reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Matka utrudnia kontakt ojca z dzieckiem.

Dołączył(a)
15 Czerwiec 2012
Postów
11
Witam,

Mój mąż ma dziecko, 6 letnią Zosię z poprzedniego związku nieformalnego. Ze względu na dziecko, próbowali z matką dziecka być razem i stworzyć Zosi rodzinę, niestety nie udało się. W ciągu 5 lat kilkakrotnie się rozstawali. W końcu w zeszłym roku w lipcu mój mąż definitywnie skończył związek z matką dziecka. Powodem były groźby matki w stosunku do mojego męża. Dawała mu ultimatum ("albo się ze mną ożenisz, albo zabieram Zosię i już jej więcej nie zobaczysz, masz czas do godziny 19.00"), lub groziła mu policją jak przyjeżdżał zobaczyć się z Zosią.

Ponieważ matka Zosi nie wpisała w akcie urodzenia mojego męża jako ojca (ponieważ akurat przed porodem się na niego obraziła), w grudniu mój mąż złożył wniosek do sądu o ojcostwo, alimenty, nazwisko dla córki i kontakty. Sprawa została podzielona na dwie: sprawa o alimenty, ojcostwo i nazwisko, i oddzielna o kontakty. Pierwsza sprawa już się zakończyła, mąż jest uznany za ojca, Zosia nosi nazwisko dwuczłonowe i alimenty są ustalone (pragnę nadmienić, że mój mąż nigdy nie żałował na Zosię, w przeciągu 5 lat związku z matką dziecka, gdy się rozstawali często na dłuższy okres czasu to mój mąż płacił alimenty matce - zapisali na kartce, że płaci 400zł miesięcznie na Zosię i oboje się pod tym podpisali).

W sprawie o kontakty Sąd, w związku z brakiem porozumienia stron, zaproponował mediacje. Mediacje odbyły się niecałe 2 tygodnie temu i jakoś się dogadali między sobą. Głównie chodziło o wyjazdy dziecka poza miejsce zamieszkania. Z mężem mieszkamy i pracujemy w Warszawie, a Zosia z matką mieszkają w Radomiu. Zawsze kontakty odbywały się w Radomiu co drugi weekend w domu rodziców mojego męża. Chcieliśmy dodatkowo, aby raz na jakiś czas (raz na 2-3 miesiące) zabrać Zosię do siebie do Warszawy, bo wiadomo tu jest trochę więcej atrakcji dla dzieci. Matka nie chciała się zgodzić na to, ale w końcu zgodziła się, aby wyjazdy do Warszawy odbywały się w ciągu jednego dnia (tego samego dnia powrót do Radomia) "pod nadzorem" babci (mamy mojego męża).

Ogólnie matka wygadywała kłamstwa podczas mediacji i podczas rozprawy sądowej, typu, że mój mąż zostawił Zosię samą w centrum handlowym, a nawet, że próbował ja zabić (!) próbując wjechać samochodem w drzewo po jej stronie. Wydaję mi się, że matka jest niezrównoważona psychicznie. Od czasu rozstania z moim mężem, zakazuje Zosi mówić ojcu co się dzieje w domu, a dokładnie tego, że mieszka tam jej facet (z którym między innymi notorycznie zdradzała mojego męża). Zosia jest zastraszona, boi się mówić co się dzieje w domu. Według matki Zosia się moczy się w nocy, ponieważ tatuś je porzucił, ale jakoś gdy jest na noc u taty (w domu dziadków) to problemu nie ma. Matka z Zosią mieszkają z rodzicami matki, i ciągle jest na nią krzyczane, w domu panuje nieciekawa atmosfera, są bardzo zadłużeni, nie otwierają drzwi i nie odbierają telefonów, bo boją się komornika, mają psa, który załatwia się na dywanie, bo nigdy z nim nikt nie wychodzi na dwór.

Dnia dzisiejszego miała być podpisana ugoda mediacyjna między stronami, niestety matka napisała maila do mediatorki, że rezygnuje z mediacji. Telefonów nie odbierała od mojego męża i mojej teściowej, w końcu odpisała na smsa, że na czas trwania rozprawy o kontakty ona chce spędzać z Zosią wszystkie weekendy a mój mąż może się zobaczyć z Zosią od poniedziałku do piątku. Jest to nie możliwe do wykonania, ponieważ mieszkamy i pracujemy w Warszawie, ponad 100 km od Radomia.

Dzisiaj napisałam wniosek o zabezpieczenie kontaktów dla mojego męża i chcemy go złożyć w poniedziałek w sądzie, w którym jest prowadzona sprawa.

