reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

mały OFF ciążowy- poglądy, dyskusje, debaty

Marcelinaa

Fanka BB :)
Dołączył(a)
9 Styczeń 2011
Postów
1 974
Miasto
Grudziądz
Zastanawiam się, czy któraś z Was mnie zrozumie.
Bo o dziwo- na żywo ludzie niechętnie o tym dyskutują, jakby to był jakiś temat tabu.
A ja uwielbiam dyskutować, zwłaszcza z ludźmi mającymi inny pogląd ode mnie.
Oczywiście dyskusja musi być kulturalna, bez przekonywania nikogo na siłę do niczego.
Chodzi o wymianę odczuć na dany temat i odniesienie się do argumentów kontr rozmówcy.

Dla mnie zawsze było bardzo ważne, by żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami.
.. by z uwagi na swoje przekonania, móc ZAWSZE sobie spojrzeć sobie w oczy patrząc w lustro.

Nienawidzę konwenansów ! Nie uznaję "nie bo nie" ani "bo tak wypada".
Dla mnie, coś takiego nie istnieje.

Byłam przez to ciężkim dzieckiem.
Dopiero teraz, kiedy jestem już dorosła, rodzice szanują mnie za to.

Ale wiecie co?
Cholernie trudno być takim człowiekiem.
Zwłaszcza będąc otoczonym hipokryzją i uginaniem karku w imię "bo tak wypada".
Oczywiście pisząc co to wszystko do czegoś zmierzam.

Otóż jestem ateistą.
Chodziłam na religię w podstawówce, miałam komunię.
Nie miałam wyboru.
Uczestniczyłam w tym wszystkim "bo tak wypada".
Jak zaczęłam być na tyle silna by móc z tym przestać oczywiście to zrobiłam.
Czyli nie chodziłam na religię w szkole średniej, nie miałam bierzmowania, nie miałam ślubu kościelnego, nie przyjmuję kolędy, nie chodzę do kościoła.

Bardzo rozczarowała mnie bliska koleżanka, która podzielała moje poglądy aż 2 lata temu poleciała na bierzmowanie, bo chce iść do ołtarza w białej sukni.
Tylko dlatego.

Ze ślubem kościelnym i tłumaczeniem ewentualnym zainteresowanym "dlaczegóż nie " sobie poradziłam.
Przede mną kolejny, chyba gorszy sprawdzian.

Chrzciny.

Już parę nic znaczących dyskusji o tym zaliczyłam ze znajomymi.
Bo oczywiście już poruszany jest temat chrzcin, tak zupełnie przypadkiem wtrącany.
A to dziadek zadzwoni "że zbiera pieniążki".
A to ktoś zapyta- kto będzie chrzestnym.

Nie będzie.
Nikt.
Bo nie planuję chrzcić.

I wtedy się zaczyna.
"Ale jak to ?!".
"Przecież trzeba !".
"Przecież to tradycja !"
W ogóle ludzie się tak zapowietrzają, dostają takiego wytrzeszczu oczu, że tego się nie da opisać.
Im się nie mieści w głowie, że w tych czasach można kogoś nie ochrzcić !

Ja się pytam.
Z jakiej racji miałabym chrzcić ?
Nie jestem katolikiem.
Nie wierzę.

To w odpowiedzi dostaję " Ale dziecko może będzie chciało być !" - to jak dorośnie, zrozumie, to zadecyduje samo- nie mam nic przeciwko.

"No ale co powiedzą w szkole, co powie rodzina ?" - mnie to nie interesuje. Nie interesuje mnie życie pod publiczkę. Ważne jest żyć w zgodzie ze sobą.

Albo najlepsze " I co powiesz dziecku jak inne dostaną zabawki i prezenty na komunię a ono nie? ".
Nie skomentuje.

Powiedźcie mi.
Bo może ja czegoś nie rozumiem.
Dlaczego człowiek MUSI chrzcić?

Chrzciny to nie jest tradycja !
To katolicki obrządek.
Ja nie wierzę, ale wiarę innych szanuję !


