Witam. Ja zaczynałam rozszerzać dietę od zmiksowanej ugotowanej marchewki, potem jabłuszko i po kolei warzywka dodawałam. Ale starte jabłuszko króluje do dzisiaj. A propos słoiczków, to miałąm taki okres, że tylko dawałam mu słoiczki. Mały zaczął mieć problemy żołądkowe, kilkudniowe rozwolnienie bez przyczyny jak mówili pediatrzy i lakcidy nie pomagały. Odstawiłam słoiczki i wszystko wróciło do normy. Oczywiście są dzieci które całe niemowlęce życie są na słoiczkach i nic im nie jest, Michał jednak zareagował zle. Gotuję mu sama i absolutnie nie doprawiam. Jestem zdania, że sposób żywienia to tylko kwestia przyzwyczajenia. Jesli nam potrawy wydają się mdłe, to nie musi oznaczać, że dla dziecka również, dla takiego młodziaka nawet ugotowane warzywko ma swój intensywny smak. dlatego po co przyzwyczajać dziecko do jedzenia obiadó słonych?? Można jeść obiadki o smaku warzyw. Ja jem to co Michał i daję rade. Doprawaim ziołami. Oczywiście zupki staram się gotować o konkretnym smaku jak pomidorowa, brokułowa czy krupnik za którym przepada-oczywiście bez smażonej cebuli czy boczku. Danonków również nie daję, bo skoro z apetytem zjada jogurty czy serki o naturalnuym smaku:-)
A z tą vegetą to...hmm...

sama nie sypie tego dla dorosłych, a co dopiero dla takiego malucha. Moim zdaniem im pózniej tym lepiej. Wiadomo, że w końcu sięgnie po sól itp. Ale chyba lepiej zwlekać ile się da?
ale oczywiście każda ma swój sposób i nie krytykuje..po prostu się dziwie na niektówe pomysły ;-)