Co więcej możemy zrobić?

Chcielibyśmy ograniczyć prawa rodzicielskie matki (oboje mają równe prawa po wyroku) i żeby Zosia zamieszkała z nami. Uważamy, że z matką jest jej gorzej niż byłoby z nami. Tylko jak to zrobić?
 
reklama
Mój mąż ma dziecko, 6 letnią Zosię z poprzedniego związku nieformalnego. Ze względu na dziecko, próbowali z matką dziecka być razem i stworzyć Zosi rodzinę, niestety nie udało się. W ciągu 5 lat kilkakrotnie się rozstawali. W końcu w zeszłym roku w lipcu mój mąż definitywnie skończył związek z matką dziecka. Powodem były groźby matki w stosunku do mojego męża. Dawała mu ultimatum ("albo się ze mną ożenisz, albo zabieram Zosię i już jej więcej nie zobaczysz, masz czas do godziny 19.00"), lub groziła mu policją jak przyjeżdżał zobaczyć się z Zosią.
To ma niewiele do rzeczy. To, że matka dziecka ma negatywny stosunek do ojca nie przekłada się automatycznie na to, że jest zła matką.

Ponieważ matka Zosi nie wpisała w akcie urodzenia mojego męża jako ojca (ponieważ akurat przed porodem się na niego obraziła), w grudniu mój mąż złożył wniosek do sądu o ojcostwo, alimenty, nazwisko dla córki i kontakty.
PSądzę, że fakt, że dopiero po 6 latach ojciec dziecka wnioskował o ustalenie ojcostwa nie działa na jego korzyść.

Sprawa została podzielona na dwie: sprawa o alimenty, ojcostwo i nazwisko, i oddzielna o kontakty. Pierwsza sprawa już się zakończyła, mąż jest uznany za ojca, Zosia nosi nazwisko dwuczłonowe i alimenty są ustalone (pragnę nadmienić, że mój mąż nigdy nie żałował na Zosię,
To bardzo ogólne stwierdzenie.

gdy się rozstawali często na dłuższy okres czasu to mój mąż płacił alimenty matce - zapisali na kartce, że płaci 400zł miesięcznie na Zosię i oboje się pod tym podpisali).
tego nie rozumiem.

W sprawie o kontakty Sąd, w związku z brakiem porozumienia stron, zaproponował mediacje. Mediacje odbyły się niecałe 2 tygodnie temu i jakoś się dogadali między sobą. Głównie chodziło o wyjazdy dziecka poza miejsce zamieszkania. Z mężem mieszkamy i pracujemy w Warszawie, a Zosia z matką mieszkają w Radomiu. Zawsze kontakty odbywały się w Radomiu co drugi weekend w domu rodziców mojego męża. Chcieliśmy dodatkowo, aby raz na jakiś czas (raz na 2-3 miesiące) zabrać Zosię do siebie do Warszawy, bo wiadomo tu jest trochę więcej atrakcji dla dzieci. Matka nie chciała się zgodzić na to, ale w końcu zgodziła się, aby wyjazdy do Warszawy odbywały się w ciągu jednego dnia (tego samego dnia powrót do Radomia) "pod nadzorem" babci (mamy mojego męża).
A wakacje? A Święta? Warto o tym pomyśleć.

Ogólnie matka wygadywała kłamstwa podczas mediacji i podczas rozprawy sądowej, typu, że mój mąż zostawił Zosię samą w centrum handlowym, a nawet, że próbował ja zabić (!) próbując wjechać samochodem w drzewo po jej stronie. Wydaję mi się, że matka jest niezrównoważona psychicznie.
To ważny argument. osoba niezrównoważona nie powinna sprawować opieki nad dzieckiem.

Od czasu rozstania z moim mężem, zakazuje Zosi mówić ojcu co się dzieje w domu, a dokładnie tego, że mieszka tam jej facet (z którym między innymi notorycznie zdradzała mojego męża).
A dlaczego to tajemnica? Przecież ta Pani ma prawo sobie układać życie.
Zosia jest zastraszona, boi się mówić co się dzieje w domu. Według matki Zosia się moczy się w nocy, ponieważ tatuś je porzucił, ale jakoś gdy jest na noc u taty (w domu dziadków) to problemu nie ma. Matka z Zosią mieszkają z rodzicami matki, i ciągle jest na nią krzyczane, w domu panuje nieciekawa atmosfera, są bardzo zadłużeni, nie otwierają drzwi i nie odbierają telefonów, bo boją się komornika, mają psa, który załatwia się na dywanie, bo nigdy z nim nikt nie wychodzi na dwór.
Można wnioskować o kontrolę warunków w miejscu zamieszkania dziecka.