Nie mogłabym iść do kościoła, machać rękoma znak krzyża i jednocześnie uważać to za idiotyzm.
Nie mogłabym chrzcić dziecka, skoro uważam to za bezsens.
Nie mogłabym iść teraz do mężczyzny w czarnej sutannie- zwanym księdzem- z pochyloną nisko głową, albo na kolanach najlepiej i opowiadać bajki i kłamstwa- dlaczego naglę, bo tylu latach kościelnej abstynencji zachciało mi się wrócić w łaski kościoła.

Jestem dumna z tego, że żyję w zgodzie ze sobą.
Żal mi ludzi, którzy całe życie dostosowują się do innych, mimo że mają zupełnie inne zdanie.

Tylko skoro tak, to dlaczego czasem to moje życie jest takie przez to trudne ?:zawstydzona/y:


Ciekawe jak się skończy ta historią..będzie na pewno ciężko.

PS.
mój mąż ma w nosie..choć jest skłonny do hipokryzji bo jego rodzice są wierzący a co najważniejsze- praktykujący- choć w nasz ślub nie-kościelny- na naciskali.

Jeżeli macie też jakieś bolączki życia codziennego, zapraszam do dyskusji.
 
reklama
Oj Marcelina bedzie ciezko i wiesz o tym dobrze. Ja bede chrzcila chociaz koscielnego tez narazie nie mam (ale bede miala -bo tez chce w bialej sukni isc do oltarza).
Koscielny to moja sprawa i wlasciwie zachcianka bo do kosciola chodze jak jest jakas okazja. W czasach mojego buntu nastolatki poszlo mi wlasnie w strone kosciola, rekolekcji i pielgrzymek :-) potem mi przeszlo jakj reka odjal - chyba doroslam i wiecej zrozumialam.
A chrzciny, komunie i lekcje religii wlasciwie tylko po to zeby moje dziecko nie bylo traktowane przez innych jak odmieniec i zeby mi potem nie wypomnialo ze jest "do tylu w sakramentach" jak bedzie chcialo wziasc slub. Pamietaj tylko ze Twoje dzieci moga nie byc tak silne jak ty :)
 
Marcelina, ja w podobnej sytuacji jestem. Wierzyć wierzę, ale katoliczką nie jestem. U mnie rodzina na te sprawy nie naciska, my bez ślubu 7 lat już razem żyjemy, nasza córka również nieochrzczona i nie zamierzam tego zmieniać.
Za to moi rodzice uwielbiają narzucać nam swoje zdanie w wielu innych sprawach, takich jak kupno lodówki, wybór koloru podłogi, ubieranie córki, wybór wózka i itd. Niby błahostki, ale mój opór sprawia, że czuje się później winna i mam wyrzuty sumienia, bo oni nam pomagają finansowo itd Co jest totalną głupotą z mojej strony.
Poza tym ja zawsze byłam czarną owca w rodzinie z własnym pomysłem na życie. Moi rodzice to typowi etatowcy, ja przeciwnie prowadzę własna firmę, która raz prosperuje trochę lepiej raz gorzej. Oni nie rozumieją, że ja nie chcę zarabiać 1500zł i mieć stały dochód, wolę być na swoim i dojść do czegoś samemu. I to jest również ciągłym powodem kłótni itd. Powinniście to, powinniście tamto i tak w kółko...A ja mam swój pomysł na życie i chcę go realizować, dla nich jest to nie do pojęcia...
 
my jesteśmy katolikami ale do kościoła nie latamy co niedziele tylko w większe święta... a co do chrzcin to raczej ochrzcimy dziecko :-)
 
Oj Marcelina bedzie ciezko i wiesz o tym dobrze. Ja bede chrzcila chociaz koscielnego tez narazie nie mam (ale bede miala -bo tez chce w bialej sukni isc do oltarza).
Koscielny to moja sprawa i wlasciwie zachcianka bo do kosciola chodze jak jest jakas okazja.

