isia_83
Fanka BB :)
Dziewczyny, czy Was też czasem dopada jakaś taka...frustracja, chwilowe zniechęcenie, mała depresja czy jak to nazwać??
Mój Staś jest mało płaczliwym czy marudnym dzieckiem, pod tym względem jest ok. Teraz przechodzimy przez pierwsze ząbki więc bywa różnie, ale generalnie nie mogę narzekać.
Ale czasem nachodzą mnie różne takie sfrustrowane myśli - mały zasypia w dzień tylko przy cycku albo kołysany w rytm muzyki, w nocy śpi z nami w łóżku bo budzi się dość często na cycka, a że nawet przy tym oczu nie otwiera więc wygodniej mi go karmić od razu i spać dalej... Czytam książkę "Uśnij wreszcie", a tam super-metoda na nauczenie dziecka samodzielnego zasypiania. Ja nie potrafię wytrwać konsekwentnie w stosowaniu tamtych zaleceń
Do tego mąż pracuje całymi dniami więc ja jestem z małym ciągle sama. Z małą przerwą na wyjście na spacer - cały czas w domu sama ze Stasiem. Marzę o jakimś wyjściu, gdziekolwiek i z kimkolwiek, ale karmię Staśka piersią i on nie potrafi jeść z butelki Więc jak go już zostawię z mężem albo moją mamą (która mieszka daleko więc zdarza się to bardzo rzadko) to jest niewesoło z tym karmieniem... Raz wyszłam do fryzjera, zostawiłam chłopaków samych to nie pytajcie co się działo W nocy o żadnym wyjściu nawet mowy nie ma.
No i przez to czasem już jestem taka sfrustrowana, że aż nie wiem co ze sobą zrobić. Teraz też - mały śpi, mąż jeszcze nie wrócił z pracy, miał jakąś dodatkową pracę poza firmą, a potem wybiera się jeszcze na piłkę i wróci o 23- czyli jestem sama calutki dzień i cały wieczór też do nocy :--( A przecież nie mogę powiedzieć - skoro ja nie mogę nigdzie wyjść to ty też siedź w domu.
Do tego wszystkiego co powyżej dopada mnie jeszcze ogromne poczucie winy, że w ogóle narzekam... A przecież cieszę się, że mam takiego fajnego i ślicznego, i zdrowego synka, że wszystko jest ok itd.
Ale zamarudziłam. Dobrze, że mogę się tu wypisać to zaraz będzie mi lepiej
Mój Staś jest mało płaczliwym czy marudnym dzieckiem, pod tym względem jest ok. Teraz przechodzimy przez pierwsze ząbki więc bywa różnie, ale generalnie nie mogę narzekać.
Ale czasem nachodzą mnie różne takie sfrustrowane myśli - mały zasypia w dzień tylko przy cycku albo kołysany w rytm muzyki, w nocy śpi z nami w łóżku bo budzi się dość często na cycka, a że nawet przy tym oczu nie otwiera więc wygodniej mi go karmić od razu i spać dalej... Czytam książkę "Uśnij wreszcie", a tam super-metoda na nauczenie dziecka samodzielnego zasypiania. Ja nie potrafię wytrwać konsekwentnie w stosowaniu tamtych zaleceń
Do tego mąż pracuje całymi dniami więc ja jestem z małym ciągle sama. Z małą przerwą na wyjście na spacer - cały czas w domu sama ze Stasiem. Marzę o jakimś wyjściu, gdziekolwiek i z kimkolwiek, ale karmię Staśka piersią i on nie potrafi jeść z butelki Więc jak go już zostawię z mężem albo moją mamą (która mieszka daleko więc zdarza się to bardzo rzadko) to jest niewesoło z tym karmieniem... Raz wyszłam do fryzjera, zostawiłam chłopaków samych to nie pytajcie co się działo W nocy o żadnym wyjściu nawet mowy nie ma.
No i przez to czasem już jestem taka sfrustrowana, że aż nie wiem co ze sobą zrobić. Teraz też - mały śpi, mąż jeszcze nie wrócił z pracy, miał jakąś dodatkową pracę poza firmą, a potem wybiera się jeszcze na piłkę i wróci o 23- czyli jestem sama calutki dzień i cały wieczór też do nocy :--( A przecież nie mogę powiedzieć - skoro ja nie mogę nigdzie wyjść to ty też siedź w domu.
Do tego wszystkiego co powyżej dopada mnie jeszcze ogromne poczucie winy, że w ogóle narzekam... A przecież cieszę się, że mam takiego fajnego i ślicznego, i zdrowego synka, że wszystko jest ok itd.
Ale zamarudziłam. Dobrze, że mogę się tu wypisać to zaraz będzie mi lepiej