reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kłopoty z zaufaniem do faceta

Nicole1981

Początkująca w BB
Dołączył(a)
16 Sierpień 2010
Postów
23
Witajcie:-)
Mam mały, a czasem całkiem poważny problem z zaufaniem do mojego faceta. I nie jest to do końca jego wina. Owszem, ma swoje wady i nie zawsze spełnia moje oczekiwania, ale się stara. Z różnym skutkiem:-D
Problem bardziej tkwi we mnie-rok temu po 6 latach małżeństwa i świeżo po narodzinach drugiego dziecka, mojemu mężowi coś odbiło. Zdradził mnie, rzucił pracę, zostałam sama z długami:-( Obecnie nawet nie odwiedza dzieci i wymiguje się od płacenia alimentów:wściekła/y:
Na nogi stanęłam psychicznie tylko dzięki przyjaciółce i byłemu facetowi (swojej wielkiej miłości), który pojawił się znów w moim życiu niespodziewanie i zupełnie przez przypadek. Szybko zbliżyliśmy się do siebie, tym bardziej że mojego małżeństwa nie udało się uratować. Zresztą po paru miesiącach "wolności" zrozumiałam jak bardzo nieuczciwy był wobec mnie mąż i że tak naprawdę nie starał się nigdy stworzyć prawdziwej rodziny:-(
W tej chwili spodziewam się trzeciego dziecka. Planowaliśmy z moim partnerem razem zamieszkać, ale nie wypaliło z przyczyn od nas niezależnych. U niego nie ma gdzie, a ode mnie miałby kłopoty z dojazdami do pracy... Auta niestety nie mamy i nie kupimy, bo dzieci i stare długi nie pozwalają na to. Widujemy się w weekendy.
I wszystko by było ok, gdyby nie jego kawalerskie przyzwyczajenia np. nie odzywanie się przez kilka dni, bo za dużo pracy było lub niestawienie się na umówione spotkanie ze mną, bo przyjechał dawno niewidziany kumpel i na piwo poszli. W dodatku pracuje w sklepie jako magazynier i codziennie ma kontakt z koleżankami z pracy. Z jedną od lat wyskakuje czasem na piwo :crazy: Niby nie mam nic przeciwko, bo sama zawsze miałam kumpli od piwa:-)... Ale...
Przez to, co zrobił mój mąż, bywam przewrażliwiona i nieufna. Boję się, że kolejny facet mnie zrani. Jak się z tym uporać?
 
reklama
Mnie mój chłopak nie zdradził, ale ten uklad jest dla mnie co najmniej dziwny. Mówią że człowiek uczy sie na b łedach ale wydaje mi sie ze Ciebie to nie dotyczy. Nie chce cie tym urazic, ale dziwi mnie fakt, że zdecydowałas sie na dziecko z kims takim. Pisałaś ze twój mąż nie chciał stworzyć prawdziwej rodziny. A w swoim poscie ukazujesz ze i obecny partner nie chce. Czym są dojazdy do miejsca pracy w porównaniu z każda chwilą spędzoną z ukochaną osobą która nosi w sobie dziecko? Podam ci pewien przykład mieszkalismy w miejscowosci na podkarpaci koło miasta Łańcut, moja mama znalazła prace najpierw w kolbuszowej ( dojeżdżała) potem w dębicy ( tez dojeżdżała) przez 2 lata. Jej dzien wygladał tak 5:00 pobudka 6:00 autobus 30 min jazdy od nas do Rzeszowa 7:00 pociąg do dębicy 50 min spedzone w pociągu, a potem jeszcze 20 min autobusem do miejsca pracy. Nie sądze aby dojazdy twojego faceta do miejsca pracy były aż tak skomplikowane... I myslę, że jeśli byście na prawdę chcieli to by się dało... prznajmniej na poczatek a w miedzy czasie szukac czegos blizej.
 
ja zgadzam siez Umi, nie sadze zeby dojazdy do pracy to byl tak wielki problem.
wedlug mnie facet po prostu woli swoje kawalerskie zycie.
przeszlas trochez bylym mezem, powinans byc bardziej ostrozna.
chcesz stworzyc prawdziwa rodzine ale chyba po raz kolejny z nieodpowiednim i nieodpowiedzialnym facetem.
 
Niestety moje zdanie jest podobne jak umi2, nie chcę Cię osądzać ale co zrobisz z 3 dzieci jeśli i ten facet Cię zdradzi lub zostawi?? A tak naprawdę dla chcącego nic trudnego możecie poszukać czegoś tzn. mieszkania bliżej jego miejsca pracy. A jego kawalerskie przyzwyczajenia to tragedia może on jeszcze nie dorósł do tego żeby być ojcem ??
 
