reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

najważniejsze zaufanie???.....

Dołączył(a)
11 Październik 2009
Postów
5
witam. Jestem mężatką od 4 lat. Można byłoby napisać niezłą książkę o moim małżeństwie, więc nie będę aż tak długo pisać. Mam ogromny problem, mianowicie nie mogę zaufać mojemu mężowi- a to mnie niszczy.Były chwile kiedy czułam się niekochana, niepotrzebna, wciż mu coś przeszkadzało w mojej osobie, awantury z byle jakiej drobnostki, wypominanie wszystkiego(czyli oto że nie pracuję, ponieważ mamy córeczkę), czułam się jak jego wróg i często zastanawiałam się dlaczego on mnie tak nienawidzi. Przecież oddałam się domu, dziecku....Robię wszystko by było dobrze. Czuję się jak kura domowa, zamknięta w czterech ścianach, która ma nie narzekać. Oczywiście mąż do zajmowania się dzieckiem również się nie garnął, ponieważ ma wiecznie jakieś sprawy do załatwiania( prowadzi swoją własną działalność). Z rok temu coś mnie tknęło by zajrzeć w jego telefon komórkowy. I wtedy wszystko stało się jasne- przeczytałam tak ogromną ilość smsów do innej kobiety. Ścięło mnie z nóg, czułam że zawaliło mi się całe życie. Na dodatek on zrobił mi awanturę dlaczego grzebie w jego telefonie. Myślałam że to już koniec naszego związku, ale żal mi było tych lat i tego dziecka. Odchorowałam to i żyłam dalej. Myślałam że to już się nie powtórzy- ale się myliłam. Takie smsy powtarzały się co kilka miesięcy do następnych kobiet. Pisało w nich że tęskni, że już nie może doczekać się następnego spotkania, i że nie mieszka ze mną. W rozmowie z nim niczego się nie dowiedziałam i pewnie już nie dowiem, wg. niego to były tylko smsy nic więcej( i przyznał się do spotkania). Na dodatek on jest teraz za granicą i nadal mam podejrzenia ponieważ bardzo się zmienił od początku(zauważyłam to po rozmowie z nim przez tel) Nie wiem co mam myśleć, robić to wszystko tak mnie wykańcza. Szarpię się sama ze sobą. Szkoda mi tych lat i przede wszystkim dziecka, bo pomimo tego ona lgnie do niego bardzo również muszę jeszcze coś do niego czuć jeśli znoszę to tyle czasu. Obecnie szukam pracy, ale na razie jest z nią ciężko. Nawet pisanie o tym sprawia mi ból, ale to było głównym powodem by zapisać się na forum, ponieważ chciałabym znać opinię innych na ten okrutny temat- niestety wyrwany z mojego życia.
 
reklama
wiesz jak to czytam to nie wierze.szkoda Ci lat???jakich lat???z tym kretynem??nawet jak były piękne chwile to chyba nie na tyle aby zapomnieć o tych złych.zbierz się na odwagę i go zostaw.a dziecku nic nie będzie.jesteś na pewno wartościową kobietą i znajdziesz kogoś kto cię będzie kochał i szanował.nie dość że łajza cie zdradza, to jeszcze nie szanuje.masz rodzinę która Ci pomoże.a jak nie możesz liczyć na nich to sobie i sama poradzisz.po co Ci tkwić w takim związku???chyba że lubisz takie ekscesy?i wcale Ci to nie przeszkadza.zbieraj się na odwagę i wywal go na zbity ryj!będzie ciężko ale na pewno dasz radę.nie zgrywaj męczennicy z powodu dziecka.skoro on kocha dziecko(bo z tego co pisałaś to mniemam że Ciebie już nie) to może je widywać.po czasie jak już go zostawisz walnij se mej kap:)), wypij drina i wal na zryw:))))))).pozdrowionka
 
No właśnie, jakich lat Ci szkoda - tych, w czasie których Cię oszukiwał i nie szanował?
Córeczka będzie szczęśliwsza widząc mamę zadowoloną i nie żyjąc w domu pełnym konfliktów między rodzicami lub obojętności i chłodu między mamą i tatą...
Czemu to znosisz? Nie wiem, ale raczej nie z miłości - może dlatego, że faceci w rodzaju Twojego męża są mistrzami w manipulowaniu kobietami, sprowadzają ich poczucie własnej wartości do poziomu zerowego i dzięki temu zyskują bezpieczną przystań, "bazę", podporządkowaną kobietę, święty spokój i swobodę we własnych rozrywkach (w końcu wystarczy zarzucić kobiecie, że nie powinna grzebać w telefonie i jest po sprawie).
Życzę Ci spotkania faceta, z którym będziesz tak szczęśliwa i który będzie Cię tak bardzo kochał, że nawet przez myśl Ci nie przejdzie przeglądać mu smsy ;-)
 
