reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mały terrorysta?!

Przeczekać. Najlepszy sposób. Ja tak robiłam z moją córką i nigdy nie miałam problemu np. w sklepie. Teraz mam synka - rok i 1,5 mies. - i też potrafi drzeć się w niebo głosy, ale już zaczyna do niego docierać, że wiele tym nie wskura:rofl2:
 

Załączniki

  • 06.12.2007 008.jpg
    06.12.2007 008.jpg
    421,1 KB · Wyświetleń: 87
reklama
dokładnie, zgadzam się, że w takich sytuacjach nie można ustępować, bo to może mieć tylko jak najgorsze skutki, a chyba nie o to chodzi, żeby mieć potem rozpuszczonego bachorka.
 
Dwulatki (ale także dzieci młodsze czy troszkę starsze) przechodzą okres buntu i słowa "nie". Na wszystko reagują "nie"- chcesz kanapeczkę?NIE. Nie chcesz kanapeczki?NIE. I tak w koło :-) ale nie ma się co martwić. Dzieci w ten sposób wypróbowują Was rodziców. Sprawdzają na ile mogą sobie pozwolić. Najważniejsze w wychowywaniu jest to,aby być konsekwentnym. Zapewne większość z Was Mam miała możliwość obejrzenia choć jednego odcinka superniani. Ja jako wychowawca przedszkolny zachwalam sobie jej metody. Szczególnie te związane z przebiegiem posiłków, metodą nagród i kar ( naprawdę jeśli w waszych domach wprowadziły byście mądrze system nagród zmieniło by się wiele:-) nagroda nie może być jednak taka jak to często się dla świętego spokoju daje-coś słodkiego czy zabawka) oraz konsekwencją. Jeśli dziecko drze się na cały głos w markecie,rzuca na ziemię a Was spala ze wstydu hamujcie nerwy jak tylko możecie. W takiej sytuacji należy znizyć się do poziomu dziecka, można jedną rękę położyć mu na ramieniu ale raczej silniej, żeby tę rękę poczuło ( nie oznacza to,że mamy zadawać ból!po prostu ścisnąć) i poważnym tonem patrząc w oczy powiedzieć, że nie podoba się nam zachowanie dziecka i, że chcieliyśmy aby np. w 3min(ważne jest podanie czasu nawet jeśli dziecko jeszcze go nie rozumie) dziecko się uspokoiło bo jego krzyk napewno przeszkadza innym oraz, że jego oczka wyglądają na smutne jak musza płakać. Jeśli za pierwszym razem się nie uda od razu trzeba wtedy usiąść obok dziecka i nie zwracać uwagi na jego zachowanie. Po kilku minutach, gdy zauważy, że nie reagujecie na jego zachowanie znudzi mu się ten krzyk. Złe zachowanie jest zawsze próbą zwrócenia Waszej uwagi! Jeśli na małego terrorystę będziecie zwracać szczególną uwagę tylko wqtedy, gdy płacze i się złości, ono nauczy się, że w ten sposób może Wami manipulować.
W razie problemów i pytań służę radą :-)
 
witam, jestem matka prawie 3 letniego chlopca ktory przechodzi wszelkie granice. jestem konsekwentna, stanowcza i cerpliwa, martin byl normalnym dzieckiem- zywym, ale grzecznym ale od jakiegos czasu przechodzi wlasnego siebie szczegulnie w sklepach i na ulicy,:wściekła/y: jak sobie cos upatszy to niepopusci, placze, kladzie sie , rzuca, tupie, ostatnio nawet wolal pomocy jak maz wzia go na rece. innego razu tak plakal, ze obca kobieta nas zaczepila czy to nasze dziecko bo roznie bywa. nawet tlumaczenia, nakazy, zakazy i ustalenia niepomagaja przed wyjsciem. ostatnio prawie wcale niewychodzimy bo sie boje jego atakow zlosci i mam dosyc. najgorsze jest to ze zbliza sie lato. niewiem co robij. pomozcie z jakimis dobrymi pomyslami.:-(
 
u nas skutkowało jak parę razy na uli8cy przy astaku histerii zwyczajnie posadziłam ja ( raz nawet usiadłam z nią na środku chodnika) posadziłam ją sobie na kolanach tyłam do siebie. objęłam ją mocno ale nie boleśnie. po prostu tak żeby nie mogła sie wyrwa ani mnie uderzy i zwyczjanie ja tak przytrzymałam spokojnie mówiąc że ją puszczę dopiero jak się uspokoi. grunt to nie przejmowa sie tym że wszyscy na ciebie patrzą.

