Mój mąż jest trochę rozpieszczonym jedynakiem, do wielu rzeczy ja Go przyzwyczaiłam i tego czasami żałuje. Ale teraz staje na wysokości zadania i wiele mi pomaga. W ogóle to ma anielską cierpliwość do mnie (inny już dawno by ode mnie zwiał). A tatusiem jest sprawdzonym. Mimo, że się często z Piotrkiem wygłupia (np. walczą na miecze, itp.), mały Go słucha i uwielbia. Nie wyobrażam już sobie innej rodziny.
Muszę się pochwalić, że mój 8-letni syn też jest dla mnie podporą (codziennie odkurza i pomaga wieszać pranie) :-)
Poza tym muszę się oduczyć tego, że to ja wszystko robię najlepiej i moi chłopcy też to potrafią, a że czasami nie jest to tak zrobione, jakbym chciała - trudno. Pranie krzywo powieszone też wyschnie, nie?