Właśnie głównym oporem w tej sytuacji jest to, co napisałaś- on sprawia że poczucie mojej wartości jest sprowadzone do zera.Fakt, faktem mój wygląd zmienił się po porodzie- zostało mi kilka kilogramów tu i ówdzie, ale nie oznacza to że jestem aż tak nieatrakcyjna, chodź mam kompleksy z tego powodu. Jedyną rzeczą która sprawia że moje poczucie wartości się zwiększa jest moja szkoła( jestem na ostatnim roku studiów). Ale miewam wątpliwości co do tego czy znajdzie się ktoś kto mnie pokocha, mnie i moje dziecko. Gdyby nadarzyła się taka sytuacja, że ktoś zainteresowałby się mną, pokochał i szanował byłabym w stanie zostawić to wszystko. Tak, a mój mąż to kretyn, płytki i prosty facet o zerowej inteligencji, nie wiem dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej(tzn. przed ślubem).Znam wielu facetów, ale ten przebija wszystkich. Macie rację w tym co napisałyście, już dawno tak samo myślałam jak wy, ale czekałam na to aż ktoś mnie utwierdzi w moim przekonaniu. Pozdrawiam i dziękuję ;)
 
Przede wszystkim - jaka jest wasza sytuacja mieszkaniowa? Czy to twoje mieszkanie, czy wspólne? Jeśli jego - uciekaj do matki. Jeśli twoje lub wspólne - wystaw mu walizki, zmień zamki i jeszcze dzisiaj składaj pozew o rozwód z orzeczeniem jego wyłącznej winy. Z adnotacją że zostajesz bez środków do życia, sąd to uwzględni. Sprawa może potrwać, ale dostaniesz alimenty z funduszu, nie martw się tym. Dobrze by było gdybyś miała jakieś dowody jego zdrad, choćby bilingi telefoniczne. Jako żona dostaniesz je bez problemu.
Nie zastanawiaj się czy warto trwać w tym związku dla dobra dziecka. To głupie myślenie zaszczepił w tobie mąż. Dziecko nie będzie szczęśliwe przy nieszczęśliwej mamie, a czym jest mniejsze tym łatwiej zniesie wasze rozstanie. Tu na forum pisały dziewczyny które były dziećmi z takich związków i wszystkie mają żal do matek że razem z nimi tkwiły w takiej rodzinie. Nie tkwij w chorym "związku" dla źle pojętego dobra dziecka, naprawdę nie warto! Ty całe życie będziesz nieszczęśliwa, staniesz się zgorzkniała, a twoje dziecko wcale nie będzie ci za to wdzięczne.
 
Niestety jest to nasze wspólne mieszkanie na kredyt, który spłacają jego rodzice, bo kredyt był wzięty na nas czworo. Na dodatek mamy pożyczkę którą we dwoje wzięliśmy. Ja mam szkołę, za którą również płacę sporo pieniędzy. Jeśli na razie nie pracuję, jak to można(jeśli można) w jakiś sposób załatwić?
 
Asiula, no cóż, decyzja o rozstaniu to nie jest decyzja, którą podejmuje się i realizuje od ręki... W sytuacji takiej jak Twoja trzeba sobie przygotować "zaplecze" - przede wszystkim skończyć studia, jednocześnie szukać pracy, porozmawiać z rodziną o możliwości przeprowadzki z dzieckiem, ew. rozejrzeć się za mieszkaniem do wynajęcia, itd. itp. Przypuszczam, że gdybyś powiedziała mężowi, że myślisz o odejściu, potrafiłby tak zagrać, żebyś została, a jednocześnie dalej zabawiać się na boku, acz dyskretniej.
Nie wiem, może powinnaś porozmawiać szczerze z psychologiem, zastanowić się, czy warto i czy jest szansa jeszcze coś uratować - a jeżeli nie, to dobrze przygotować się do zmian w życiu, również od strony prawnej (jeżeli teściowie spłacają kredyt na mieszkanie, to pewnie z tym mieszkaniem przyjdzie Ci się pożegnać; a może warto to mieszkanie sprzedać i kupić dwa mniejsze - różne są opcje).
Powodzenia!
 
Po 1. jakich lat Ci szkoda skoro od dawna już jest nie tak?? życie przeszłością nie da Ci ani szacunku do samej siebie ani nie podniesie Twojej własnej wartości w Twoich oczach.
Po 2. piszesz, że mąż jest za granicą więc już wiesz jak to jest być bez niego.. teraz tylko pozostaje Ci uwierzyć, że dasz radę.. :)
Po 3. to, że nie będziecie już razem nie oznacza, że on nie będzie już ojcem dla dziecka- tego dziecku odebrać nie możesz zwłaszcza, że piszesz, że jako ojciec jest OK. On nadal będzie ojcem i jak najbardziej ma prawo mieć super kontakt z dzieckiem.
Po 4. udaj się do prawnika/radcy prawnego (w każdym mieście są miejsca darmowej porady) i dowiedz się jakie prawa Ci przysługują.. na 90% mieszkanie Ci się przynajmniej częściowo należy i samo bycie żoną daje Ci takie prawo jakbyś ty sama spłacała jedną część kredytu za mieszkanie.. a inny kredyt jako osobie nie pracującej będzie od razu przekazany mężowi do osobistej spłaty..
Kobieto uwierz że dasz radę a męczyć się?- ZA CO??? Pamiętaj MASZ TYLKO JEDNO ŻYCIE I SZKODA GO MARNOWAĆ!!!!!!!
 
Ostatnia edycja:
reklama
reklama
Do góry