dobrze ze sobie poczytalam ze u was tez problemy z wybrednoscia bo u nas to samo.
marysia najchetniej je: rano mleko sojowe z kaszka i owocami ze słoiczka (wciaga butla z ustnikiem), potem monte, deserek sojowy, banan, bakuś, jabłko (oczywiscie nie wszytsko tylko to lub to), na obiad je na szczescie wszytsko ale z zup akceptuje tylko rosół, ogórkowa, zurek i barszcz bialy. Podwieczorek cos z ww rzeczy z drugiego sniadania (czassem truskawki), kolacja to co na śniadanie czasem kanapki z jajkiem, serem, wędliną, pomidorem, ogorkiem i rzodkiewka. Zje czasem bułke maslana, ogórka małosolnego w ciagu dnia.
Nie chce nalesników, makaronow, pierogów, jogutrow, sera białego, w ogóle nie zje zadnego sera opócz żółtego, nie tknie zadnych owoców oprócz banana, jablka i truskawek (dobrze ze je słoiki w mleku to jej przemycam tak zeby miała w jadłospisie wszystkie). jak dla mnie to tragedia. Dobrze chociaz ze je miesko i warzywa. Ale zapomnijcie o płatkach sniadaniowych czy owsiance!!! Całe szczescie ze je te kaszki wiec jej daje wielozbożowe wiec zawsze troche tych zbóż troche podziubie i kasze normalne tez lubi.
Michal tez mi sie trafił "nie-owocowy" - tylko banana akceptuje a o słoiku z owocami to zapomnij! Wszytsko musze przemycac w kaszkach, Skazy nie ma na szczeście i jest strasznie za nabialem - mógłby jesc jogurty i serki na okrętnke Warzywa i miesko za to uwielbia. Zasadniczo on w ogóle uwielbia jesc a Marysia mogłaby powietrzem życ!