reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kolejne poronienie?

gosiekr

mama Cypiska
Dołączył(a)
16 Październik 2007
Postów
6
w sierpniu poroniłam ciążę w 7 tyg. potem była miesiączka, taka jak zwykle, a teraz spóźniała mi się - już się cieszyłam bo staraliśmy się znów o dzidzię - no i w piątek wydawało mi się że jednak nic nam nie wyszło bo dostałam okres. Ale tym razem jest trochę on dziwny: w zasadzie jest baaardzo skąpy - co w moim przypadku jest zastanawiające - no i wpadłam na pomysł by zrobić test - wynik jest pozytywny!! i teraz jestem w kropce - czyżby to było kolejne poronienie?? Czy jest ktoś kto przeżył coś podobnego?:-(
 
reklama
Witaj
ja mialam podobnie, ale od zabiegu do kolejnego zajscia w ciaze mialam pelne 3 cykle i w czwartym w czasie gdy powinnam dostac okres mialam skape plamienia przez dwa dni. Poszlam do lekarza i okazalo sie, ze jestem w ciazy. W tej chwili moj synek ma juz 10 miesiecy.
Te plamienia w paczatkowej ciazy sa podobno czeste, bo organizm jeszcze nie wie, ze cos sie zmienilo i z przyzwyczajenia sa te krwawienia.

Ja na Twoim miejscu pedzilabym jutro do lekarza, zeby sprawdzil co i jak.

Zycze powodzenia i trzymam kciuki, zeby wszystko bylo dobrze.
 
:happy: Dzięki za słowa otuchy! Trochę lżej na duchu mi się zrobiło, chciałam poczekać na wyniki cytomegalii i z tym pójść do gin, ale chyba nie wytrzymam....

Dzięki
 
Radziłabym ci gosiekrbuś jak najszybciej udała się do lekarza...Może to nic takiego ale zawsze krwawienie..Ja poronilam 2 razy i napewno wolałabym dmuchać na zimne..
Ale zyczę ci powodzenia i by to jednak była fasoleczka,która zamieszka u ciebie na całe 9m-cy!!
Dużo zdrówka i trzmam kcióki!!
 
Koniecznie idź dzisiaj do lekarza, nie ma co ryzykować również swojego zdrowia... Idź sprawdź co i jak. Trzymam kciuki za Ciebie.

Pozdrawiam
 
cześć dziewczyny.:-(
Ja straciłam swego aniołka
[*] dokładnie tydzień temu.

Byłam w 8 tygodniu i dzień wcześniej robiłam usg i wszystko było oki.
Serduszko słyszałam, malec miał 12,5 mm.
Byłam szczęśliwa jak nie wiem co jak sie dowiedziałam że jestem w ciąży.
Pragnełam tego dziecka jak szalona przez ostatnie 2 lata po urodzeniu pierwszej córeczki
No i sie stało....
Ból...poszłam do łazienki...juz krwawiłam szybko po mężą i do szpitala.
Godzina około 22:00 dzień czwartek..
Przyjeli mnie dopiero po 1,5 godz az brzuch prawie przestał mnie boleć.W łazience jak siadłam to jak z kranu ze mnie ciekło takie skrzepy a pielęgniarka jeszcze się pyta czy mocno krwawie..
W końcu usg mi zrobił lekarz i W Y R O K !!!!]
NIE SŁYSZE SERDUSZKA KTÓRE DZIEŃ WCZESNIEJ BIŁO!!!!
LEKARZ PRAWIE GODZ SZUKAŁ BICIA ALE NIESTETY NIC.


Głucha..bezdenna cisza...nic kompletnie nic.... przerazkiwy ból w środku...serce mi krwawiło....niechciałam wogóle żyć..jakby mi ktos serce wyrwał..wszystko co mam.


W piatek około 6:30 badanie krwi i poszłam do łazienki i znowu cos ze mnie poleciało.
O godz. 10:00 ponownie usg i lekarz od razu powiedział że nie ma ciąży,Moje dziecko utopiłam w łazience!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja tylko sie załatwiałam!!!!!! I pamiętam jak lekarz powiedział że mam prawo do pochówku to ja mu na to z płaczem ze z kibla mam wyłowić dziecko!!!!!!!!!
O 12:00 miałam zabieg.Obudził mnie po narkozie z przerażliwym bólem prawego jajnika to podali mi od razy coś przeciwbólowego.
[FONT=&quot]O godz.13:30 wypis do domu.
W domu córeczka Julka..łzy same mi lecą do tej pory jak na nia patrze i pomysle ze zabiłam jej brata albo siostrzyczkę!!! nie mam siły na nic....nie mam siły się śmiac...nie mam sily jeść...na nic nie mam silły....
[/FONT]
 
cześć dziewczyny.:-(
Ja straciłam swego aniołka
[*] dokładnie tydzień temu.

