Witam
Moja córka za tydzień skończy 7 miesięcy. Córka jest na mleku modyfikowanym, nie karmię piersią. Od około 1,5 miesiąca codziennie podaje jej jeden posiłek łyżeczką. Jedzenia z łyżeczki próbowałyśmy już wcześniej bo od końca 4 miesiąca, ale karmienia były nieregularne. Nie chciałam jej męczyć bo jedzenie wtedy wypluwała i się krztusiła - nie umiała wtedy jeszcze siedzieć i miała trudności z połykaniem papki, doszłam więc do wniosku, że to jeszcze za wcześnie. Próbowałyśmy co kilka dni. Na samym początku córka załapała otwieranie buzi na widok łyżeczki, ale nie umiała łykać krztusiła się. Po jakiś czasie łykanie papek nie sprawiało jej już trudności natomiast zaprzestała otwierać buzię. Regularnie karmimy się odkąd mała samodzielnie siedzi. Wcześniej jadłyśmy w bujaczku sporadycznie, teraz już w krzesełku do karmienia. Od początku regularności muszę się nieźle nagimnastykować, żeby córka otworzyła buzię. Na początku były zabawki. Jedną ręką machałam zabawką nad głową drugą podawałam łyżeczkę. Jak łyżeczka dotykała buzi to ją otwierała, czasem pakowałam jej łyżeczkę jak zaczynała się śmiać. Nigdy ne wypluwała zawsze zgarniała jedzenie samodzielnie i łykała, nawet gdy łyżeczka lądowała z buzi znienacka. Czasem tylko krzywiła się na nowy smak. Początkowo dawałam jej pół słoiczka z łyżeczki - a jak już płakała zdenerwowana po godzinie karmienia dostawała kaszkę z butli na dojedzenie. Później ta metoda przestawała działać. Zaczęłam puszczać jej bajki/piosenki z youtuba do oglądania. Jakiś czas działało. Zapatrzona w ekran zjadała cały słoiczek. Jak dotykałam buzi łyżeczką to ją otwierała i zgarniała papkę. Jak nie patrzyła na bajki a na wędrującą łyżeczkę to nawet nie zamierzała otworzyć buzi. Po jakimś czasie bajki przestały działać. Opracowałam metodę przykładania jej chrupka kukurydzianego do buzi - wtedy otwierała usta a ja drugą ręką podawałam łyżeczkę. Ale od 3 dni znowu nic nie pomaga, a jest nawet gorzej. Córka nie chce otwierać buzi na żadną metodę. Nawet naciskanie na wargę nie pomaga (taki sposób wyczytałam). Odwraca głowę, wytrąca mi rękami łyżeczkę. Mało tego jak dostanie łyżeczkę z nienacka np. podczas śmiania się to wypluwa jedzenie. Nie jestem w stanie podać jej ani jednej łyżeczki. Zupki pod względem smaku je te które zna i lubi- chyba poznała już wszystkie możliwe smaki - żadną nigdy nie gardziła czy to kupną czy gotowaną przeze mnie. Po pół godziny próby karmienia jest płacz i lament i ssanie palca, bo mała jest głodna, więc sięgam po butlę i podaję jej zupkę butelką. Zjada całą duszkiem - więc nie jest to kwestia smaku czy tego, że dziecko nie jest głodne. Próbowałam karmić ją w różnych porach, gdy nie była jeszcze głodna i gdy była już głodna - jadła tylko w tej drugiej sytuacji. Zaznaczę, że córka sama siedzi, raczkuje, podnosi się przy meblach i staje na nóżkach, wspina się sama na niewysokie rzeczy i z nich schodzi, ale nie posiada jeszcze ani jednego zęba - nie widać, też by miały się jakoś lada dzień przebijać (brak czerwonych dziąseł, nie gryzie i nie ślini się). Córka natomiast uwielbia dostawać posiłki stałe - ale nie umie ich rozdrobnić przez brak zębów i połykać większych kęsów. Owoce podaje jej w siateczkę do karmienia - chętnie je rozgryza i wysysa zawartość. I daję jej chrupki kukurydziane - pałeczki też sobie je zjada z chęcią. No ale to jest raczej na zasadzie zabawy niż pojedzenia. Natomiast do łyżeczki ma straszną awersję. Co radzicie? Może któraś z mam miała podobny problem i znalazła sposób?
