reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy nastolatków

Ja tez jestem "tylko" macocha nastolatkow (17,19, 21 lat dzisiaj) a dzieci obecnie mieszkaja z matka. Teraz sa u nas na weekendy, ferie itp. Ale do niedawna bylo inaczej. Kiedy je poznalam jeszcze byly "dziecmi". Kiedy urodzila sie nasza corka (4 latka) to smialam sie, ze wiecej wiem o wychowaniu nastolatkow niz przewijaniu maluszka. Generalnie musze przyznac, ze trudno radzic cos komus innemu, bo kazde dziecko jest inne, kazda sytuacja, kazda rodzina. Ja widze, ze kazde z "naszych" dzieci przechodzilo/przechodzi to inaczej.
Moje spostrzezenia:
1. Wychowanie nastolatka niewiele sie rozni od wychowania 3-lataka. Kazdy z tych okesow to wejscie w nowy etap zycia, ktory wiaze sie z zagubieniem, buntem, niesfornoscia itd. I tak jak z 3-latkiem, przy nastolatku podstawa to konsekwencja! Nastolatki wbrew pozorom potrzebuja poukladanego zycia. Czyli - rutyn. Im wczesniej sie je wprowadzi - tym lepiej. To ich azyl. W calym tym chaosie emocjonalnym i hormonalnym maja taka sama jak male dzieci potrzebe posiadania takie azylu, do ktorego sie ucieka. Maluchy uciekaja w ramiona mam, nastolatek tego nie zrobi.
2. Nastolatek MUSI miec swoje obowiazki. I trzeba je od nich egzekwowac. Ale na zasadzie kija i marchewki a nie rezimu. Brak obowiazkow jeszcze badziej rozleniwia.
3. Wszyscy rodzice zazwyczaj mowia, ze duzo rozmawiaja ze swoimi dziecmi. Pytanie tylko jak z nimi rozmawiaja. Nie mozna z nastolatkiem byc "kumplem", bo nim sie nie jest. Jest sie rodzice i warto o tym pamietac. Ale tez nie jest sie Panem nikogo, nawet swojego dziecka. Umiejetnosc rozmawiania z nastolatkiem to fundament dobrych relacji. Trudno tu cos radzic bo kazde dziecko jest inne, ale wazne jest aby dziecka nie "dusic" tymi rozmowami. Czasem warto zaakceptowac to "No!", "Dobra!""Nie wiem" "Pozniej". Czasem warto pokazac jak to wyglada i samemu tak odpowiedziec, ale wtedy kiedy im zalezy na konkretnej odpowiedzi. Ale w takiej sytuacji trzeba szybko wyjasnic, ze to byl tylko pokaz i zaraz odpowiedziec wlasciwie. Rozmowy na wiekszosc tematow powinny odbywac sie w 4 oczy! Warto tez pamietac, ze jesli rodzic nie dzieli sie swoimi problemami z dzieckiem (oczywiscie w pewnych granicach) to ono nie ma z kogo brac przykladu. Taka szczera rozmowe szybciej sprowokowac zaczynajac od siebie.
4. U nas bardzo sprawdzilo sie dawanie luzu i zaufanie. Ale wszystko pod niewidzialna kontrola. Dopiero zlamanie zaufania powodowalo utrate luzu. Dzieciaki do dzis staraja sie dmuchac na zimne.
5. Od dziecka powinno sie miec jasne zasady: to Twoje, to nasze! Porzyczanie sobie roznych rzeczy czesto doprowadza, ze mlody czlowiek zaczyna tego naduzywac. Jesli od poczatku jest zasada - nie ma tematu!
6. Czasem lepiej dac dziecku sie sparzyc - ale pod nasza kontrola. Jak najstarszy zacza pic to poszlam z nim na dyskoteke i uchlalismy sie na amen. Oczywiscie ja oszukiwalam i kiche robilam na pokaz. Jego za to tak spilam, ze dluuugo ni mogl patrzec na alkohol :-)Oczywiscie, nie ze wszystkim tak sie da. Ale warto wykorzystac te mozliwosci. Tak samo bylo z nauka "bezpiecznego" sexu. Maz zabral najsterszego do klubu go-go. Troche sie pogapili a potem maz zaczal mu pokazywac, i tlumaczyc, ze ta "pani" teraz tanczy dla tych facetow, bardzo mozliwe, ze potem bedzie z nimi uprawiac seks. Wszystkimi. Potem wroci i to samo bedzie robic moze z tymi, ktorzy siedza obok. I tak jest w zyciu - nigdy nie wiesz kto byl przed Toba! Z rozmowami o ciazy nie bylo problemu. Akurat wtedy urodzila sie Misia i sami widzieli jak sie nasze zycie (ich tez!) zmienilo. Dla nich chwilowo - dla nas na zawsze!
Dobra tyle tym razem, bo i tak to skutkowalo u nas. Nie wiadomo czy poskutkuje u innych. Ale moze komus dam do myslenia. Powiem Wam tylko, ze wszelkie bledy, ktore popelnilismy z najstarszym synem (najczesciej w dobrej wierze i z obawy przed buntem!) mszcza sie na nas caly czas. I na nas, i na nim. Natomist pewne zmiany przy mlodszym pozwolily na to, ze wlasciwie nie bylo zadnych problemow. Teraz przyszdl czas "corki" - dziewczynka to tez zupelnie inna bajka! Wydaje mi sie, ze z dziewczynkami jest trudniej. Te burze hormonalne bardziej na nie oddzialywuja. No, ale to moze tylko nasz "egzemplarz", ktory jest oporniejszy. Jednak musze przyznac, ze problemy byly/sa tylko z najstarszym synem. Pozostala dwojka poprostu ma humory. Ja tez je mam, nie mowiac o moim mezu:crazy:
 
