reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze obawy i troski co będzie po porodzie.

Jeśli chodzi o rodzeństwo to ja myśle że przedewszystkim trzeba byc sprawiedliwym w stosunku do obojga po równo na każde,poswiecac tyle samo uwagi,czasu i tlumaczyc starszemu dlaczego mlodszemu musimy pomoc jesc lyzeczką skoro i starsze je...mysle ze traktowanie dzieci jak malych doroslych to dobre wyjscie...ja chodze z synem do psychologa,psychiatry z powodu jego ADHD i bardzo duzo sie nauczylam,moje dzieci sie nauczyly,przedewszystkim byc konsekwentnym nawet jak serce nam sie kraja i widzimy ze musimu ukarac to mlodsze w jakikolwiek sposob poniewaz zawinilo w stosunku do starszego,jesli tego nie zrobimy ,starsze go znienawidzi ze je faworyzujemy itd...

Oj ciezko byc matką,ale jak sie ma obok jakies wsparcie to jest lżej,czasem wystarczy męska reka(podniesiony ton w rozmowie np) np:dziś oglądalam cos waznego i 5-6 razy powtarzalam by przestali sie klocic o orzeszki ktory ma wiecej,ale "Czesiek" powiedzmy ze krzyknal(w ich odczuciu,moim nie- ja sie odwrocilam zeby nie widzialy jak mnie to smieszy,a potem wyszlam)-czy bedzie spokój i jak reka odjął...wiec czasem kobietki trzeba sobie darowac i poprosic o interwencje tego co w domu portki nosi...i tyle...ale przedewszystkim sprawiedliwosc pod kazdym wzgledem
 
reklama
Wszystkim mamusiom wyczekujących swych pierwszych dzieciątek polecam szkołę rodzenia. Nam naprawdę pomogła, wiele się nauczyliśmy. Ja co prawda miałam doświadczenie w opiece nad dziećmi, gdyż przez całe studia dorabiałam sobie jako opiekunka, ale mój mąż niestety oprócz tego, że rozpieszczał dzieci swej siostry niewiele wiedział w sprawach pielęgnacyjno-wychowawczych. Bardzo mądrze, prostym językiem i z dużo dozą humoru wykwalifikowane położne tłumaczyły od podstaw: jak przebierać, jak kąpać, jak usypiać, karmić itd. Demonstrowały na lalkach noszenie, tulenie a nasi partnerzy czynnie brali udział w pokazówkach. Doradzano nam również co kupować, czego nie kupować, dzięki temu zaoszczędziłam, bo pewnie myślałabym, że coś droższe to lepsze, a tymczasem niekiedy jest odwrotnie proste tanie przedmioty są strzałem w dychę np. zwykła wanienka za 25 zł bije na głowę drogie wynalazki fisher price czy brevi. Mogłabym jeszcze długo zachwalać szkołę rodzenia, ale najważniejsze dla mnie było to, że mój mąż od razu po porodzie czynnie się zaangażował w wychowywanie małej, ani razu nie usłyszałam, że on czegoś nie umie, nie potrafi, bo przecież wszystko przerabialiśmy na zajęciach.
Nie powiem, że zawsze jest różowo, bo bywa też ciężko, ale jeżeli mamy wsparcie to jest znacznie prościej i lżej.
A teraz... też mam strach w oczach, co to będzie jak maleństwo się urodzi, Hania jeszcze taka malutka, absorbująca... Nie chciałabym niczego przegapić, niczego zaniedbać. Chciałabym być, jak to napisała niusiaagusia sprawiedliwą matką, dzielącą swą miłość na równe części, tak aby nikt nie czuł się mniej kochany.
 
u mnie po domu już biega trójka w porywie do czwórki, a też mam obawy jak to będzie. przede wszystkim myślę, jak będzie ze spaniem najmłodszych, żeby nie budzili się wzajemnie. mimo obaw, wierzę, że będzie dobrze
różnica wieku między Jasiem a córeczką (?) wyjdzie jakieś 2 lata, a między Adamem i Konradem jest 20 miesięcy. w sumie podobnie. Ze starszymi chłopcami nie miałam długo żadnych problemów, Konrad wręcz uwielbiał małego Adasia. niestety teraz nie pozostało w nich za wiele wcześniejszych uczuć. Liczę, że i Jaś zaakceptuje malucha w domu.
to co jest bardzo ważne, to poświęcanie każdemu dziecku uwagi indywidualnie.
 
dostołam od koleżanki 2 księgi i stos czasopism.....ale wszystkie doświadczone koleżanki-mamy mówią że to "samo przychodzi". Liczę że pojadę do mam na 2-3 tygodnie po porodzie

a generalnie też jestem "zielona jak pietruszka"
 
Jeżeli chodzi o literaturę, to polecam "Język niemowląt". Oczywiście jak do wszystkiego trzeba podejść z pewnym filtrem, ale sporo rzeczy się z tej książki dowiedziałam, sprawdziłam i działają.
 