zdaję sobie sprawę że mogłam wygląda jak wariatka klecząc na chodniku i trzymajac na kolanach histeryzujące dziecko wrzeszczące wniebogłosy. akurat nie było ławki w pobliżu. ale poskutkowało. zrobiła taka akcje zaledwie kilka razy. jakieś tupania czy wrzaski w sklepach to dla mnie zupełnie obca sprawa.

wiesz ja myśle ze jak dziecko już wpada w histerie to tłumaczenie nic nie pomoże. my po różnicy zdań powracamy do tematu dopiero jak obie sie uspokoimy.

nie przejmuj się ludżmi. ja bym z wyjśc nie rezygnowała. dajesz tym małemu do zrozumienia że wygrywa.pozdr.
 
Mała przeszła już etap histerii i rzucania się na podłogę ale jakieś 2 tygodnie najwidoczniej jej się przypomniało. Chciała jeszcze zostać przy fonntanie w centrum handlowym a my musieliśmy już iść dała się trochę odciągnąć a później poszła na całego. Zaczęła wyć i wić się na podłodzę. Ja usiadłam sobie z boku i od czasu do czasu mówiłam że jak się uspokoi to niech podejdzie to pójdziemy do domu - mała wyła i wyła że aż ludzie ze sklepów wychodzili a panie sprzedawczynie przez witryny wyglądały a ja sobie siedziałam. Miałam w głębokim poważaniu co o mnie myślą w końcu to moje dziecko swoje mogą wychowywać jak chcą. Najgorsze było to że jakaś starsza pani się przyczepiła i mała któa już prawie się uspokoiła zaczęła od nowa bo miała widownię. Ale byłam twarda i po jakieś minucie (cała akcja trwała dość długo bo z jakieś 10 minut) mała sama podeszła wyciągnęła rączkę i grzecznie poszliśmy do samochodu...

Niestety teraz przechodzimy etap zazdrości i jak mój partner do mnie podchodzi to mała go bije - nie wiem za bardzo jak ją tego oduczyć. Były rozmowy, tłumaczenia, przeczkanie itp itd ale to nie skutkuje - muszę pomyśleć i coś wykombinować. Ona doskonale wie co robi ale nic sobie z tego nie robi...ech baby
 
och znamy to bardzo dobrze.............................. miki raz tak sie roz(c?)histeryzowal ze sie zapowietrzyl i nie mogl oddychac, zrobil sie siny i strasznie mu naczynka na buzce popekaly dmuchnelam mu w nosek i dopiero zlapal powietrze. polecialam do lekarki i no coz oczywiscie reagowac w az tak skrajnych wypadkach ale ogolnie trzeba po prostu przeczekac, zostawic dziecko az sie uspokoi i po jakims czasie zrozumie ze to nic nie da. u nas nie ma z tym juz problemu. a taka przygoda z zapowietrzeniem juz sie nigdy na szczescie nie powtorzyla.
 
reklama
och znamy to bardzo dobrze.............................. miki raz tak sie roz(c?)histeryzowal ze sie zapowietrzyl i nie mogl oddychac, zrobil sie siny i strasznie mu naczynka na buzce popekaly dmuchnelam mu w nosek i dopiero zlapal powietrze. polecialam do lekarki i no coz oczywiscie reagowac w az tak skrajnych wypadkach ale ogolnie trzeba po prostu przeczekac, zostawic dziecko az sie uspokoi i po jakims czasie zrozumie ze to nic nie da. u nas nie ma z tym juz problemu. a taka przygoda z zapowietrzeniem juz sie nigdy na szczescie nie powtorzyla.

Słusznie, jak moja Weronika była mała też najzwyczajniej przeczekałam ataki histerii.
 
Do góry