Dnia dzisiejszego miała być podpisana ugoda mediacyjna między stronami, niestety matka napisała maila do mediatorki, że rezygnuje z mediacji.
To tylko działa na Państwa korzyść.

Telefonów nie odbierała od mojego męża i mojej teściowej, w końcu odpisała na smsa, że na czas trwania rozprawy o kontakty ona chce spędzać z Zosią wszystkie weekendy a mój mąż może się zobaczyć z Zosią od poniedziałku do piątku.
W tej chwili rodzice mają rowne prawa i do czasu rozstrzygnięcia Pani maż może widywać dziecko kiedy ma na to ochotę.

Dzisiaj napisałam wniosek o zabezpieczenie kontaktów dla mojego męża i chcemy go złożyć w poniedziałek w sądzie, w którym jest prowadzona sprawa.
Bardzo dobre posunioęcie.

Co więcej możemy zrobić?
Chcielibyśmy ograniczyć prawa rodzicielskie matki (oboje mają równe prawa po wyroku) i żeby Zosia zamieszkała z nami. Uważamy, że z matką jest jej gorzej niż byłoby z nami. Tylko jak to zrobić?
A jakie macie Państwo dowody na to, że matka jest niewydolna wychowawczo?
 
PSądzę, że fakt, że dopiero po 6 latach ojciec dziecka wnioskował o ustalenie ojcostwa nie działa na jego korzyść.

Dopiero po 6 latach wnioskował o ustalenie ojcostwa, ponieważ praktycznie przez okres 5 lat żyli razem i planowali ślub, a ślub by rozwiązał problem z aktem urodzenia.

A wakacje? A Święta? Warto o tym pomyśleć.

Pamiętamy o tym, po prostu zapomniałam o tym wspomnieć na forum.

W tej chwili rodzice mają rowne prawa i do czasu rozstrzygnięcia Pani maż może widywać dziecko kiedy ma na to ochotę.

Niestety matka utrudnia kontakt. Widzenia miały odbyć się w weekend, przyjechaliśmy już w piątek, i mąż chciał się z dzieckiem zobaczyć. Jednak nie było ich w domu, a w rozmowie telefonicznej matka ciągle tylko powtarzała, że mój mąż nie musi wiedzieć, gdzie znajduje się Zosia, i że w weekend wyjeżdża z dzieckiem na wycieczkę, i żeby się nie fatygował. Napisała również smsy, że skoro nie może widywać się z dzieckiem od poniedziałku do piątku ze względu na pracę, to żeby zmienił pracę na potrzeby wychowawcze córki.

A jakie macie Państwo dowody na to, że matka jest niewydolna wychowawczo?

Z dowodów jakie mamy, to smsy, które wysyłała do męża, z groźbami, zakazami widzeń i przeróżnymi wymyślnymi rzeczami. Nagranie jak oskarża męża o próbę morderstwa (to także mogą poświadczyć 2 mediatorki, ponieważ na mediacjach była o tym mowa).

No i ogólne warunki mieszkaniowe są tragiczne dla dziecka. Matka mieszka z rodzicami, którzy są zadłużeni na ponad 100 tysięcy złotych, mogą stracić mieszkanie, w domu prawdopodobnie ukrywa się rodzony brat matki, który jest poszukiwany listem gończym za hazard i wyłudzenia, w domu jest pies, z którym nikt nie wychodzi na dwór, został nauczony do załatwiania swoich potrzeb na dywanie. Nikt nie otwiera drzwi i nie odbiera telefonów, ponieważ boją się komornika i wierzycieli. Babcia Zosi jest "byłą" alkoholiczką, nie wiadomo czy nie upija się w domu, a matka Zosi była notorycznie bita przez swoją matkę i nie wiadomo czy nie stosują podobnych metod wychowawczych. Według mnie nie są to dobre warunki dla dziecka.
 
Dopiero po 6 latach wnioskował o ustalenie ojcostwa, ponieważ praktycznie przez okres 5 lat żyli razem i planowali ślub, a ślub by rozwiązał problem z aktem urodzenia.
W jaki sposób? To żaden argument. Wystarczyła jedna wizyta w USC.