Ewa, oczywiście, że to Twoja sprawa, ale skoro dyskutujemy to dyskutujemy.
Piszesz, że będziesz mieć kościelny bo to Twoja zachcianka, ale wierząca jesteś , bo nie do końca zrozumiałam?

A chrzciny, komunie i lekcje religii wlasciwie tylko po to zeby moje dziecko nie bylo traktowane przez innych jak odmieniec i zeby mi potem nie wypomnialo ze jest "do tylu w sakramentach" jak bedzie chcialo wziasc slub.

Czyli wniosek w Polsce jeden.. strasznie smutny.
Jeśli nie jesteś katolikiem - jesteś odmieńcem.

Jak dziecko będzie chciało wziąć ślub to weźmie.
Nie potrzebuje do tego sakramentów :sorry2:
Poza tym do tych rzeczy- będzie już dorosłe.
Samo zdąży zdecydować, czy chce żyć jako Katolik i stosowne obrzędy przyjąć.
Czy będzie Jehowym, Buddystą, Zielonoświątkowcem czy ateistą jak mama :-)

Marcelina, ja w podobnej sytuacji jestem. Wierzyć wierzę, ale katoliczką nie jestem. U mnie rodzina na te sprawy nie naciska, my bez ślubu 7 lat już razem żyjemy, nasza córka również nieochrzczona i nie zamierzam tego zmieniać.

Kamień z serca- to jesteśmy dwie :happy2:

Za to moi rodzice uwielbiają narzucać nam swoje zdanie w wielu innych sprawach, takich jak kupno lodówki, wybór koloru podłogi, ubieranie córki, wybór wózka i itd. Niby błahostki, ale mój opór sprawia, że czuje się później winna i mam wyrzuty

Moi rodzice na szczęście za dobrze mnie znają, żeby w ogóle próbować.
Jak będzie z teściami to nie wiem.
Starają się być bardzo delikatni i taktowni.. ale zastanawiam się ile wytrzymają ..


Poza tym ja zawsze byłam czarną owca w rodzinie z własnym pomysłem na życie.

Ja też jestem czarną owcą z moimi poglądami..tylko jak się wali i pali, albo trzeba kogoś do pionu w rodzinie postawić, to wtedy do Marrrrceliny...
 
adaddadadasdaa, a to Piotruś odeszłam od laptopa na minutę :-)

U nas jest tak, że ja jestem wierząca, obrażona na instytucję Kościół i zaglądam tam raz na jakiś czas. Mój K jest nie wierzący i wchodzi tylko w celu zwiedzania do kościołów, ale tylko jeśli nie odbywa się, żadne nabożeństwo.
Mały ma chrzest, bo wychodzę z założenia, że powinnam mu to zapewnić, chociażby po to, żeby jak będzie chciał wziąć ślub kościelny żeby nie miał problemów, i później ganiania i załatwiania sakramentów jak będzie stary. Komunię też mu zapewnię, a dalej niech sobie robi co chce, bierzmowanie jest dużo prostsze potem do zrealizowania. Jeśli chodzi o chrzest to K był przed Kościołem, a ja nie byłam u spowiedzi, ani u Komunii, wydawało mi się nie stosowne iść skoro żyję w grzechu, nie mając ślubu Kościelnego. No
 
Oli z tego co wiem to i tak byś nie dostała rozgrzeszenia. to jest własnie żenujące.. Panna z dzieckiem dostanie rozgrzeszenie a już dziewczyna ,która żyje w wolnym związku i ma dziecko to już nie.
Ja tak jak Oli jestem wierząca, na msze chodzę ale rzadko. wkurza mnie obłuda księży, którzy co innego mówią na ambonie a co innego robią poza kościołem. Oczywiście nie można generalizować ale znam baaaardzo wiele takich przypadków.
Osobiście wolę iść do kościoła jak nie ma mszy i sama się pomodlić.
Dziecko ochrzczę, do komunii tez pójdzie.. A reszta róbta co chceta.. nie będę się wtrącać..
 
adaddadadasdaa, a to Piotruś odeszłam od laptopa na minutę :-)

