reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

mąż weekendowy

mrs_szaya pisze:
a mianowicie Kuba ma WEEKENDOWEGO TATĘ ... nie jestesmy razem i co drugi weekend Kuba jezdzi do niego (wyrokiem sądu) .. makabra. za kazdym razem jak wraca to jest płacz żal i kompletne rozdarcie, mój mąż wtedy sie nie odzywabo nie chce przeszkadzac, przykro mu i mi też.... dopiero po kilku dniach wszystko wraca do normy a za dwa tygodnie to samo sie powtarz.a...do teog w tym roku pierwszy będą dzielone święta.... i nawet sobie tego nie wyobrażam :/ ehh... rozumiem Kuby tate, ale mimo wszystko nie wiem jak to bedzie.
Moja przyjaciólka ma podobny problem i zdecydowła się na współpracę z psychologiem, żeby latwiej znaleźć rozwiązanie i umiejętniej wspierać dziecko. Współczuję i Tobie i Kubie, bo niestety to wymaga strasznie dużo zaangażowania i czasu , żeby móc się w tym odnaleźć.
 
reklama
Ech! Dziewczyny...

Moj maz wyjechal do Niemiec po pieciu miesiacach od naszego slubu.Napoczatku mialo byc to tylko stypendium.Przyjezdzal do domu srednio raz na miesiac i tak przez rok.A ja zostalam sama w naszym nowym mieszkaniu,ktore urzadzalismy dla SIEBIE.Pracowalam wtedy,wiec wracalam do pustego domu.Zdarzalo sie,ze nawet chleba nie mialam,bo mi sie nic nie chcialo,nawet jesc.Wytrzymalam dwa miesiace i wyprowadzilam sie do rodzicow.Tam przynajmniej nie bylam sama.Znajomi sie ode mnie oddalili,bo zawsze wszedzie chodzilismy razem z mezem.Nawet ich rozumiem troche...
Potem sie okazalo,ze maz zostaje jako doktorant w Niemczech.Oczywiscie omawialismy takie decyzje wspolnie,ale ja nie chcialam niszczyc jego perspektyw.Zgodzilam sie wiec na jego wyjazd.Namawial mnie,zebym pojechala z nim.Nawet wynajal mieszkanie.Wyjechalam.Zostalam miesiac i wrocilam do Polski.Pomyslalam,ze to nie dla mnie.I tak nasze malzenstwo sie toczylo.Widzielismy sie 4 dni w miesiacu.W tym odwiedziny u rodzicow i znajomych.
Potem doszlismy do wniosku,ze pora na dzidziusia.Udalo sie.Mamy piekna corcie.Ale kiedy byla mala bardzo chorowala.Meza przy nas nie bylo w tych trudnych chwilach.Wspomagali mnie duchowo moi rodzice.My mieszkalysmy w Polsce,on w Niemczech pracowal.Sytuacja nie do zniesienia,bardzo niezdrowa.Ze wzgledu na moje dziecko zdecydowalam sie zamieszkac w Niemczech.Jest mi ciezko.Maz pracuje od rana do wieczora.Wychowuje Zuzie praktycznie sama.Nie mam czasu nawet pojsc i polazic po sklepach.Czasami odwiedzaja nas moi rodzice,wtedy mozemy wyjsc gdzies z mezem.
Jednak musze przyznac,ze kazdy z nas ma jakis swoj swiat do ktorego nie ma wstepu druga osoba.Bardzo czesto sie nie zgadzamy i nie rozumiemy.Sadze,ze to wynik tego,ze nie bylismy tak dlugo ze soba.Pierwsze miesiace po slubie sa bardzo wzne,pracuje sie na swoje malzenstwo.My to zaniedbalismy.Niestety.
 
