reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Młoda mamusia kontra... teściowa, babcia, ciocia..."za moich czasów..."

Ja jestem dopiero 3 tygodnie mamą a też już nasłyszałam się co swoje od swojej mamy...mam dobre z nią relację ale w pierwszym tyg jak urodziłam dała mi popalić...przez dwa dni była z nami i mi pomagała ale przy tym wtrącała co swoje np " jak mały spi to wtedy masz czas żeby posprzątac, zrobic obiad itp" a byłam parę dni po porodzie ledwo co chodziłam a ona mi sprzątać każe:p dobre sobie. potem jak wróciła do domu to tel co 2 godz srednio i pretensje ze nie odbieram albo że nie oddzwaniam bo ona sie martwi o małego...jakby się cos stało to bym chyba zadzwoniła...a ja poprostu się nim zajmowałam albo spałam i nie miałam glowy do tel...niestety mój mały nie umie ssać cyca i jak się dowiedzieli że już zrezygnowałam z odciągania z piersi i daje mu już tylko sama mieszanke to wszyscy mieli najwięcej do gadania...najwięcej mama i tesciowa oczywiscie że mleko matki najzdrowsze, ja to tyle i tyle karmiłam itp itd. no ale w koncu się pogodziły z tym to następny temat musiały wymyśleć sama wode do picia mu dajesz...bez glukozy lub cukru...jak on to może pić. Ano może i mu dobrze to wychodzi:p a nie wymyslilam sobie tego bo tak mi położna powiedziała. Na temat kapania tez moja mama miała zastrzezenia a przeciez kazdy kapie tak jak mu lepiej i wygodniej. To jest dopiero poczatek a ja juz mam dość, moja bratowa( ma roczna córeczke) tez przez to przechodzi wiec nie jestem sama:p ja tez moja mama tak szkoli i naucza.... ale tez tak jak wy mówie swojej mamie że to moje dziecko i ja bede je wychowywała po swojemu.
Najważniejsze dziewczyny to sie nie dać i robić po swojemu:) musimy byc twarde.
 
reklama
Ja odpowiadam - miałaś swoje to sobie wychowywałaś, ja mam swoje i sobie wychowuje. Stanowczo i twardo. Oczywiście, foszki i obrażalskie osoby się w rodzinie ujawniły, 'bo ona chciała dobrze', ale NIKT nie będzie mi mówił, jak mam wychowywać dziecko. Czasem warto posłuchać jakiś rad typu dodaj soku z malin do herbaty jak dziecko jest chore itd. Takie rady moim zdaniem są na prawdę pomocne. Ale co innego, jak ktoś mi mówi, jak mam np reagować na płacz dziecka.
 
Mój Dziub ma miesiąc a ja już słyszałam od mojej matki, że...psa się może pozbądźcie to nie będzie alergii, jak nie robi kupy 2 dzień to mu włóż termometr O.O, oczywiście herbatki i woda z glukozą to i moja mam i teściowa... Ta druga też mi mówi co moje dziecko będzie oglądało w tv jak podrośnie :/ ja mówie, że absolutnie tv, że na dwór itd. nie...ona już wie, że "będzie oglądał klub przyjaciół myszki miki" czy jakieś inne szity -.- poza tym muzykę klasyczną mu puszczajcie to się uspokoi". Oczywiście branie na ręce bez pytania jest na porządku dziennym...krew mnie po prostu zalewa...tylko teraz już teściowej nie pozwalam, dobrze, że chociaż moja matka się pyta. Wcześniej jeszcze ciocie i wujkowie, babcie rąk nie myli bo po co...przecież jechali tylko autobusem, teraz można dotknąć dziecko niemytym paluchem >.< A :) i zapomniałabym...zabudujcie balkon bo wam dziecko wypadnie he he :D
 