reklama
Muszelka05 to co napisałaś to wg. mnie święte słowa, tak samo staram się postępować, co prawda jak wszedzie sa upadki i wzloty ale staramy sie isc do przodu z uniesona głową :tak:
moje pasierbatko ;-) było ostatnio na wycieczce i chłopcy urządzili sobie konkurs w szybkosci wlenia k... wiec na pewno sie działo!!! ale fajne jest to ze młody potrafi ze mna dzielic sie takimi infornacjami i rozmawiac na takie tematy:tak:
 
A moim zdaniem najgorszą rzeczą jest ograniczanie swobód i dostępu. To, że kiedyś nie było, a teraz jest, to nie znaczy, że jest złe. Ograniczanie i inwigilacja to rzeczy, które mogą doprowadzić do tego, że nasze dziecko nie będzie nam ufało. Oczywiście, trzeba mieć oko na to co robi, spędzać z nim dużo czasu - ale bez przesady. Nie można doprowadzić też do sytuacji, w której nasza pociecha będzie nas okłamywała - czasami bardzo trudno jest to ujrzeć, czasami jest to nie możliwe.
To jest trudne, ale co zrobić. Po pierwsze nie ograniczać, po drugie dbać i ochraniać.
 
Czy Wasze pociechy też się tak izolują od życia rodzinnego???
Np.chcę tego mojego "borsuka" zabrać na basen to on NIE ,do kina to NIE,
na lody,do babci,nad morze to wszystko jest na NIE!!!!
Woli zostać sam w domu a mi jest go szkoda ale w żaden sposób nie mogę go nigdzie wyciągnąć a jak już gdzieś pojadę bez niego bo nie mam siły to mam straszne wyrzuty sumienia że on sam został w domu.
 
Witam .
Mam mały problem . A mianowicie , moja 14 letnia córka poznała w grze on-line pewną dziewczynę w jej wieku ( mam pewność , że to dziewczyna , ponieważ słyszałam jak rozmawiały ze sobą na skype : ) ) Nikolę i się zaprzyjaźniły . Teraz są wakacje i moja córka mi powiedziała , że chciałaby się z nią spotkać i wymyśliły , że Nikola przyjedzie do nas do Koszalina na tydzień i później Oliwia ( moja córka ) pojedzie z nią pociągiem na tydzień do Nikoli , do Opola . Nie mam nic przeciwko , żeby dziewczyna przyjechała do nas , ale nie wiem czy puścić córkę do niej .. w końcu będzie tam u nieznajomych ludzi , na dodatek Nikola ma 19letniego brata, którego Oliwia też zna i uważa , że jest bardzo fajny . Córka nie sprawia mi kłopotów wychowawczych , nie było żadnych sytuacji , które mogłyby sprawić , że straciłabym do niej zaufanie , jednak boję się o jej bezpieczeństwo .
Naprawdę nie wiem co mam zrobić , dlatego proszę Was o radę . Mam ją puścić czy nie ?
Za wszystkie odpowiedzi dziękuję : )
 
