reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Koszmarne odwiedziny :/

Dołączył(a)
11 Październik 2016
Postów
4
Postanowiłam zapytać Was o zdanie na temat dziwnej sytuacji, która wczoraj spotkała mnie i mojego Męża. Nigdy nie udzielałam się na forum, próbuję natomiast znaleźć odpowiedź czy to ze mną jest problem (może mam jakieś zbyt sztywne zasady?) czy problem leży po drugiej stronie. Wczoraj odwiedziła nas moja kuzynka z 1.5 rocznym synkiem. Ponieważ sami nie posiadamy jeszcze dziecka nie dysponuję zabawkami i tym całym ekwipunkiem, natomiast przygotowałam dla dziecka na podłodze koc, poduszki, jakąś maskotkę z własnych szczenięcych lat, kolorowe piankowe zmywaki do naczyń (oczywiście nieużywane) bo słyszałam że mały najbardziej lubi bawić się takimi niewyszukanymi przedmiotami codziennego użytku, oraz parę innych rzeczy. Po kilku minutach spotkania kuzynka poszła do kuchni, zaczęła otwierać szafki i szuflady i powyjmowala trochę przedmiotów do gotowania :/ zdjęła też podkładkę pod talerze, łyżeczkę do ciasta, serwetki i dała to do zabawy na podłodze dziecku. Poprosiła o plastikową miskę na pranie, bo Franek lubi w nią ponoć uderzać jak w bębenek. Później zabrała dziecko do naszej sypialni żeby sobie tam chodziło na czworakach (nie, nie dlatego że tam jest miękki dywanik, wszędzie mamy panele) i ona tam sie z nim bawiła. Nawet nie zdążyłam zareagować :/ w sypialni na łóżku leżała moja bielizna. Słuchajcie, gdzie jest jakaś granica dobrego zachowania? Bo ja już naprawdę myślę że ludzie, w szczególności matki małych dzieci zapominają w kontaktach z drugą stroną o jakichś normach :/ czy fakt posiadania dziecka pozwala na wszystko? Każdy człowiek ma jakąś strefę intymności, ja nie wyobrażam sobie wejść do czyjejś sypialni, chyba że na zaproszenie np. "Chodź, zobacz nasze nowe meble". Tak samo robi mi sie niedobrze jedząc sztućcami wytarzanymi na podłodze przez malucha i przez niego obślinionymi. No ludzie! Na koniec matka zapytała jeszcze (całkiem poważnie!) czy nie mam schłodzonych owoców dla Franka, bo on ząbkuje. Tak, nie posiadając dziecka mam również trzy komplety smoczków i opakowanie pieluch (a co!). Ku podsumowaniu powiem, że na koniec te wszystkie brudne narzędzia kuchenne mama wychodząc troskliwie zapakowała mi z powrotem do szuflad. Zostałam także pouczona że powinnam na czas ich wizyty zabrać donicę z kwiatkiem sprzed drzwi wejściowych, bo mały ją obskubie. To ja mam przemeblowywać dom na ich wizytę czy ona ma pilnować dziecka? Czy coś się zmieniło w kwestii wychowania dzieci? Gdy mój brat był dzieckiem (swojego dzieciństwa nie pamiętam ;P) rodzice we własnym zakresie zapewniali mu atrakcje w gościach (brali ze sobą jakies klocki, maskotki), stawiali granice i nie pozwalali na demolkę oraz nie mieli roszczeniowej postawy wobec gospodarzy :/ no i to włażenie do sypialni... nawet najlepsi przyjaciele czy nasi rodzice przychodzący do niej nie wchodzą, bo i po co. Gdy czegoś potrzebują nie przeszukują szafek tylko proszą o potrzebą rzecz. A z tą kuzynką nie mam jakichś bliskich relacji, więc skąd takie zachowanie? Przecież nie będę we własnym domu zamykać drzwi na klucz od poszczególnych pomieszczeń... może brzmi to wsztstko śmiesznie, ale jestem porażona tym zachowaniem. Czy to we mnie leży problem?
 
reklama
Tak, może nie do końca jasno się wyraziłam. Nie mam pretensji do zachowania 1.5 rocznego dziecka, tylko do zachowania kuzynki. Kuzynka uchodziła przed ciążą za ambitną kobietę z klasą. Słyszę chociażby z opowieści znajomych z pracy, że też doświadczają mniej lub bardziej podobnych zachowań ze strony rodziców (głównie matek) małych dzieci. Jakby od urodzenia dziecka przestawały obowiązywać jakieś reguły, jakby dziecko upoważniało do wszystkiego. Dlatego zastanawiam się po której stronie leży problem. Nie uważam się za "sztywną" osobę, lubię dzieci, ale naprawdę nie mam ochoty czuć się jak intruz we własnym domu bo odwiedza mnie ktoś z dzieckiem. Gdzieś wyczytałam, że niektóre matki dziwią się że znajomi ograniczają z nimi kontakty po pojawieniu się dziecka... nie piszę tego z oskarżeniem Was mamy, ale naprawdę zastanówcie się czasem skąd bierze się to okrojenie z kontaktów towarzyskich. Podpowiem: nie dlatego że maluch płacze w towarzystwie, jest absorbujący itd, bo taka natura dzieci, nikt normalny nie obrazi się o to... problem leży w infantylnym zachowaniu niektórych mam.
 