Chodzi o to, że on ma nienormowany czas pracy tzn. rano zaczyna o 8, kończy około 13, potem o 19 mniej więcej do 22. Wtedy albo dorabia prywatnie albo odsypia albo się spotykamy. Ostatnio miał tylko 2godziny przerwy i spędził je z moimi dziećmi, bo ja miałam sprawy do załatwienia. zazwyczaj jest jednak tak, że pracuje po 12-16 godzin, bo wtedy więcej zarabia i więcej może mi dać pieniędzy na moje dzieci! Na dzieci obcego faceta! Wie, że jest mi ciężko finansowo, więc pracuje ile się da. A to niestety oznacza rzadsze spotkania.
Między naszymi miejscowościami nie ma autobusów, czy pociągów - zero dojazdów! Dlatego czasem bierze wolne, by spędzić z nami więcej czasu. Ale to oznacza mniej pieniążków. A potrzebujemy ich, bo dziecko idzie do zerówki, u mnie trzeba remont zrobić itd. A do tego długi z czasów małżeństwa, które tylko dzięki jego pomocy mogę spłacać.
Mieliśmy już wynajęte mieszkanie blisko jego rodziny i pracy, ułożony cały plan opieki nad dziećmi, żebym nie musiała dłużej sama sobie radzić. Ale właściciel się rozmyślił kilka dni przed przeprowadzką. Samochód zamówiony, rzeczy prawie spakowane, a on do nas, że zmienił zdanie:( A innego mieszkania w okolicy brak.
 
Ostatnio mój mężczyzna bardzo schudł przez pracę - je raz na dzień, nie śpi po dwa dni... Wczoraj zaspał do pracy, bo mój synek ząbkuje i nie dał nam spać w nocy. Pokłócił się z szefem a potem 15 godzin spędził w pracy. Nie mogliśmy nawet przez telefon rozmawiać, bo jego szef nie uznaje prywatnych rozmów w godzinach pracy:-(
 
nicole1981
po co ty w ogóle prosisz o jakąś radę skoro sama usprawiedliwiasz swojego faceta???skoro jest taki dobry i utrzymuje cie i nieswoje dzieci(2)to po co piszesz że nie wiesz jak mu zaufać???nie rozumiem tego???chcecie być razem????on cię traktuje poważnie????nie tylko jak kobiete którą sponsoruje i od czasu do czasu wpadnie na....bzykanko????bo tak to teraz wygląda.jesteście dorośli i skoro dwoje ludzi chce ze sobą być to robi się wszystko zeby tak było....jak pisze UMI......dojazdy to nie kłopot i nie uwierzę że nie ma autobusu bo zawsze coś jeździ....choćby taxówką...ile jest od ciebie do jego miejsca pracy co????pewnie niewiele to i rowerem możne dojechać:))))a na jednej nieudanej stancji nic się nie kończy szuka się kolejnej i się trafi coś i w końcu stworzycie normalną rodzinę bo to co teraz jest miedzy wami to jest jakieś.......nawet nie wiem jak to nazwać.....moze on cię wkręca co????usiadz i pogadaj z nim....szukaj wam czegoś blisko jego miejsca pracy...
a i piszesz ze u niego nie ma gdzie.....dlaczego????bo ma kawalerkę????i co z tego???dałoby się coś wykombinować wystarczy chcieć
 
On mieszka u swojej rodziny, ja u swojej. Brak miejsca. Mieszkania w jego miejscowości nie ma-to nie miasto tylko wioska. Praca po kilkanaście godzin-dojechałby rowerem powiedział "cześć" i wracał z powrotem. Także o 2 czy 3 w nocy. Mało to par widuje się raz na tydzień czy dwa? Bo w moim otoczeniu mnóstwo. A faceci którzy, są na co dzień w domu dają żonom 1000zł na rachunki i życie, bo u nas rzadko kto lepiej zarabia. Nie chodzi o to, że go usprawiedliwiam, bo mi osobiście też taki układ nie odpowiada. Ale co mam zrobić-kazać mu zmienić pracę na mniej płatną, bo mam problemy z zaufaniem? Ja sama przebywałam poza domem po 12godzin, gdy pracowałam i nie miałam czasu dla rodziny. Za coś trzeba było żyć, a mąż zarabiał wtedy 800zł. Niczego się nie dorobiliśmy, a ja mam poczucie zmarnowanego czasu. Za to codziennie był w domu i codziennie się kłóciliśmy.
A obecny związek to tzw. odgrzewany kotlet - mogliśmy dawno być małżeństwem, ale odeszłam. A jak on chciał cokolwiek naprawić to ja już byłam mężatką-bo dziecko w drodze, bo rodzina nalegała. Moja wielka życiowa pomyłka. Rozwodu nie mam, bo boję się spotkania z byłym mężem i publicznych sprzeczek. Jak mi facet ma zaufać, skoro w praktyce jest tylko kochankiem. Nawet dostałam kilka sms'ów od życzliwych osób, że to ja niszczę mu życie i żebym się odczepiła (delikatnie mówiąc).
Nie jest łatwo, ale w tym związku odżyłam. Nikt mnie już nie kontroluje, nie robi scen zazdrości, nie oszukuje na pieniądze, zostaje z dziećmi, żebym mogła wyrwać się z domu, wstaje do nich w nocy bym ja mogła spać, zachęca do rozwijania swoich zainteresowań.
 