Niestety matka utrudnia kontakt. Widzenia miały odbyć się w weekend, przyjechaliśmy już w piątek, i mąż chciał się z dzieckiem zobaczyć. Jednak nie było ich w domu, a w rozmowie telefonicznej matka ciągle tylko powtarzała, że mój mąż nie musi wiedzieć, gdzie znajduje się Zosia, i że w weekend wyjeżdża z dzieckiem na wycieczkę, i żeby się nie fatygował. Napisała również smsy, że skoro nie może widywać się z dzieckiem od poniedziałku do piątku ze względu na pracę, to żeby zmienił pracę na potrzeby wychowawcze córki.
no cóż - wyjścia sa dwa 0 dogadać się lub uregulować konakty przez sąd i potem je egzekwować.

Z dowodów jakie mamy, to smsy, które wysyłała do męża, z groźbami, zakazami widzeń i przeróżnymi wymyślnymi rzeczami. Nagranie jak oskarża męża o próbę morderstwa (to także mogą poświadczyć 2 mediatorki, ponieważ na mediacjach była o tym mowa).
To ważne dowody.

No i ogólne warunki mieszkaniowe są tragiczne dla dziecka. Matka mieszka z rodzicami, którzy są zadłużeni na ponad 100 tysięcy złotych, mogą stracić mieszkanie,
Zadłużenie i złe warunki nie muszą iść w parze. Zadłużenie to nie argument.

w domu prawdopodobnie ukrywa się rodzony brat matki, który jest poszukiwany listem gończym za hazard i wyłudzenia,
To nalezy poinformawać policję. W przeciwnym razie ukrywają Państwo przestępcę.

w domu jest pies, z którym nikt nie wychodzi na dwór, został nauczony do załatwiania swoich potrzeb na dywanie.
To ważny argument - ale czy potraficie to Państwo udowodnić?

Nikt nie otwiera drzwi i nie odbiera telefonów, ponieważ boją się komornika i wierzycieli. Babcia Zosi jest "byłą" alkoholiczką, nie wiadomo czy nie upija się w domu, a matka Zosi była notorycznie bita przez swoją matkę i nie wiadomo czy nie stosują podobnych metod wychowawczych. Według mnie nie są to dobre warunki dla dziecka.
No właśnie - nie wiadomo. prosze nie formułować stwierdzeń, których nie potrafi Pani udowodnić, bo bardzo łatwo w ten sposób wyjść na pieniacza i odnieść odwrotny od zamierzonego skutek.
 
W jaki sposób? To żaden argument. Wystarczyła jedna wizyta w USC.

Matka nie chciała zgodzić się na taką wizytę, ponieważ pobierała zasiłek, jako, że niby była samotną matką i obawiała się, że będzie musiała zwrócić pieniądze. Po za tym nie chciała zrezygnować z tych pieniędzy. A żeby ojciec mógł być wpisany do aktu urodzenia, to musi być zgoda matki.

w domu jest pies, z którym nikt nie wychodzi na dwór, został nauczony do załatwiania swoich potrzeb na dywanie.
To ważny argument - ale czy potraficie to Państwo udowodnić?

Udowodnić nie mamy niestety jak, ale gdyby psycholog porozmawiał z córką mojego męża, to by mu o tym powiedziała. W tą sobotę matka zgodziła się dać Zosię na jeden dzień (do domu rodziców mojego męża) i Zosia bardzo się dziwiła czemu wychodzę z moim psem na dwór i opowiedziała mi, że jej pies nie wychodzi na dwór, bo dziadkowie mówią jej, że jak wyjdzie na dwór to złapie kleszcze i umrze, dlatego ma swój dywanik, na którym załatwia wszystkie swoje potrzeby i Zosia robi duży krok, aby w to nie wdepnąć.

Zosia, jak musiała jechać do domu, wpadła w histerię. Nie chciała wracać. Matka kazała odwieźć Zosię na godzinę 19, a jej w domu nie było. Godzinę później zadzwoniła do mojego męża i zaczęła oskarżać go, że obarcza dziecko problemami. Miała na myśli to, że ja widziałam się z dzieckiem. Stwierdziła, że sobie nie życzy, aby obca kobieta zajmowała się jej dzieckiem, ale gdyby odwrócić strony, to mój mąż nie ma nic do powiedzenia na temat jej faceta - mój mąż go nie zna, a ten facet mieszka razem z Zosią i jej matką w jednym pokoju (Zosia nie raz mówiła, że nie lubi jak się całują...). Ja widziałam się z Zosią już drugi raz i Zosia się mnie nie bała, wszystko chciała ze mną robić, bawić się, i na koniec dnia powiedziała "Wiesz ciociu jednak jesteś miła". Matka zakończyła rozmowę z moim mężem groźbą, że nie będzie wychowywał dziecka, tylko jej facet i się rozłączyła. Oczywiście opowiadała, że dziecko płacze cały czas po mnie poznała, a płakała, bo nie chciała wrócić do domu. Rozmowę nagraliśmy.
 
