Więc tak – jest taka sprawa. Ogólnie przyjęło się uważać, że stres może wpływać na „spinanie się mięśni”. Sam w życiu nie miałem takiego problemu, choć stresu było co niemiara niekiedy, ale ostatnio właśnie zacząłem się kłócić z moją lepszą połówką na ten temat. Ona usilnie twierdzi, że tak właśnie jest (domagając się długich masaży karku np., co na krótką metę jest może i do przyjęcia, ale bez przesady), podczas gdy ja uważam to jednak za czary-mary. Czemu stres ma cokolwiek spinać? I dlaczego masaż ma rozluźniać – jak stres powoduje spinanie, to przecież nawet jeśli ulga będzie po masażu, to będzie chwilowa, tak rozumuję. Sam nie mam z tym doświadczeń, jak już mówiłem, nigdy mi się nic nie spinało, nigdy nie korzystałem z podobnych usług, ale jednak wydaje mi się, że to jest ściema. Propaganda taka, jak z feng-shui itd. Masaż może i jest przyjemny, ale na pewno nie wpływa na rozluźnienie nerwowe?!