reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto uwierzy teściowej?

Dołączył(a)
25 Grudzień 2009
Postów
10
Witam wszystkich!





Po trzech latach straszliwego cierpienia umiera moja córcia,zostawiając 4-letnie dziecko_Opieka nad chorą córcią i wnusią a także zajmowanie się całym domem zięcia, było dla mnie heroicznym wysiłkiem,ponieważ byłam w tym wszystkim sama,bez żadnego wsparcia.Spanie po dwie godz.na dobę, wielogodzinne modlitwy po nocach,bo w dzień nie było czasu,kredyty,pożyczki na coraz to nowe specyfiki,które dawały złudną nadzieję,do tego jeszcze niezrozumiała pogarda i nienawiść zięcia,wyniszczyły mnie zupełnie.Najgorsze jednak było jeszcze przede mną.Po pogrzebie zięć zakazał mi kontaktów z wnusią.Jej rozpacz i tęsknota za mną odbierała mi niemal zmysły.Zrobiłam wszystko co możliwe,by dotrzeć do zięcia.Bez skutku.Był agresywny i bezwzględny. Byłam jego wrogiem a z wrogiem się nie rozmawia.Uczucia dziecka do mnie odczytywał jako zdradę przeciwko sobie i zagrożenie.Ma poważny problem z sobą.Nie ufa sobie,więc nie ufa nikomu.Jest podejrzliwy i we wszystkim widzi podstęp.Nie potrafi oddzielić miłości babci od rodzicielskiej.Nie zna relacji rodzinnych i społecznych. Wyniósł to z domu.Nie pracował zawodowo,nie był w wojsku.Żyje w/g swoich praw i zasad.Od początku założeniem zięcia było zniszczenie więzi dziecka ze mną,gdyż utrudniało mu to kontrolę.Nie odczuwał cierpienia dziecka i potrzeb jego.To on czuł się jedyny skrzywdzony i dążył do tego,by cała uwaga dziecka skupiona była na nim.Powodował konflikty,którymi mnie oskarżał.Nie czuł żadnej winy,choć swoimi działaniami moje życie i zdrowie doprowadził do kompletnej ruiny.Zniszczył relacje z moją rodziną.W najbliższym środowisku zrobił ze mnie bezdusznego potwora.Wykpił moje uczucia do zmarłej córci.Oszukiwał,groził,kłamał,wyśmiewał.Nic sobie z tego nie robił,gdy ewidentnie sam gubił się w swoich wymysłach.Na poczekaniu zastępowal je innymi.Nie miałam wyjścia,wystąpiłam do sądu o pomoc.Nie brałam adwokata,bo sprawa była prosta i oczywista.Nic nie zawiniłam a zięć nie miał żadnych argumentów.Do dziś jestem w szoku jak łatwo zięć te argumenty wymyślił i nimi się posłużył,by mnie pogrążyć.Była to projekcja jego zachowań na mnie,łącznie z oskarżeniem,że jestem psychicznie chora.Moje relacje z wnusią zostały zlekceważone i pominięte.Dano wiarę zięciowi,nie mi.Łatwiej uwierzyć w złośliwość teściowej,wymyśla,bo zięcia nie lubi.Tak rozpowiadał i tym zdobywał przychylność.To przecież pasuje do utartej opinii o teściowych.A że samotny,z pozoru spokojny ojciec, mógłby tak krzywdzić swoje dziecko?W to się nie bardzo chce wierzyć.Nie zabezpieczono mi powództwa.A zięć zyskał czas,by zniszczyć w dziecku uczucia i wszystkie jej nadzieje na kontakt ze mną.To 4-letnie osierocone przez matkę dziecko zostało obarczone odpowiedzialnością za dobry nastrój i samopoczucie ojca.Metody,jakimi zięć się posługuje, nie zostawiają widocznych dowodów.To działanie w stylu"psychopaty w białych rękawiczkach".Dziecka nie bije a nawet nie krzyczy. Działa z pozorowanym spokojem,wielogodzinnie wpajając dziecku zafałszowane informacje.Utwierdza je,że to dla jego dobra.Dziecko jest ufne i z racji zależnosci od jedynego rodzica,który ma nad nim przewagę,jest winne za to temu rodzicowi posłuszeństwo i miłość.Przyszłam do sądu po pomoc a ciągle musiałam coś udowadniać i wyjaśniać.Przeszłam badania w RODK-a oraz przez biegłych sądowych psychologów i psychiatrów.Wszystkie opinie są dla mnie pomyślne.Trwało to jednak ponad rok.O wiele za długo jak dla tak malutkiego dziecka.Otrzymałam dwa widzenia z wnusią w m-cu.,które nie są realizowane zgodnie z postanowieniem.Zięć utrzymuje cały czas stan niepewności,by pokazać swoją władzę.Uzyskane spotkania z wnusią,bardzo mnie cieszą, ale chciałabym widywać ją częściej i regularnie. Jestem zatroskana jej przyszłością i tym co mówi.Wnusia zatraciła spójność świata,jest ciągle stawiana przed wyborem,nie ma z kim dzielić radości ze spotkania ze mną.Ta radość sprawia przykrość jej ojcu, ma więc poczucie winy.Jestem coraz starsza,chciałabym dać wnusi jak najwięcej miłości i ciepła.Chcę się nacieszyć wnusią a ona mną.Dlaczego chora zazdrość jej ojca ma obedrzeć to dziecko z tych emocjonalnych wartości? Ono i tak już jest dość skrzywdzone przez los.Proponowałam zięciowi terapię,widziałam w tym jedyną nadzieję.Odmówił i zagroził ucieczką za granicę.Kocham wnusię i walczyłam dla niej,bo ona jest tego warta,ale ja nie mam nadludzkich sił..... i nie udźwignę już nic więcej.
 
