reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nacinanie krocza-opinie, relacje i pielegnacja

ja podczas pierwszego porodu mialam nacinane krocze. strasznie bolalo, rana goila mi sie 3 miesiace i ogolnie wspominam to traumatycznie. podczas porodu drugiego synka nie mialam nacinanego krocza, peklam leciutko tak ze mialam 2 szwy powierzchownie zalozone, od razu chodzilam, nic a nic mnie nie bolalo, zagoilo sie po kilku dniach wspominam naprawde super. Dlatego ja uwazam ze rutynowe nacinanie jest bezsensu,
 
reklama
Ja rowniez rodzilam w UK,i bylam nacinana.Ale polozna pytala czy moze. Ale oprocz naciecia to i tak popekalam w srodku. Wiec i tak nie obyloby sie bez szwow. Na drugi dzien po porodzie juz chodzilam,rana szybko sie zagoila wiec nie widze nic zlego w nacinaniu. Co do pozycji w trakcie porodu to sie nie wypowiem bo musialam caly niestety lezec(23 godziny:szok:),ale po podaniu zzo nie przeszkadzalo mi to:-)
 
Ja mam mieszane uczucia co do nacinania.Przy pierwszym porodxzie bylam nacinana bo nie mialam rozwarcia i nie bylo wyjscia a teraz nede rodzic w Uk a tutaj nie chca nacinac bo twierdza ze lepiej jest popekac niz naciac:szok:.Ja tylko boje sie peknac do odbytu bo wtedy to jest paskudna sprawa prawie na cale zycie.Moja znajoma zostala dosc mocno popekana i miala problemy z pecherzem i trzymaniem moczu okolo roku:szok:
Chba wolalabym by nacieta w odpowiednim miejscu niz peknieta na chybil trafil
 
Rzeczywiście- pęknięcie brzmi dużo gorzej niż nacięcie.
W takim razie nie rozumiem czemu kraje bogatsze (mówię o zachodzie) tego nie robią rutynowo. A nasza biedna służba zdrowia bardzo chętnie :baffled:

Czy któraś z Was rodziła tu w Polsce z własną położną?
Jak rozpoznać tą dobrą? Jakie pytania jej zadać? Mieszkam w niedużym mieście i nie ma na ten temat informacji na forach, a też nikogo znajomego tu nie mam :no:
 
Rodzilam dwa razy i za kazdym razem bylam nacinana-za pierwszym razem rutynowo,bo pierworodka i nawet nikt nie pytal mnie o zdanie, za drugim razem bo dziecko bylo duze a rodzilam na plecach; o zdanie tez mnie nikt nie pytal. Byle szybko. Po drugim razie rana zle sie goila i zostalo mi brzydkie zgrubienie. Teraz czeka mnie kolejny porod, mam nadzieje rodzic w wodzie, albo przynajmniej w innej pozycji, bo wtedy latwiej ochronic krocze.







 
Rodziłam w Polsce i nie zostałam nacięta (widać da się ;-)). Był to mój pierwszy poród, synek ważył 3560 i urodził się z rączką przy głowie. Pękłam, ranę zszyto, zagoiła się szybko i bez żadnych komplikacji. Nie miałam problemów z trzymaniem moczu, nic mi nie opadło, nie widzę, ani nie odczuwam żadnej zmiany w moim ciele w związku z porodem. Dziecko mimo porodu z rączką nie miało zwichniętego barku, ani żadnych innych uszkodzeń. Rodziłam w znieczuleniu zewnatrzooponowym (gdzieś czytałam, że przy znieczuleniu cięcie jest konieczne - nie jest!).
 
reklama
Kiedyś nie było nacięć, kobiety rodziły i szybciej wracały do formy niż teraz...

Moja teściówka nie była nacinana, popękała strasznie, miesiąc prawie nie była w stanie chodzić, makabra... Moja mama za to pękła mało i zniosła dobrze... to bardzo indywidualna sprawa :tak:

Chyba taki lekarz czy położna widzi co się tam dzieje i może podjąć decyzję w razie konieczności, a nie tak rzeźnicko na wszelki wypadek?

Oczywiście że widać :tak: Ja byłam nacięta, ale nie rutynowo i bardzo delikatnie. Jak dziecko wychodzi to śluzówka krocza blednie, robi się całkiem biała - następnym etapem jest pękanie, i na tym etapie się nacina. U mnie dziecko miało dużą główkę - 36 cm - i mimo masażu krocza, różnych pozycji i starań położnej, nie było opcji żeby się urodziło bez pęknięcia (co potwierdza mąż, który obserwował;-)). Nacięcie też nacięciu nierówne, mnie nacięli naprawdę malutko i w sumie od razu po porodzie normalnie siedziałam. A dziecko jak wyszło było sine, starali się do ostatniej chwili ratować krocze. Po prostu nie zawsze się da...

Jeśli chodzi o pozycję to prawie do końca w przyklęko - kucu (nie wiem jak to nazwać, tak mi było po prostu wygodnie), potem już były różne wygibasy w pozycji półleżacej (tak w sumie to siedzisz ze zgiętymi nogami), trochę na boku (to już na polecenie lekarza, chodziło o to, żeby ułatwić dziecku przejście przez kanał rodny, obrócenie w dobrą stronę itp). W sumie parcie to było ze 20 minut. Z czego ostatnie minuty to wygibasy :happy:
 
Do góry