Byłam w 8 tygodniu i dzień wcześniej robiłam usg i wszystko było oki.
Serduszko słyszałam, malec miał 12,5 mm.
Byłam szczęśliwa jak nie wiem co jak sie dowiedziałam że jestem w ciąży.
Pragnełam tego dziecka jak szalona przez ostatnie 2 lata po urodzeniu pierwszej córeczki
No i sie stało....
Ból...poszłam do łazienki...juz krwawiłam szybko po mężą i do szpitala.
Godzina około 22:00 dzień czwartek..
Przyjeli mnie dopiero po 1,5 godz az brzuch prawie przestał mnie boleć.W łazience jak siadłam to jak z kranu ze mnie ciekło takie skrzepy a pielęgniarka jeszcze się pyta czy mocno krwawie..
W końcu usg mi zrobił lekarz i W Y R O K !!!!]
NIE SŁYSZE SERDUSZKA KTÓRE DZIEŃ WCZESNIEJ BIŁO!!!!
LEKARZ PRAWIE GODZ SZUKAŁ BICIA ALE NIESTETY NIC.


Głucha..bezdenna cisza...nic kompletnie nic.... przerazkiwy ból w środku...serce mi krwawiło....niechciałam wogóle żyć..jakby mi ktos serce wyrwał..wszystko co mam.


W piatek około 6:30 badanie krwi i poszłam do łazienki i znowu cos ze mnie poleciało.
O godz. 10:00 ponownie usg i lekarz od razu powiedział że nie ma ciąży,Moje dziecko utopiłam w łazience!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja tylko sie załatwiałam!!!!!! I pamiętam jak lekarz powiedział że mam prawo do pochówku to ja mu na to z płaczem ze z kibla mam wyłowić dziecko!!!!!!!!!
O 12:00 miałam zabieg.Obudził mnie po narkozie z przerażliwym bólem prawego jajnika to podali mi od razy coś przeciwbólowego.
[FONT=&quot]O godz.13:30 wypis do domu.
W domu córeczka Julka..łzy same mi lecą do tej pory jak na nia patrze i pomysle ze zabiłam jej brata albo siostrzyczkę!!! nie mam siły na nic....nie mam siły się śmiac...nie mam sily jeść...na nic nie mam silły....
[/FONT]

Kochana przecież nie zabiłaś swojego dziecka! Przecież pojechałaś do szpitala jak tylko zaczęłaś krwawić. Starałaś się ratować dziecko.
Wiem, że cokolwiek, ktokolwiek powie i napisze to i tak nie jest ważne. Jednak pamiętaj że to nie Twoja wina!
 
Ja swoje dzieciątko również straciłam. Kiedy @ mi się spóźniała 10 dni, poszłam go ginekologa, stwierdził że jestem w 6 tygodniu ciąży, radość niesamowita, tym bardziej że nie planowaliśmy dziecka, wszystko było dobrze, maluszek się rozwijał, nic nie zapowiadało poronienia. Zdjęcia z usg nie dostałam, nie wiem dlaczego. 2 dni później zaczęłam krwawić, zadzwoniłam do lekarza, kazał mi się zjawić w szpitalu, zrobiono usg. Okazało się że macica jest pusta, były wtedy święta wielkanocne, nie zostawili mnie na oddziale, kazali czekać 2 dni i znowu się zgłosić, potwierdziło się że dziecka nie ma, wzięli mnie na wyłyżeczkowanie. Kolejną @ dostałam o czasie, ale dziwna była, krótka, test pozytywny, udałam się do lekarza, miałam pozostałości po ciąży stąd też test pozytywny.
 
Ostatnia edycja:
Ja swoje dzieciątko również straciłam. Kiedy @ mi się spóźniała 10 dni, poszłam go ginekologa, stwierdził że jestem w 6 tygodniu ciąży, radość niesamowita, tym bardziej że nie planowaliśmy dziecka, wszystko było dobrze, maluszek się rozwijał, nic nie zapowiadało poronienia. Zdjęcia z usg nie dostałam, nie wiem dlaczego. 2 dni później zaczęłam krwawić, zadzwoniłam do lekarza, kazał mi się zjawić w szpitalu, zrobiono usg. Okazało się że macica jest pusta, były wtedy święta wielkanocne, nie zostawili mnie na oddziale, kazali czekać 2 dni i znowu się zgłosić, potwierdziło się że dziecka nie ma, wzięli mnie na wyłyżeczkowanie. Kolejną @ dostałam o czasie, ale dziwna była, krótka, test pozytywny, udałam się do lekarza, miałam pozostałości po ciąży stąd też test pozytywny.

Boże jak nieudolność lekarzy potrafi krzywdzić ludzi to się w głowie nie mieści.:-(
 
reklama
Dziewczyny, strasznie mi przykro, jak czytam Wasze posty o aniołkach to płacz dławi gardło. Sama mam zdrową córkę i jestem w drugiej ciąży, ale po prostu nie potrafia wyobrazic sobie bólu który stał się waszym udziałem. Do tego dochodzi to jak skandalicznie traktują nas lekarze do których udajemy się po POMOC!!!!
Bisia23 nie pozwól sobie wmówić że to Twoja wina!!!! Mocno krwawiłaś, pojechałaś do lekarza żeby ratował życie Twojego dziecka, zrobiłas wszystko co mogłaś zrobić. Prawda jest niestety taka że kiedy proces poronienia się już zacznie na dobre to niewiele go może zatrzymać, macica oczyszcza się poprzez mocne krwawienie- to że akurat byłaś w toalecie to po prostu zbieg okoliczności, równie dobrze mogłaś być na Marsie. Piszę to tylko po to by Ci uświadomić że to nie Twoja wina. Trzymaj się maleńka, ból nie minie ale z czasem się uciszy:)
 
Do góry