reklama
Twój zięć to bydlak bo inaczej go nazwać nie można . Nie rozumiem jak można traktować dziecko jako kartę przetargową bo jemu nie pasuje Twoja osoba:wściekła/y:
Co to dziecko jest winne:no:
Mam nadzieję że jakoś uda CI się zmienić tą sytuację . Super że mała ma tak silną babcię która o nią walczy , bo nie jedna kobieta by pewnie dała sobie już spokój.
 
Bardzo smutne jest to co piszesz.Ty i twój zięć na pewno jesteście pogrążeni w bólu.Ty straciłaś córkę a on żonę i ciężko wam się z tym pogodzić.Jednak nie powinien izolować dziecka od kontaktów z Tobą.Dziecko to nie karta przetargowa pomiędzy dorosłymi.Nie napisałaś nic o relacji dziecka z jego rodzicami..Czy te kontakty są utrudniane tylko Tobie.
 
a ja będę szczera i powiem ze rozumiem zięcia.izoluje dziecko bo jest zazdrosny i nie paja do Ciebie "miłością".wiele kobiet po rozwodach ze swoimi mężami tak robi ze dziadkowie ze strony byłego męża nie widują wnuczka czy wnuczki i to jest "normalne"..ja sama pewnie bym przestała jeździć do jego rodziców bo i po co.nie tylko my kobiety skarżymy się i nie lubimy teściowych ale mężczyźni też mogą nie lubić swojej teściowej.i tutaj pewnie tak jest.zazdrość o uczucia, ból po stracie żony i wiele innych czynników sprawia że on tak postępuje.
 
a ja będę szczera i powiem ze rozumiem zięcia.izoluje dziecko bo jest zazdrosny i nie paja do Ciebie "miłością".wiele kobiet po rozwodach ze swoimi mężami tak robi ze dziadkowie ze strony byłego męża nie widują wnuczka czy wnuczki i to jest "normalne"..ja sama pewnie bym przestała jeździć do jego rodziców bo i po co.nie tylko my kobiety skarżymy się i nie lubimy teściowych ale mężczyźni też mogą nie lubić swojej teściowej.i tutaj pewnie tak jest.zazdrość o uczucia, ból po stracie żony i wiele innych czynników sprawia że on tak postępuje.

