reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasi mężczyźni w ciąży

Aga90

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
6 Wrzesień 2014
Postów
108
Miasto
Szczecin
Pomyślałam, że to dobry wątek, żeby poradzić się, wyżalić czy pochwalić zachowaniem naszych chłopaków/narzeczonych/mężów w czasie naszej ciąży. Dla nich to też trudny okres, oni są z nami przez większość trwania ciąży i czasem są to piękne, magiczne chwile dla obojga, a czasem poligon z miną co dwa kroki ;)
Czyli pogadajmy o facetach.
 
reklama
Myślę, że każda z nas potrzebuje się czasem choćby na nich pożalić, dla własnego zdrowia psychicznego ;) A chyba lepiej tutaj, niż po pierwsze: robić jemu po wyrzuty, a po drugie: obgadywać go z nieciężarnymi koleżankami, bo chyba jednak babka w ciąży babkę w ciąży lepiej zrozumie - to trzeba przeżyć! :)
 
To ja zacznę od siebie bo mam nietypową historię związaną z moim facetem, która wydarzyła się niedawno. Otóż miałam się wybrać na badanie prenatalne, koleżanka nastraszyła mnie, że kosztuje 400 zł i ona nie poszła. Dlatego kiedy moja ginekolog wypisała mi skierowanie na usg finansowane przez NFZ byłam mega zadowolona! Umówiłam termin, zadowolona, że wszystko już ustalone (latałam wtedy po lekarzach jak głupia, bo wszystko na NFZ, to się człowiek musi nalatać i naprosić) powiedziałam narzeczonemu, że w takiej i takiej przychodni i tylko jeden pan doktor to badanie robi. I się zaczęło. Na śmierć zapomniałam, że narzeczony ma uczulenie na facetów ginekologów... Przy wyborze prowadzącego ciążę specjalnie brałam z tego względu pod uwagę tylko kobiety. Ale przy usg już nie pomyślałam, nawet mi przez głowę nie przeszło, ale jakoś założyłam, że to usg będzie i tak przez brzuch. No i była masakra, bo do narzeczonego nic nie docierało, a moja ginekolog wydaje skierowania tylko do tej przychodni, bo mają tak podpisany kontrakt, czego mój narzeczony też nie mógł przyjąć do wiadomości. Poza tym znalezienie kobiety, która robi to badanie też graniczyło z cudem. Skończyło się na tym, że poszedł ze mną i całe szczęście lekarz od razu powiedział, że przez brzuch (w 12 tyg. mógł robić też przez pochwę, na dwoje babka wróżyła) i obyło się bez bójki (narzeczonego z panem doktorem), ale co się nerwów najadłam to się najadłam, chyba 3 dni się ze mną o to kłócił. No zrozum faceta... Ma na tym punkcie schize to ma i niech sobie ma, ale chyba zdrowie dziecka najważniejsze?
 
Mój jest zachwycony i bardzo przewrażliwiony teraz na punkcie moim i naszego jeszcze nienarodzonego malucha. Mam wrażenie że teraz spełniłby każdą moją zachciankę :) trochę to wykorzystuję, przyznaję szczerze :)
 
Aga90 przyznam że faceci nie lubią jak jest mowa o facecie ginekologu ale żeby ąż się tak kłócić i nerwy Ci psuć to lekka przesada. Chodzi się do tego lekarza który jest najlepszy z dostepnych a nie wybiera się po płci, kolorze skóry czy wzroście;)
Moj mąż jak się dowiedział że dzidzia będzie ciut wcześniej niż planowaliśmy to trzy dni chodził jak w transie- dotrzeć nie mogło i chyba na dobre dotarło dopiero na USG prenatalnym;p póki nie zobaczył to było takie science fiction;p teraz dostał takiego kopa na zarabianie pieniędzy że ho ho.... musi złapać każdą premię bo przecież bedzie miał dzidziusia i będą wydatki hihihi... co do obowiązków domowych to raczej muszę mu przypominać ze ,,przeciez jestem w ciązy" niż żeby tak sam z siebie mnie odciażył hihi... ale przypomnienie działa:-D
 
Ja zawsze chodziłam do kobiety ginekologa, a teraz wyszło tak, że prowadzi mi ją mężczyzna odkąd chodzę na Inflancką. I u mnie to akurat mąż pomagał mi pozbyć się jakiś oporów.
 
Megan26 a o ile zmienił się termin, czy ukochany tak się przejął? :) Ale dobrze, fajnie. Mój też myśli o pieniądzach. Cóż, nam w tym stanie trochę ciężko poradzić coś na finanse :p Mój będzie rozkręcał własną działalność, a czas goni.

