnie podbrzusze. Jak zobaczyłam dwie kreski buzia sama się roześmiała. Cieszę się bardzo choć jestem bardziej niespokojna o dzidzie, mam w sobie jakiś niepokój i nie mogę się doczekać 2 usg - w styczniu.
 
reklama
Gdy dowiedziałam się o ciąży to dwa uczucia:
niepokój na reakcję najbliższych
i ogromna radość, że noszę w sobie upragnione nowe życie
 
Do góry