Mój mąż od samego początku więcej czasu spędzał w Niemczech niż w polsce!!!!!!zanim zaszłam w ciążę nie było tak żle!jak zaczynałam tęsknić wsiadałam w auto i jechałam do niego!!!!!!jak zaszłam w ciążę zaczynało być ciężko!!!!wszystko musiałam robić sama!wiele nocy i dni spędziłam płacząc w poduszę!!!!!(naj częściej po samotnej wizycie u lekarza czy na usg)nawet zakupy nie sprawiały mi żadnej przyjemności!!zawsze jak na złość na mojej drodze stawała szczęśliwa para przyszłych rodziców!!!!!!!!bałam się porodu więc zapisałam się do szkoły rodzenia ale zniej zrezygnowałam szybciej niż się na nią zdecydowałam.kto by chciał ciągle ćwiczyć z instruktorką albo opierając się o poduszkę i ściane!!!!!!!!I tak z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej :(siedziałam w domu bo nawet na spacer nie chciało mi się wyjś!!!!!!!!do wszystkiego doszły święta i sylwestwer bez niego!!!!!!!!! :( :(23.04.2005 po 13h urodziłam Kubusia.oczywiście mojego męża nie było przy mnie.wrócił do polski jak mały miał3miesiące!teraz bardzo często się kłucimy i są dni że nie możemy ze sobą wtrzymać!!!!!!!ale się staramy zeby wszystko było dobrze!!!!!!mam nadzieje że się nam to uda!!!!
 
Mój mąż ostatnio miał praie dwómiesieczny wyjazd. Padał do domu wymienićrzeczy i załtwić sprawy niecierpiące zwłoki i jechał zpowrotem. Do tego to co tam robil nie szło dobrze, musiał jeszcze dolożyć do tego wyjazdu a ludzie którym właściwie pomógł mająjeszcze pretensje, że za mało. To wsszytko powoduje straszliwy stes po obu stronach w małżeństwie. Też nam trudno wrócić teraz do ciepłych i zyczliwych relacji, ale tez się staramy. My juz wiemy że przy obopólnej chęci i rozmowach szczerych (czasem o bólu) to jest możliwe - niestety mileiśmy jużkilka taich sytuacji w naszym małżeństwie. Zatem powodzenia!
 
Dziewczyny!jak was czytam to doskonale wiem co czujecie.
Szaya- nie bardzo wiem co tobie napisać, bo nie znam nikogo osobiście w takiej sytuacji, ale myślę, że potrzeba wam czasu i wyrozumiałości a zobaczysz, ż ewszystko się ułoży.

Magdalenko, od kiedy pisałyśmy tak skutecznie mnie podnioslaś na duchu, że jak na razie złych myśli na horyzoncie brak, wybrałam się nawet na zakupy, ale odwiedziłam tylko dziecinne sklepy, ale też było fajnie.

Ostatnie 2 tygodnie kiedy męża nie byłó jak rozmawialiśmy orzez telefon to nie mogliśmy się wogóle dogadać(ale starałam się tym nie przejmować), nawet się pokłóciliśmy pierwszy raz przeciwstawiłam się mu, tzn. pomyślałam o sobie i powiedziałam nie! i strasznie mi ulżyło!!!ale za to mąż się obraził. I dziś przyjechał, jakby nigdy nic i nawet prezent dostałam bez okazji- śliczne złote kolczyki idealnie pasujące do pierścionka i obrączki, jeszcze jestem w szoku!!!! :laugh:

Głowa do góry będzie dobrze!!!!

Pozdrawiamy i trzymajcie się
 
Asiulku! No to zabawiłaś się w św. Mikołaja - ja już dostałam od Ciebie prezent!! To co napisałaś oznacza, że to działa i jak się czlowiek podzieli tym co go trapi to trapi go o polowę mniej, a jak się odzieli tym co go cieszy to tego szczęścia jest dwa razy tyle. A te nasze chłopaki to przeciez fajne są, co? naczej przecież nie byli by naszymi mężami, przyjaciółmi i ojcami naszych dzieci, no nie?!!! Asiulju tak trzymaj dalej!!! POzdrawiam i zabieram się do krupniku, bo moja lalunia zaraz się obudzi.
 
Do góry