Oliwka, jeśli chodzi o obcych to ma tak : jeśli jest z mamusią i/lub tatusiem to proszę bardzo, uśmiech od ucha do ucha i ogólnie pełne zadowolenie.Ale jeśli mamusia i tatuś oddalają się no to całe miasto słyszy jak Oliwka płacze (dobrze, że nie mieszkamy w bloku,bo jeszcze by nas sąsiedzi do sądu rodzinnego podali o znęcanie się nad dzieckiem).
Poza tym Mała zaczęła w końcu sama łapać grzechotki i inne zabawki, które znajdują się w zasięgu jej rączek (oczywiście - wszystko ląduje w buźce).Ma już nawet swoją ulubioną zabawkę - fioletową żyrafę-maskotkę odczepioną z maty :-) (biedna ta żyrafka czasami...

).
Leżenie na brzuszku jest fajne, ale tylko przez 10 minut i wtedy głowa idzie wyyysoookooo, łącznie z klatką piersiową, a później jest ryk, płacz i zgrzytanie zębów (a raczej dziąseł ;-) ).
Obraca się tylko wtedy jak jej się zechce i to tylko z plecków na boczek.
Z brzucha na plecki 2 razy kiedyś tam jej się udało i póki co cisza.No, może jakieś takie delikatne próby są, ale naprawdę bardzo delikatne.
Do siadania rwie się jak szalona, leżąc na plecach podnosi się już coraz wyżej (oj, będzie chyba mieć piękny płaski brzuszek - może nawet "kaloryfer" od robienia brzuszków ;-)

).
Nauczyła się też wyciągać smoczek z buzi i wkładać go z powrotem...odwrotną stroną, czyli tym plastkiem

.
A największy ubaw mamy jak Oliwka zaczyna się śmiać na głos

.Co najdziwniejsze robi to tylko wtedy jak biorę jej rączki w swoje dłonie i biję jej rączkami swoją twarz

.Jej, co z tego mojego szkraba wyrośnie...Bokser jakiś czy co...
