AgnieszkaJ to wcale nie jest taki luzik sprzedać dom obciążony hipoteką, tak naprawdę dużo zależy od aktualnej polityki kredytowej banków... a na przestrzeni 30 lat trudno przewidzieć i własne zdrowie, zarobki, a co dopiero ewentualne kryzysy na rynku i politykę bankowców
anila my już jeździmy z agentem... nic mi się nie podoba, tzn, każdy z tych domów jest moim zdaniem do generalnego remontu, a to jeszcze zwiększa kwotę kredytu... juz chyba wolałabym coś w stanie deweloperskim, bo taki 20letni dom może się okazać dopiero skarbonką
królewna Moja wisi sobie na strychu pod sufitem, więc pewnie fason ma nienaruszony, tylko tiule na dole są lekko przybrudzone od tańców. Ale i tak tego nie bardzo widać, bo ona była taka bardzo puchata - na duże wesele - nawet fotografka na sesji była w szoku, że po niej nie widać zabrudzeń.
Problem może być to, że jest na wymiar, a ja przed ślubem miałam lepszą figurę i może być kłopot, żeby ktoś wysoki się w nią wbił
pscółka my chcieliśmy kupić dom, a nasze mieszkanie wynajać, więć automatycznie kredyt większy
ewafoto moj maluch też lubi kopać z wieczorka... najgorsze jest to, że po porodzie pewnie zostanie mu ten rytm
królewna mamy większą zdolność kredytową niż potrzebujemy, u nas problematyczne jest ewentualne zaciskanie pasa... M za bardzo lubi podróże i boje się, że to nas zgubi. Poza tym nie oszukujmy się, ja też wolę sobie użyć życia, pókim jeszcze młoda, niż oszczędzać;-)
pscolka o dobrze że piszesz też o lokalizacji, ja mieszkam w pobliżu centrum, mam 3 centra handlowe w zasięgu 15-20 min. spacerowego, do rynku pół godz. na nogach, w pobliżu przedszkola, szkoły, restauracje, sklepiki małe i duże. Na wieś to bym się nie pisała, ale mnie już przerażają peryferie Wrocławia. Zwłaszcza, że u nas robią się mega korki i w naszej sytuacji lepiej i szybciej gdzieś dostać się na nogach lub tramwajem niż autem.
No nic dziewczyny, tym które mają podobne dylematy - życzę trafnych decyzji
Ja na razie nie mam parcia, idę z prądem (tzn. pozwalam Mkowi, żeby czegoś szukał) a sama się nie wysilam i czekam na jakiś nieokreślony łut szczęścia, który pozwoli mi podjąć decyzję.
Za to teraz na święta mój M tak mnie zagotował, że mu wykrzyczałam, że chyba nie myśli, że wezmę z nim 30 letni kredyt, a później nawet nie bede go mogła kopnąć w tyłek jak mnie wkurzy. Od razu zrobił się grzeczny