Kochane!
Za około dwa tygodnie czeka mnie wizyta teściowej. Jest to trudna kobieta, która nie słucha innych, nie liczy się z ich zdaniem i zawsze wie lepiej. Nasze stosunki są poprawne, chociaż nieszczególnie bliskie. Mieszka kilkaset kilometrów od nas, więc widujemy się kilka razy w roku.
Do rzeczy: córkę karmię wyłącznie piersią, w grę nie wchodzą żadne butelki itp. Karmienie jest dla mnie czynnością piękną, ale dość intymną- córka potrafi wielokrotnie puszczać pierś, rozglądać się i wyginać, przez co pierś jest „na wierzchu”. Nie mam problemu z karmieniem przy mężu czy rodzicach, ale przy teściowej bardzo mnie to krępuje i nie chcę przy niej karmić. Nie potrafi ona dać żadnej przestrzeni, siada bardzo blisko, wgapia się w pierś i komentuje, zaczepia dziecko, próbowała nawet kiedyś robić zdjęcia! Zupełnie mi to nie odpowiada, spinam się wtedy i z karmienia nici, a potem córa płacze, bo głodna i teściowa oczywiście ma dalsze powody do komentarzy.
Zaczęłam przy jej wizytach wychodzić do drugiego pokoju na karmienie, ale ona przychodzi do mnie nawet proszona przeze mnie i męża żeby tego nie robiła. Próbowałam z nią porozmawiać, ale na wszystkie argumenty ma swoje zdanie. Kiedy mówię, że jest to dla mnie krępujące mówi, że przecież ona też ma cycki i karmiła, kiedy mówię, że dziecko się rozprasza i nie chce jeść to mówi, żebym nie robiła z dziecka takiego niegrzecznego i jak nie chce jeść to widocznie nie jest głodna.
Mąż próbował stanowczo zakazać jej pójścia za nami do drugiego pokoju, to odepchnęła go(!) i przyszła tak trzaskając drzwiami, że mała się rozpłakała. Co lepsze próbowała wtedy wyjąć mi ją z rąk „chodź do babci, babcia cię utuli”, a ja z wyjętą piersią i rozdziawionymi ustami po prostu oniemiałam.
Pomóżcie, co robić?? Cała już się spinam na myśl o kolejnej wizycie, mała je co jakieś 3-4 godziny i za każdym razem jest taka sama walka.
Nie wspomnę już o tym, że teściowa mówi, że skoro mam taki problem z karmieniem to żebym dawała mm. Ale po co skoro mam swoje mleko, i nie mam problemów z karmieniem nigdy, z wyjątkiem jej wizyt!
Za około dwa tygodnie czeka mnie wizyta teściowej. Jest to trudna kobieta, która nie słucha innych, nie liczy się z ich zdaniem i zawsze wie lepiej. Nasze stosunki są poprawne, chociaż nieszczególnie bliskie. Mieszka kilkaset kilometrów od nas, więc widujemy się kilka razy w roku.
Do rzeczy: córkę karmię wyłącznie piersią, w grę nie wchodzą żadne butelki itp. Karmienie jest dla mnie czynnością piękną, ale dość intymną- córka potrafi wielokrotnie puszczać pierś, rozglądać się i wyginać, przez co pierś jest „na wierzchu”. Nie mam problemu z karmieniem przy mężu czy rodzicach, ale przy teściowej bardzo mnie to krępuje i nie chcę przy niej karmić. Nie potrafi ona dać żadnej przestrzeni, siada bardzo blisko, wgapia się w pierś i komentuje, zaczepia dziecko, próbowała nawet kiedyś robić zdjęcia! Zupełnie mi to nie odpowiada, spinam się wtedy i z karmienia nici, a potem córa płacze, bo głodna i teściowa oczywiście ma dalsze powody do komentarzy.
Zaczęłam przy jej wizytach wychodzić do drugiego pokoju na karmienie, ale ona przychodzi do mnie nawet proszona przeze mnie i męża żeby tego nie robiła. Próbowałam z nią porozmawiać, ale na wszystkie argumenty ma swoje zdanie. Kiedy mówię, że jest to dla mnie krępujące mówi, że przecież ona też ma cycki i karmiła, kiedy mówię, że dziecko się rozprasza i nie chce jeść to mówi, żebym nie robiła z dziecka takiego niegrzecznego i jak nie chce jeść to widocznie nie jest głodna.
Mąż próbował stanowczo zakazać jej pójścia za nami do drugiego pokoju, to odepchnęła go(!) i przyszła tak trzaskając drzwiami, że mała się rozpłakała. Co lepsze próbowała wtedy wyjąć mi ją z rąk „chodź do babci, babcia cię utuli”, a ja z wyjętą piersią i rozdziawionymi ustami po prostu oniemiałam.
Pomóżcie, co robić?? Cała już się spinam na myśl o kolejnej wizycie, mała je co jakieś 3-4 godziny i za każdym razem jest taka sama walka.
Nie wspomnę już o tym, że teściowa mówi, że skoro mam taki problem z karmieniem to żebym dawała mm. Ale po co skoro mam swoje mleko, i nie mam problemów z karmieniem nigdy, z wyjątkiem jej wizyt!