Wiecie co? Ja jak mialam 1 dziecko to mowilam ze nigdy wiecej bo przy jednym nie daje rady a co mowic drugie male,gdzie starszy syn jest chodzacy ADHD-ek i wcale z tego nie wyrasta ... no ale urodzilo sie i pomimo ze bylo ciezko bo gdy corka miala 8 miesiecy ja zostalam samotna matka,studiujaca dziennie,bylo ciezko...ale ja podchodze do tego tak ze im jest ciezej tym jest lepiej bo wtedy nie zauwaza sie tych malych, nie istotnych problemow,ktory byly tak wielkie przy 1 dziecku, studia skaczylam,zycie ulozylam,dzieci odchowane,pora na 3 bobaska...i wcale sie teraz nie przejmuje,wiem ze bedzie latwo,bo skoro wtedy sama poradzilam to teraz z takim wsparciem bedzie poprostu pikuś...

Dziewczyny grunt to pozytywne myslenie i nie zadreczanie sie problemami...

Bardzo pozytywne myślenie:-) Zgodnie z powiedzeniem "co nas nie zabije to nas wzmocni";-) mam nadzieję że po drugim dziecku też będę myśleć tak jak Ty bo narazie mam obawy jak to będzie

Ja się boje jak dam radę z dwójką jak sobie z jednym nie radzę....
Ja też się boję. O ile już mogę przewidzieć co się będzie działo jak się urodzi...bo córcia nam dała bardzo w kość...to boję się też jak ona odbierze to maleństwo, czy nie będzie zazdrosna itp i jak tu się rozdwoić:confused:
 
Kruszynka jest moją pierwszą fasolką i z czasem mam coraz większe obawy związane z tym co będzie po porodzie.
Po pierwsze boję się depresjii po porodowej ,boję się że zostanę ze wszytkim sama-i nie będe miała wsparcia swojego partnera .
Boję się o swoje nerwy,nie chcę aby one miały nade mną kontrole.
Boję sie reakcji moich kotów na maleństwo.Boję się że któryś by mógł wejść do łóżeczka i zrobić krzywdę dziecku.
A naprawdę nie chcę pozbywać sie kociaków ze względu na dziecko,ale jeżeli nie będą respektowały zakazów związanych z pokojem dzieciecym i z dzieckiem to wybór bedzie oczywisty.
Boję sie że bedę sama wszystko musiała robić,opieka nad dzieckiem,sprzątanie,gotowanie ,zakupy ,rachunki itd.,
Boję się że nie będę miała chwili dla siebie ,
Boję się że nie zostanę już zawsze w domu i przestanę być aktywna zawodowo
A na końcu boję sie o samo dzieciątko,o te straszne choróbska co będą czychać na zdrowie Kruszynki itp.
Bardzo duzo mam obaw ale staram się te myśli wyganiać z głowy jak sie pojawiają ,inaczej bym już zwariowała
 
Lenka - co do kotów... My mamy pomysł, żeby zainstalować zamek w drzwiach do sypialni i zamykać, jak nie będziemy w pobliżu, a przy łóżeczku postawić elektroniczną nianię. Zamek mamy już zresztą w drzwiach do kuchni, żeby koty tam nie buszowały... Raczej bym się nie nastawiała na to, że koty "wytresujesz". Aha i czytałam, że koty po narodzeniu dziecka należy zapoznać z dzieckiem tak samo, jak to się z psami robi czyli - zanim przyniesie się dziecko do domu, trzeba kotom przynieść coś z jego zapachem, np. ubranko które miało na sobie. No i poświęcać im tyle czasu, co przed porodem, żeby nie były zazdrosne. Czyli jeżeli poświęcasz im teraz BARDZO dużo uwagi, to postaraj się to ograniczyć, bo potem nie wyrobisz. Ja moim funduje po ok 15 minut intensywnego głaskanka dziennie, i tyle... Dla wspólnego dobra.
 
Ja też mam mnóstwo obaw... Tym bardziej, że jest to moja pierwsza ciąża... Dopiero początek... A partner już zniknął... Zostaliśmy z krewetką sami. Najbardziej boję się samotności... Zawsze wyobrażałam sobie, że ciąża to będzie najszczęśliwszy okres w moim życiu, że to szczęście będę dzielić razem ze swoim ukochanym, wymarzonym facetem. I co? Życie bardzo często płata figle, nie można o tym zapominać. Bo jak juz coś takiego się stanie, to jesteśmy bardzo zawiedzione. Okazuje się, że moje maleństwo nie będzie miało kochającego tatusia i szczęśliwej rodziny w pełnym składzie. Po części mam żal do siebie, bo nie porafiłam.... nie wiem przewidzieć przyszłości. Wiem w każdym razie jedno, że będę musiała kochać tego malucha podwójnie, lub poczwórnie... Tak żeby nigdy nie czuło się tak samotne, jak ja czuję się teraz.


 
reklama
cocosova pewnie zabrzmi to banalnie, ale jestem pewna, że odnajdziesz w sobie tyle siły, ile trzeba będzie i że Twój maluszek nie będzie czuł się samotny... trzymaj się cieplutko i powodzenia! Czas uleczy rany. Pomyśl o maleństwie, które jest w Tobie i które kocha Cię najbardziej na świecie. Ściskam!



 
Do góry