A ja uważam że jest to cholernie samolubne posunięcie . Mój mąz jest po rozwodzie ma dwoje dzieci z poprzedniego małżeństwa . Jego synowie przebywają zarówno z jedną jak i drugą babcią i nikt im problemów nie robi . Oczywiście jest to sytuacja na tą chwilę .
Jak się rozwiedli jego była żona próbowała sztuczek typu - nie zobaczysz się z dziećmi , albo babcia się nie zobaczy . Działało ale na krótką mete . Chłopaki mając po lat 11 potrafili wybiec z domu trzasnąć drzwiami i powiedzieć idę do babci a TY mi nie zabronisz bo to moja babcia . Wkońcu kobita wyluzowała i zrozumiała że nic nie wygra ograniczając kontakty . W tej chwili chłopaki przychodza do babci kiedy chca i nikt im tego nie zabrania . Jest spokój i o to chodzi .
Dzieci nie mogą być w środku konfliktów między rodzicami , ani tez kartą przetargowa.. nie lubię Cię to się z dzieckiem nie zobaczysz .
Bo nikt inny nie cierpi przez głupotę dorosłych jak właśnie dzieci. :wściekła/y:
Dziecko jak będzioe starsze samo poszuka kontaktu z dziadkiem czy babcią , zrozumie samo wszystko i będzie miało pretensje do rodzica który zabraniał mu kontaktu .
 
Ostatnia edycja:
A ja uważam że jest to cholernie samolubne posunięcie . Mój mąz jest po rozwodzie ma dwoje dzieci z poprzedniego małżeństwa . Jego synowie przebywają zarówno z jedną jak i drugą babcią i nikt im problemów nie robi . Oczywiście jest to sytuacja na tą chwilę .
Jak się rozwiedli jego była żona próbowała sztuczek typu - nie zobaczysz się z dziećmi , albo babcia się nie zobaczy . Działało ale na krótką mete . Chłopaki mając po lat 11 potrafili wybiec z domu trzasnąć drzwiami i powiedzieć idę do babci a TY mi nie zabronisz bo to moja babcia . Wkońcu kobita wyluzowała i zrozumiała że nic nie wygra ograniczając kontakty . W tej chwili chłopaki przychodza do babci kiedy chca i nikt im tego nie zabrania . Jest spokój i o to chodzi .
Dzieci nie mogą być w środku konfliktów między rodzicami , ani tez kartą przetargowa.. nie lubię Cię to się z dzieckiem nie zobaczysz .
Bo nikt inny nie cierpi przez głupotę dorosłych jak właśnie dzieci. :wściekła/y:
Dziecko jak będzioe starsze samo poszuka kontaktu z dziadkiem czy babcią , zrozumie samo wszystko i będzie miało pretensje do rodzica który zabraniał mu kontaktu .

to akurat jest logiczne że takie duże dzieci pójdą, się sprzeciwią matce czy ojcu który zabrania im kontaktu.a mowa jest wyżej o 4-letniej dziewczynce która może sobie płakać, skakać i nic nie wskóra.ojciec jej namąci w głowie.nadaga bzdur i będzie zle myślało o babci.moze dopiero jak dorośnie to zrozumie ale wiadomo ze moze być za pozno.to że napisałam że rozumiem tego mężczyznę to nie znaczy że popieram go.gdybyś Ty sama się rozstała ze swoim mężem w złości to różne rzeczy by sie działy.różne rzeczy człowiek robi i wygaduje.a On na pewno jest zły na cały świat bo stracił żonę.no i tu niestety cierpi teściowa babcia dziecka,wyładowuje na niej swój gniew.
 
Mario zgodzę się z tym ,że cierpi mąż po stracie żony,ale czy nie cierpi matka która straciła córkę i teraz nawet nie może odwiedzac wnuczki..Według mnie to okrutne.
 
reklama
Do góry