U nas jest tak, że ja jestem wierząca, obrażona na instytucję Kościół i zaglądam tam raz na jakiś czas. Mój K jest nie wierzący i wchodzi tylko w celu zwiedzania do kościołów, ale tylko jeśli nie odbywa się, żadne nabożeństwo.
Mały ma chrzest, bo wychodzę z założenia, że powinnam mu to zapewnić, chociażby po to, żeby jak będzie chciał wziąć ślub kościelny żeby nie miał problemów, i później ganiania i załatwiania sakramentów jak będzie stary. Komunię też mu zapewnię, a dalej niech sobie robi co chce, bierzmowanie jest dużo prostsze potem do zrealizowania. Jeśli chodzi o chrzest to K był przed Kościołem, a ja nie byłam u spowiedzi, ani u Komunii, wydawało mi się nie stosowne iść skoro żyję w grzechu, nie mając ślubu Kościelnego. No

ok ok wszystko zrozumiałam i jak najbardziej trzyma mi się to "kupy"- bo mimo wszystko jesteś wierząca.

Dużo ludzi mówi, niewierzących- bo do do nich się odnosi - że ochrzci, da komunię, a dalej to już sprawa dziecka.

Dlaczego dziecko jak się rodzi- to musi być domyślnie katolikiem?
Czy od urodzenia domyślnie musi przyjąć jakąś wiarę- jeśli rodzice nie wierzą?

Jeśli tak..to dlaczego katolicką?
Zróbmy z małego dziecka Żydka, Islamistę, a jak dorośnie to zadecyduje.
Rozumiecie mnie?

Dlaczego w naszym zakichanym kraju, istnieje tylko Katolicyzm?
Dlaczego w szkołach uczą "jedynej słusznej religii" a nie etyki ??

Właśnie przez to, niewierzący ludzie chrzczą, mają śluby kościelne.. bo tak wypada a inaczej ludzie będą gadać.
 
Ach ... Marcelinaa ale zapodałaś temat. Na temat religii nie powinno się dyskutować tak samo jak i na temat polityki,bo jest to dość drażliwy temat.

Ja jestem katoliczką z wyboru. Będąc dzieckiem chodziłam do kościoła co tydzień. Niestety zmieniło się to wszystko wraz z moim wyjazdem zagranicę. Początkowo nie rozumiałam mszy po angielsku, później wkręciłam się w wir pracy i po prostu zlekceważyłam chodzenie do kościoła. Jestem osobą wierzącą, wierzę w Boga, wierzę w Maryję i Jezusa. Jan Paweł II był dla mnie Aniołem chodzącym po ziemi, złotym człowiekiem ,który dawał nadzieję na lepsze jutro, pozwalał wierzyć,że Bóg się Nami zajmie po śmierci. Niestety kościół jako instytucja podupadła w moich oczach i dlatego rzadko chodzimy na msze święte, przeważnie 2 razy w miesiącu, czasami rzadziej. Jeśli nie chcesz chrzcić swojego dziecka to twój wybór,ale uważam jak Oli B. ja chcę zapewnić mojemu dziecku i chrzest i komunię,a o bierzmowaniu zadecyduje samo. Jeśli nie będzie chciało - może zawsze zrobić później. Religia znaczy dużo w moim życiu,dlatego też głęboko wierze. Przykro mi to stwierdzić,ale współczuję ludziom którzy nie wierzą w nic,bo dla mnie życie bez wiary nie ma sensu... jest puste... jest bzdurne. Oczywiście takich ludzi nie potępiam.... ich życie, ich wola... niech każdy żyje tak by był szczęśliwy i uszczęśliwiał innych.
 
reklama
marcelina myślę, że wiele lat jeszcze upłynie, niż się w tym kraju coś zmieni, rozumiem też Twoje poglądy. Z drugiej strony tylu letnie tradycje ciężko wykorzenić...
maggie przyszedł raz Ksiądz po kolędzie i próbował mnie namówić na spowiedź, ale zapytałam czy ma to sens jak ja powinnam żałować , a nie żałuję :-D nie umiał rozwiązać tego problemu
 
Do góry