nicole ja nie rozumiem dlaczego na sile usparawiedliwiasz tegof aceta??
gdyby chcial tobie i dziecia stworzyc prawdziwy dom to zrobil by to mimo wszytko.
przeciez mieszkanie nie musi byc konkretnie tam gdzie on pracuje, przeciez miliony ludzi dojezdza do pracy.

raz piszesz ze nie odzywa sie przez kilka dni pozniej ze spedza z wami duzo czasu, nie bardzo to ma sens...
nie obraz sie ale jak dla mnie to jestescie abrdzo bardzo daleko od poukladania wszytkiego bo do tego trzeba przedewszytkim zaangazowania i checi was oboje, nie tylko twoich
 
reklama
Nicole trochę się kochana w tym wszystkim gubisz:sorry:
Ja patrzę na to ze swojej perspektywy...mam 2 dzieci z poprzedniego związku (małżeńskiego) .Rozstałam się ze swoim mężem poznałam mojego obecnego partnera mieskał ode mnie 100 km ...u mnie nie było szans na wspólne mieszkanie (brak akceptacji moich bliskich a to z nimi mieszkałam,brak pracy dla niego) on mieszkał tu na wynajmowanej stancji malutki pokój z używalnością kuchni i łazienki.Najpierw to był związek smsowy:-) potem spotkania u niego krótkie weekendowe poznawanie się wzajemnie ,oznawanie się z moimi dziećmi nic na siłę gdyż oboje byliśmy zranieni po swoich małżeństwach....dzieci go zaakceptowały my chcieliśmy być razem....ale tu ja nie mam pracy w miejscu w którym mieszkałam miałam pracę dzieci szkoła przedszkole duże zmiany i w końcu nasz upragniony cud dziecko w drodze...i usiedliśmy i przeprowdziliśmy rozmowę że tak dalej być nie może że żeby stworzyć rodzinę a zwłaszcza na początku wspólnej drogi trzeba być razem.....odczekaliśmy do końca roku szkolnego dzieci on w tym czasie znalazł dla nas mieszkanie załatwił synowi szkołę mi ginekologa i się przeprowadziłam..z mojej strony było to stawianie wszystkiego na jedną kartę ale z rozwagą praca ciąża zwolnienie lekarskie potem macierzyński teraz wychowawczy....dzieci nie miały na początku łatwo bo jednak nowe miejsce dom przyjaciele koledzy..ale kochaliśmy się bardzo i bardzo oboje tego chcieliśmy......Nie nie było łatwo początkowo bunty dzieci (bo to już nie były krótkie wizyty na których są same przyjemności) moja samotność bez ukochanej przyjaciółki znajomych swoich kątów ..ale było warto..pewnie że finansowo nie mamy rozkoszy bo wynajmowane mieszkanie kosztuje nie mało do tego jest 3 dzieci ..ale kochamy się stawiamy czoło przeciwnością losu i jesteśmy razem...
Dlatego wiem że dla chcącego nic trudnego i to nie żaden banał:tak::tak::tak:więc kochana nie usprawiedliwiaj go,popatrz na wasz związek z boku nie myśląc o tym co by było gdyby...bo to było kiedyś czasu nie cofniesz a skoro po wielu zakrętach życiowych nadal jesteście razem i chcecie być to czas na decyzje:tak: a życzliwi...ci są zawsze uwierz mi ignorancją najwięcej zdziałasz ja tez przez to przechodziłam mój kochany też:tak:przetrwliśmy mówiąc sobie co nas nie zabije to nas wzmocni:tak:ale bez zaufania ani rusz:no:
Życzę wam dużo szczęścia i wytrwałości ale kochana życie to nie amerykański serial więc bez wspólnej pracy ,chęci,woli nic nie zdziałacie:no:
 
Do góry