Z Adą to było tak, jak leżałam po CC na oiom-ie, bo miałam problemy po cc, 3 godziny, to M podał Malutkiej butlę, później cyca załapała od razu, ja jako doświadczona mama cycowa byłam pewna, że ładnie pije, jedynie co to po 3 dniach cycki nie zaczęły jeszcze być pełne, a Ada płakała, ale myślałam, i zresztą pielęgniarki też, że ma gazy. Okazało się, że malutka schudła pół kilo
, przynieśli mi maszynkę do dojenia, i jak ściągnęłam pokarm z obu piersi to uzbierało się jakieś 10ml
MOJE DZIECKO PŁAKAŁO Z GŁODU! brodawki miałam w opłakanym stanie. Przynieśli jej mleczko w butelce, i............. dziecko zasnęło na 4 godziny, i już tak zostało, bo jak chciałam ja do cyca przystawić to płakała jak szalona. Mam zdecydowana kobietkę, idącą na łatwiznę:-) po co miała się męczyć zwykłym porodem, zażyczyła sobie CC, i po co ma się męczyć ciągnąć cyca, jak z buteleczki łatwiej.
A! Najważniejsze! Trzech synków karmiła dłuuuugo cycem, i zawsze słyszałam, że tak łatwiej i prościej! No i jak dla mnie ten mit został obalony na zawsze. Daje butelkę, przygotowanie mleczka trwa minutkę, malutka zjada, robi fest beka i zasypia, a śpi i po 5 godzin (może spała by i dłużej, ale ją budzę na papu), ja jestem wyspana, M może dać butlę a ja jestem free:-) Zero karmienia nieraz i co pół godziny! Kacek to do 2 lat budził się w nocy i co godzinę na mleko, nie chciał nic innego, nawet mojego mleczka tylko z butelki. Wiecznie cieknące cycki
Więc jak ktoś mi powie, że cyckiem jest prościej, to się nieźle uśmieję:-) A czy zdrowiej? Kacek miał już katar w wieku 2 tygodni, wieczny stres, co zjeść, żeby czasami brzuszek nie bolał, problemy z odbijaniem, jak trzymałam skubańca w nocy przez 20 minut do beknięcia, to ni hu, hu, a jak już wpadałam głową do łóżeczka i kładłam delikwenta, niby zaśnietego na amen, to zaraz się budził, bo w brzuchu powietrze, i albo kończyło się znowu bekiem i cycem , albo czkawką i znowu cycem o matko!!!!:-)
Tak się rozpisałam, ale to dla dziewczyn, które nie chcą, nie mogą, lub mają już dosyć cycowania, żeby się nie martwiły, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło:-)