Ostatnia edycja:
Proponuję najpierw poznać mame tej dziewczynki, porozmawiać z nią przez telefon.omówić jak by to wszystko wyglądało etc. myślę, że Twoja córka nie jest już dzieckiem i mogłabyś jej pozwolić na odrobinę swobody i ją puścić. jak sama napisałaś masz do niej zaufanie , więc chyba nie zrobi nic głupiego. A co do bezpieczeństw... to przecież będzie pod opieką dorosłych ludzi, także rodziców, więc może jedynie jej się tam coś stać to samo, co mogłoby się stać w waszym mieście (czego oczywiście nie życzę) .
możesz przecież też do niej dzwonić nawet co godzinę , więc z kontrolą nie ma problemu :)
zgódź się, niech córka wie, że jej ufasz .
pozdrawiam
 
Ostatnia edycja:
Córka nie sprawia żadnych klopotów ? Masz do niej zaufanie ? Więc daj jej szansę jeszcze to potwierdzić. Jedynie najpierw porozmawiaj z rodzicami koleżanki Twojej córki i ustal z nimi wszystko. Powiedz, że chcialabyś aby córka przed np 20 była w domu, żeby nie chodziła do żadnych klubów no chyba, że nie masz nic przeciwko temu. Moglabyś też pojechać tam z nią chociaż wątpie, że taki pomysł przypadłby Oliwi do gustu.
 
hmm trudne pytanie ale nie bez rozwiązania. Jako opiekun 14 latka na pewno nie póściłabym corki/syna samych aby sami podróżowani, natomiast nie mam nic przeciwko temu aby sie odwiedzali. Po prostu zawiozłabym corke na miejsce i porozmawialbym z jej opiekunami i wróćiła do domu, a pozniej ja odebrała :-)
 
Moze jestem zbyt konserwatywna, ale uwazam, ze:
1. 14 lat to jeszcze za wczesnie na samotne podrozowanie (rowiesnik to zadna pomoc w razie czego!)
2. do mnie - nie ma sprawy; ale nie wyslalabym swojego dziecka do obcych ludzi. Poznanie kogos przez tel. czy nawet jedna wizyta to dosc malo dla mnie aby powierzyc komus bezpieczenstwo i, nawet tymczasowe, wychowanie dziecka (kto wie, czy nie maja wojka alkoholika, ktory przyjdzie i zrobi awanture a dziecko przezyje szok - to tylko "glupi" przyklad!).

Mialam ten problem, byly fochy, ale przeszly. Pierwszy raz poscilam gdy "nasza" corka miala 16 lat. Nie zaluje, ze poczekalam. Ona tez jakos to przezyla. Uwazam, ze trzeba sie rozsadnie zastanowic kiedy pozwolic dziecku udowodnic samodzielnosc i odpowiedzialnosc. Taki wyjazd to troche wrzucenie od razu na gleboka wode. Ja bym nie ryzykowala. I nie dlatego, ze nie ufalabym corce, ale dlatego, ze nie ufam obcym ludziom i obecnym czasom! Do pewnych rzeczy nalezy dorosnac - w pelnym tego slowa znaczeniu. Ja zawsze mialam zaufanie do "naszej" corki, ale to nie znaczy, ze ryzykowalam sprawdzanie jej doroslosci. Nadal mam do niej zaufanie, ale nie tracej czujnosci. To nadal tylko mlodzi ludzie, bez doswiadczenia i czesto bez fantazji ("co sie moze stac?"), zo to szaleni, dosc ufni i naiwni zyciowo.
JA na Twoim miejscu , jesli masz taka mozliwosc, pojechalabym z mala do Opola na kilka dni. Jesli dziewczynki chca spedzic kilka dni razem - prosze bardzo, ale nadal pod moja kontrola. Okaze sie, ze wszystko ok, pozwolilabym jej zanocowac 1, moze 2. Staralabym sie poznac rodzicow. Kto wie, moze za rok pozwolilabym do nich pojechac. Ale chcialabym najpierw poznac ich blizej, zobaczyc jakie maja metody wychowania, na ile pozwalaja dzieciom itd.
Pozdrawiam
 
reklama
Ja uważam tak samo jak Muszelka o ona wie co mówi uwierzcie mi.
Jest bardzo mądrą osobą.

Muszelko naprawdę tak uważam bo bardzo kiedyś mi pomogłaś ;-):tak:
 
Do góry