Matka nie chciała zgodzić się na taką wizytę, ponieważ pobierała zasiłek, jako, że niby była samotną matką i obawiała się, że będzie musiała zwrócić pieniądze. Po za tym nie chciała zrezygnować z tych pieniędzy. A żeby ojciec mógł być wpisany do aktu urodzenia, to musi być zgoda matki.
Matki lub sądu. Sprawa jest jednoznaczna - ojciec miał możliwość bycia ojcem formalnie, ale nie zrobił tego.
Udowodnić nie mamy niestety jak, ale gdyby psycholog porozmawiał z córką mojego męża, to by mu o tym powiedziała. W tą sobotę matka zgodziła się dać Zosię na jeden dzień (do domu rodziców mojego męża) i Zosia bardzo się dziwiła czemu wychodzę z moim psem na dwór i opowiedziała mi, że jej pies nie wychodzi na dwór, bo dziadkowie mówią jej, że jak wyjdzie na dwór to złapie kleszcze i umrze, dlatego ma swój dywanik, na którym załatwia wszystkie swoje potrzeby i Zosia robi duży krok, aby w to nie wdepnąć.
Wszystkie zarzuty muszą być poparte dowodami.

Zosia, jak musiała jechać do domu, wpadła w histerię. Nie chciała wracać. Matka kazała odwieźć Zosię na godzinę 19, a jej w domu nie było. Godzinę później zadzwoniła do mojego męża i zaczęła oskarżać go, że obarcza dziecko problemami. Miała na myśli to, że ja widziałam się z dzieckiem. Stwierdziła, że sobie nie życzy, aby obca kobieta zajmowała się jej dzieckiem, ale gdyby odwrócić strony, to mój mąż nie ma nic do powiedzenia na temat jej faceta - mój mąż go nie zna, a ten facet mieszka razem z Zosią i jej matką w jednym pokoju (Zosia nie raz mówiła, że nie lubi jak się całują...).
każde z rodziców ma prawo ułozyc sobie życie.

Ja widziałam się z Zosią już drugi raz i Zosia się mnie nie bała, wszystko chciała ze mną robić, bawić się, i na koniec dnia powiedziała "Wiesz ciociu jednak jesteś miła". Matka zakończyła rozmowę z moim mężem groźbą, że nie będzie wychowywał dziecka, tylko jej facet i się rozłączyła. Oczywiście opowiadała, że dziecko płacze cały czas po mnie poznała, a płakała, bo nie chciała wrócić do domu. Rozmowę nagraliśmy
.

Wałkowanie tego wątku dalej jest zupełnie bez sensu, bo Pani powtarza swoje argumenty, a ja mogę tylko któryś raz napisac to samo.
 
Wałkowanie tego wątku dalej jest zupełnie bez sensu, bo Pani powtarza swoje argumenty, a ja mogę tylko któryś raz napisac to samo.

Ma Pani rację.

Wczoraj spotkaliśmy się z prawnikami, którzy na moje argumenty patrzą zupełnie inaczej i mają według mnie bardziej fachowe podejście.

Niemniej jednak dziękuję za odpowiedzi.
 
reklama
Ma Pani rację.

Wczoraj spotkaliśmy się z prawnikami, którzy na moje argumenty patrzą zupełnie inaczej i mają według mnie bardziej fachowe podejście.

Niemniej jednak dziękuję za odpowiedzi.

Ależ to najzupełniej normalne. Żadne forum nie zastapi rozmowy z prawnikiem. tak jak informujemy w regulaminie odpowiedzi mają charakter ogólny z uwagi na brak szczegółowych informacji. Często dopytując o szczegóły uzyskujemy zupełnie inny obraz sytuacji niż wynikałoby to z pierwszej relacji klienta.
Inną rzeczą jest to, że są wśród nas - prawników- skarajni optymiści i realiści. Mnie życie oduczyło optymizmu a doświadczenie nauczyło tego drugiego.
Niemniej z uwagi na dobro Zosi, życzę Panstwu powodzenia, choć sądzę, że długa i żmudan dorga przed Państwem, a skutek bardzo niepewny.
 
Do góry