Wszelki "dobre rady" działają na mnie jak płachta na byka. Jak ktoś mi podpowiada co będzie dobre dla mojego dziecka i co mam robić to aż się we mnie gotuje. Na wszystko reaguję gwałtownie i emocjonalnie dlatego czasem mogę wydawać się wręcz bezczelna. Taka jestem.. Nie wierzę w żadne zabobony więc wszyscy byli w totalnym szoku, że moja córeczka nie ma przypiętej czerwonej kokardki do wózka i wszędzie gdzie tylko się da. Jak to ?! Przecież zauroczy!! Trzeba będzie wosk przelewać! A to pech córka ma 7msc i żadnego wosku do tej pory nie było... Najgorzej było na początku, aż żal wspominać. Julia ma uczulenie na mleko i miała silne kolki wieczorami. W dzień też płakała, spała tylko i wyłącznie na brzuszku (ale to nie zdrowe i niebezpieczne prawda babciu? wrrrr...) z racji tego, że ją bolał. Kiedy odstawiłam mleko i mleczne przetwory wszystko minęło jak ręką odjął w ciągu tygodnia. A najbardziej w tym czasie denerwowało mnie usilne podawanie herbaty koperkowej dziecku przez teściową i gadanie mojej mamy- płacze, bo się nie najada, no mówię, że się nie najadła. Jeszcze jedno-rodziłam pod koniec czerwca, lato, upalny dzień. Zostawiłam na chwilę córkę pod opieką teściowej, bo pakowaliśmy się na wyjazd. Wracam, patrzę, a tam moje dzieciątko leży w gondoli w dodatkowym odzieniu, bo oczywiście ja ją źle ubrałam i małej jest zimno. Co ze mnie za matka! Jak ja mogłam nie założyć jej skarpetek na śpiochy, czapeczki i nie przykryć dość grubym polarowym kocem. Przecież jest jedyne 30st. !! Teraz Julia zaczyna dostawać stałe pokarmy (dopiero teraz, bo przecież 3-4miesięczne dzieci mogą już jeść takie posiłki, a ja głupia i niedouczona czekałam, aż skończy 6msc żeby podać marchew) i zaczęło się na dobre... :( U mnie to jak walka z wiatrakami..
 
Oj Madzia świetnie CIę rozumiem :( Dobrze,że ja mieszkam z daleka od mojej mamy bo bym nie wytrzymała. W Święta Bożego Narodzenia u niej byliśmy, i usłyszleiśmy że jesteśmy RODZINĄ PATOLOGICZNĄ bo... NASZE DZIECKO BIEGA BEZ SKARPET. Ech... Napisałam po tej wizycie do niej długi list,że nie będę tolerowała wtrącania się w moją rodzinę, ale coś czuję, że to i tak nic nie da... Dobrze,że teściowa się chociaz nie wtrąca, mimo to dziadkowie ze swoimi radami sprzed 50 lat nadrabiają :/
 
Witajcie, ja również miałam do czynienia z komentarzami podczas karmienia piersią: "On za dużo je", "daj mu wodę", "pij koperek". Po jakimś czasie zrozumiałam, że rodzina chce jak najlepiej i stąd te "dobre rady". Staram się być już teraz asertywna i tłumaczę dlaczego robię inaczej (czasem, tak, jest ciężko)... ale moją prawdziwą zmorą są niezapowiedziane wizyty! Mówię Wam, nienawidzę niezapowiedzianych wizyt, szczególnie teraz, gdy mam małe dziecko. Podejrzewam, że gdybym dostała telefon od kogoś, czy może przyjść, z pewnością bym nie odmówiła, ale dostaję wścieklizny na widok "odpicowanej" osoby odwiedzającej, mając jednocześnie świadomość, że ja jestem nieumalowana, w poplamionej bluzce bo synowi się akurat ulało i włosami nieułożonymi jak trzeba, bo synek zdążył je już "poprawić" po swojemu. Nie myślcie sobie, że jestem jakimś kocmołuchem:p ale czasem, nie mam ochoty na odwiedziny, szczególnie wtedy, gdy Mały akurat zasnął, a ja marzę o chwili tylko dla siebie. Czyżbym była samolubna?
 
reklama
Do góry