W tym przypadku masz rację. Ale jeżeli bedziesz miała swoje dzieci to dopiero wtedy wypowiedz się o relacjach towarzyskich i ich ograniczaniu ;)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Bywa tak, jak piszesz, natomiast wychodzę z założenia, że odpowiedzialność i stawianie granic jest po obu stronach. Ja bym powiedziała grzecznie i asertywnie, że chciałabym żebyśmy zostały w salonie. Jeśli ktoś przekracza granicę warto mu zwrócić uwagę, bo może nie ma takiej świadomości. W jej założeniu być może sytuacja wyglądała tak, że chciała czymkolwiek zająć malucha, żeby móc z tobą porozmawiać. Uwaga o kwiatku mogła równie dobrze być odczytana , jako gest z jej strony, który miał uchronić twoją roślinkę;) I żebyśmy się dobrze zrozumiały, nie wyobrażam sobie, że wchodzę do czyjegoś domu i uprawiam samowolkę, zarówno będąc sama, jak z dzieckiem. Natomiast jeśli pozwoliłaś na to i opisujesz to jedynie na forum, a główna zainteresowana nadal nie ma pojęcia, że nie życzysz sobie takich zachowań, to czeka cię mnóstwo frustracji. Przysięgam, że możesz zwrócić uwagę i jak odkłada brudne sztućce to poprosić żeby to zrobiła do zlewu. A już na koniec to, jak zamierzasz się czuć jest wyłącznie twoim wyborem i po prostu następnym razem zadbaj o swój komfort:)
 
Kaana, mam prawo wypowiadać się o relacjach niezależnie od tego czy mam dziecko czy nie - dlatego że jestem stroną w tej relacji.

Aniaslu, faktycznie, co do wtargnięcia do sypialni sytuacja potoczyła się tak szybko że nie zdążyłam zareagować (wyszłam na kilka sekund do kuchni po sok dla dziecka). I tak, mam zamiar wyrazić swoje granice przy kolejnym spotkaniu za niedługo. Po prostu, zanim to zrobię chciałam (tak jak napisałam w pierwszym poście) upewnić się o moim pojmowaniu świata :p zanim poruszę tę kwestię.

Żebyście mnie źle nie zrozumiały... Nie uważam, że mój punkt widzenia jest tym jedynie słusznym, po to założyłam ten wątek.
 
Mój punkt widzenia jest pewnie podobny. Jedyna rada - zadbaj o swój komfort, bo kuzynka ze swoim poczuciem komfortu radzi sobie doskonale:p;)
 
Twoje mieszkanie-Twoje zasady :) ja u siebie w mieszkaniu robie tak jak ma byc wedlug mnie i goscie powinni to uszanowac, niezaleznie czy przychodza z dzieckiem czy bez...
 
A ja Wam powiem z drugiej strony jestem matką i nie lubię rządzić się w czyimś domu i nigdy tego nie robię dlatego też uczę swoje dzieci co nie Twoje to nie rusz. Ale właśnie do znajomych którzy nie mają jeszcze dzieci jechać to był dla mnie koszmar żeby dziecku przypadkiem nie ulalo się na czysciutka podłogę, żeby nie zbilo powystawianych szklanych przedmiotów i nie zjadlo kwiata w pokoju, jestem świadoma że nikt nie przemebluje mieszkania bo przyjeżdżam z dzieckiem ale dla matek to też katorga, bo mi naprawdę nie jest do śmiechu jak nie mogę słowa zamienić bo dziecko po raz dziesiąty zapedza się do kwiata i wyjada ziemię, ja bym go poprostu schowala ale przecież nie będę komuś rządzić, także nie zapedzajmy się kto tu z kim kontakty ogranicza. A co najlepsze teraz u tych znajomych już jest dziecko i nie ma kwiatów;)
 
reklama
Totalnie nie przeszkadzają mi dzieci, podkreślę raz jeszcze :) że nabrudzi, naślini, coś pościąga. Taki urok dziecka :) chodzi mi o brak zahamowań (wg mnie) mamy. A kwiatek to stał na schodach przy drzwiach wejściowych do domu :)
 
Do góry