Patrycja2301
dobrze, że mąż Cię w tym wspierał :)

Ja wczoraj z moim mieliśmy leniwy dzień w domu, w łóżku i mieliśmy okazję porozmawiać co nam przeszkadza i co chcielibyśmy zmienić w związku i myślę, że wiele spraw się wyjaśniło i poprawiło :) Mam nadzieję, że on też w końcu zrozumiał moje obawy. Bardzo się z tego cieszę :) Jednak nic nie zastąpi szczerej rozmowy, tylko czasem trudno znaleźć na nią wystarczająco dużo czasu.
 
Aga a ja jestem trochę przerażona tym co piszesz, nie rozumiem jak przy wyborze ginekologa (i to jeszcze tego prowadzącego ciążę, czyli coś najwazniejszego w naszym życiu) można się kierować "uczuleniem na facetów ginekologów" swojego partnera. Jak jest uczulony niech nie sam chodzi do kobiety urologa, a Tobie zostawi wybór TWOJEGO ginekologa:szok: Nie ma zaufania do Ciebie, czy nie rozumie, że płeć lekarza nie ma nic do rzeczy w jakości prowadzeniu ciąży? Przepraszam, że tak dosadnie, nie obraź się proszę, ale dziwne, że takie zachowanie swojego partnera tolerujesz...
Ja chodziłam najpierw do kobiety ginekologa, ale zwyczajnie jakos mi nie podeszła, nie pamietam, albo mi ktoś kogoś lepszego polecił.W każdym razie chodzę do mężczyzny ginekologa i przypuszczam, ze mojemu mężowi nawet do głowy nie przyszło sugerować mi jaką płeć ma miec mój lekarz:) no sory:) Może zachwycony nie jest, że inny mężczyzna widzi jego żonę nago w dolnych rejonach, ale to w końcu LEKARZ.
Można się chwalić, więc się pochwalę;-) Mój mąz jest ze mną na każdej wizycie, nie zawsze wchodzi do gabinetu (zwłaszcza jak badania były dopochwowo), ale przynajmniej czeka w poczekalni. Był przy pierwszym porodzie, teraz też będzie, jeżeli wszystko będzie ok. A,no i on tyje za mnie:baffled:
 
reklama
Zawsze trafiałam na panów ginekologów, nie miałam z tym problemów, zawsze się dobrze z nimi dogadywałam. Okazało się, że moją ciążę będzie prowadzić kobieta - nie powiem, najpierw zwątpiłam, choć nie wiem czemu, bałam się, że jakoś nie uda mi się z nią kontaktu złapać... Ale okazało się, że to bardzo konkretna i przyjemna babka :) I ja i mój partner podchodzimy do tematu lekarzy racjonalnie - w końcu to fachowcy od zdrowia i mają się skupiać na dolegliwościach i pomagać - czy kobieta mężczyźnie, czy mężczyzna kobiecie.

Dobry wątek... Chyba każda z nas od czasu do czasu będzie chciała się pożalić...
Ja ze swoim partnerem jeszcze nie mieszkamy razem - jesteśmy na etapie remontowania mieszkania, w którym zaczniemy wspólne życie. Oboje pracujemy, więc nie mamy dużo czasu na wybieranie farb, chcemy zaoszczędzić ma robociźnie - co możemy, robimy sami, z czym sobie nie radzimy - bierzemy znajomych do pomocy. Woooolno idzie. Ja już bym chciała mieszkać razem, sprawdzać siebie wzajemnie w codziennym życiu. Czasem mam wrażenie, że partner jakoś tego nie czuje, robi, bo trzeba. Że myśli, ot, jakoś to będzie, damy radę. Czasami brakuje mi kilku słów wsparcia, pocieszenia jakiegoś. Czasem przykro, bo ważniejsze wydają się być spotkania na luzie z kolegami przy piwku niż jakaś konkretna rozmowa ze mną o tym, co będzie. Wierzę, wiem, że się sprawdzi w przyszłości... Ale teraz jakoś smutno...
Czasem tak jakby do niego nie dociera, że jestem w ciąży; że miewam gorsze dni, że nie zawsze mam ochotę na to, co on. Może jak zobaczy rosnący brzuch, jakoś do niego zacznie powoli docierać. Obiecałam mu, że pójdziemy razem na jedno usg, żeby sam się przekonał i zobaczył na własne oczy, że coś się dzieje ;)
Ech, jeszcze trochę o tym pomyślę i popłaczę się przy biurku, takie wahania nastrojów...
 
Do góry