Moja córka za tydzień skończy 7 miesięcy. Córka jest na mleku modyfikowanym, nie karmię piersią. Od około 1,5 miesiąca codziennie podaje jej jeden posiłek łyżeczką. Jedzenia z łyżeczki próbowałyśmy już wcześniej bo od końca 4 miesiąca, ale karmienia były nieregularne. Nie chciałam jej męczyć bo jedzenie wtedy wypluwała i się krztusiła - nie umiała wtedy jeszcze siedzieć i miała trudności z połykaniem papki, doszłam więc do wniosku, że to jeszcze za wcześnie. Próbowałyśmy co kilka dni. Na samym początku córka załapała otwieranie buzi na widok łyżeczki, ale nie umiała łykać krztusiła się. Po jakiś czasie łykanie papek nie sprawiało jej już trudności natomiast zaprzestała otwierać buzię. Regularnie karmimy się odkąd mała samodzielnie siedzi. Wcześniej jadłyśmy w bujaczku sporadycznie, teraz już w krzesełku do karmienia. Od początku regularności muszę się nieźle nagimnastykować, żeby córka otworzyła buzię. Na początku były zabawki. Jedną ręką machałam zabawką nad głową drugą podawałam łyżeczkę. Jak łyżeczka dotykała buzi to ją otwierała, czasem pakowałam jej łyżeczkę jak zaczynała się śmiać. Nigdy ne wypluwała zawsze zgarniała jedzenie samodzielnie i łykała, nawet gdy łyżeczka lądowała z buzi znienacka. Czasem tylko krzywiła się na nowy smak. Początkowo dawałam jej pół słoiczka z łyżeczki - a jak już płakała zdenerwowana po godzinie karmienia dostawała kaszkę z butli na dojedzenie. Później ta metoda przestawała działać. Zaczęłam puszczać jej bajki/piosenki z youtuba do oglądania. Jakiś czas działało. Zapatrzona w ekran zjadała cały słoiczek. Jak dotykałam buzi łyżeczką to ją otwierała i zgarniała papkę. Jak nie patrzyła na bajki a na wędrującą łyżeczkę to nawet nie zamierzała otworzyć buzi. Po jakimś czasie bajki przestały działać. Opracowałam metodę przykładania jej chrupka kukurydzianego do buzi - wtedy otwierała usta a ja drugą ręką podawałam łyżeczkę. Ale od 3 dni znowu nic nie pomaga, a jest nawet gorzej. Córka nie chce otwierać buzi na żadną metodę. Nawet naciskanie na wargę nie pomaga (taki sposób wyczytałam). Odwraca głowę, wytrąca mi rękami łyżeczkę. Mało tego jak dostanie łyżeczkę z nienacka np. podczas śmiania się to wypluwa jedzenie. Nie jestem w stanie podać jej ani jednej łyżeczki. Zupki pod względem smaku je te które zna i lubi- chyba poznała już wszystkie możliwe smaki - żadną nigdy nie gardziła czy to kupną czy gotowaną przeze mnie. Po pół godziny próby karmienia jest płacz i lament i ssanie palca, bo mała jest głodna, więc sięgam po butlę i podaję jej zupkę butelką. Zjada całą duszkiem - więc nie jest to kwestia smaku czy tego, że dziecko nie jest głodne. Próbowałam karmić ją w różnych porach, gdy nie była jeszcze głodna i gdy była już głodna - jadła tylko w tej drugiej sytuacji. Zaznaczę, że córka sama siedzi, raczkuje, podnosi się przy meblach i staje na nóżkach, wspina się sama na niewysokie rzeczy i z nich schodzi, ale nie posiada jeszcze ani jednego zęba - nie widać, też by miały się jakoś lada dzień przebijać (brak czerwonych dziąseł, nie gryzie i nie ślini się). Córka natomiast uwielbia dostawać posiłki stałe - ale nie umie ich rozdrobnić przez brak zębów i połykać większych kęsów. Owoce podaje jej w siateczkę do karmienia - chętnie je rozgryza i wysysa zawartość. I daję jej chrupki kukurydziane - pałeczki też sobie je zjada z chęcią. No ale to jest raczej na zasadzie zabawy niż pojedzenia. Natomiast do łyżeczki ma straszną awersję. Co radzicie? Może któraś z mam miała podobny problem i znalazła sposób?