reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze porody

Teddy,
Nie martw sie na zapas, obok masz łazienkę i podczas parcia i tak masz uczucie jakbys chciała "2" wrzucić, wiec sama na pewno bedziesz kontrolować sytuację i chadzac do łazienki ;)
 
reklama
łazienka jest faktycznie... drzwi obok... i do tego dopiero dziś mieli ją oddac do uzytku, więc jeszcze nie zagrzybiona... ;)
 
ja to sie zawsze wkrece jak trzeba... ;)

byle tylko z tym jutrem wypaliło, bo już sie nastawiłam i chyba bym się czuła mocno zawiedziona...
 
Teddy nie wiem gdzie szukać tej informacji, ale co się jutro ma wydarzyć ?

Ja rodziłam naturalnie, ale mój organizm jakoś sam się nie wyczyścił hihiihi może dlatego, że tak szybko wszystko sie działo ?
Nio i niestety nikt też nie pytał mnie o to czy chcę lewatywę czy też nie :-)
A jeżeli chodzi o "niespodziankę" podczas bóli partych to nie wiem czy jej nie było, w tym czasie nie mysli się o tym. Zresztą jak wczesniej pisałyście dla "obsługi" porodu to NORMALKA !
 
kurcze niby normala ta kupa przy porodzie ale mnie to stresuje korera, na dodatek te moje hemoroidy. Poza tym bede miała znieczulenie zo takze chodzic do kibelka tez nie bede mogła, wiem ze kobity rodzą z niespodziankami ale to jest takie nieestetyczne i krepujące, ech
A co do golenia to wystarczy sobie ogolic samo krocze, czy wszystko??????????
No i czy np nie wystarczy tylko obciąć włoski na zupełne krótko?
 
Teddy - nie drocz się ze mną :-D ja tu tylko z doskoku miedzy karmieniami :-) gadaj o co chodzi ... :-D
 
mój poród był chyba najdłuższy ;)
2 tydnie temu w niedzielę pojechałam wieczorem do szpitala, ponieważ miałam ból w dole brzucha, po badaniu stwierdzono że szyjka skróciła się o 75 % i zostawili w szpitalu, dali kroplówki na zachamowanie ew akcji porodowej, w pon na wizycie lekarz stwierdził że mam rozwarcie na "ołowek" i dali leki. ból dalej był pomimo tych leków, zrobili mi usg żeby sywierdzić czy termin z ost miesiączki zgadza się z usg, a ponieważ miałam krótkie cykle zmienili mi termin z 9 .X. na 3 X, iweczorem miałam rozwarcie na palec, ale czekałam na wizytę rano czy ordynator coś zadecyduje. w środę na badaniu gin zbadał i akurat miałam skurcz i rozwarcie na 2 palce więc zdecydował że odstawiamy leki na zatrzymanie i rodzimy... więc zrobiono mi lewatywę i bez jedzonka chodziłam po korytarzu... miałam skurcze co 10 min, chodziłam na mierzenie tętna, ciśnienia i czekałam... kiedy położna powiedziała że mam się nie spieszyć bo są teraz 2 porodyi nie ma sali dostałam takiego ciśnienia że musieli mi podłączyć kroplówkę na obinżenie i taki leżałam a skurcze ustąpiły razem z moim ciśnieniem :mad:
rano ordynator zlecił zastrzyk pb1 a w sobotę kroplówę na wywołanie. i nic, skurcze nieregularne i byłam znowu po lewatywie :p mąż siedział ze mną na porodówce od 8 do 14, miałam taką blokadę psychiczną że nic nie pomagało... zawzięłam się że nie rodzę i już ::)chociaż czop mi odszedł :)
chciała do domu, w niedzielę powiedziałam sobie że dzisiaj nie rodzę, uciekłam na 1,5 godz ze szpitala do domciu,pielęgniarce powiedzialam że idę z mężem na spacer :Dzobaczyłam wózek który zamówiliśmy, i nie musiałam długo namawiać męża na naturalną metodę wywołania porodu czyli sex ;D a wróciłam jak nowo narodzona...chociaż dzidzia była już w kanale tak nisko że ciągle wydawało mi się że chcę iść siku a tu żadnej kropelki
w pon miałam pozytywne nastawienie, myślę sobie... szpital ma 5 pięter, na piechotkę z góry na dól, mała czarna kawusia i nie muszę mieć żadnej kroplówki na wywołanie, i na wizycie ord powiedział że czekamy, więc wyjęłam wenflon, poszłam do sklepu po śniadanko, przychodzę a tu czeka połozna i oznajmia że idziemy na porodówkę bo jednak ordynator zdecydowała o wywołaniu... przeżyłam szok, powiedziałam żeby dała mi 10 min bo wlasnie jedzie mój mąż...
jak mnie Jarek zobaczył to wiedział już o co chodzi, kazał mi się uspokoić bo jeszcze cisnienia dostanę i znowu się wszystko przeciągnie...
więc poszliśmy, położna powiedziała że lewatywy nie zrobią teraz, że znowu kroplówka może nie zadziałać i się zobaczy później... 10.15 podłączyła, od 11 skurcze co 7 min, po 12 zaczęły się co 3 min, położna zbadała- rozwarcie na 2 palce, czekaliśmy dale, zastrzyk pb1, skurcze co 3 min, siedzę , staję, znowu siedzę, mowię do misia że chyba jednak dzisiaj urodzimy, ale nie dzwoniliśmy do nikogo żeby nie zapeszać...misiekk poleciałna salę po trochę suchej bułki, przemycił mi na porodówkę, troszkę zjadłam,piłam tylko mineralną... ok 16 czuję że cosik popuszczam w majty -których nie mialam- misiek dał mi ręcznik papierowy, no patrzę mokry, ok może to nie wody... siedzę dalej, poczułam jakby Kuba kopnął mnie w brzuch ... pociekły powoli wody. przyszła położna, mówimy o wodacxh, kazała mi wsatać,jak mi poleciały to byłam w szoku że aż ich tyle- przy 1 ciązy była ich może szklanka, a tu chyba z 5 szkl- odejście wód 16.15.... połozna zbadała- 2,5 palca rozwarcie... kazała iść pod prysznic, zrobiła lewatywę i mieliśmy wrócić na porodówkę o 17... skurcze były dalej co 3 min ale boleśniejsze niż wcześniej... wrócilismy na porodówkę o 17... dalej leciała kroplówka a ja nie mogłam już wysiedzieć przy skurczach więc wstałam, poleciała mi po nogach krew, starałam się nie myśleć czy tak ma być czy nie i dalej w skurczach opierałam się o męża, a on powtarzał żebym oddychała powoli, nawet nie wiecie jak mi pomagał, bole były nie do ziesienia ale przy nim jakby mniej bolało...położnej przy nas nie było, mieliśmy ją zawołać jak zacznę mieć silne bóle... ok 18.40 powiedziałam miśkowi że idę siku, wysikałam się ale pocułam że chcę mi się kupkę więc porosiłam żeby poczekał za drzwiami, wstałam z kibelka bo poczułam że nadchodzi skurcz, oparłam się o futrynę w drzwiach... o qrde jak zabolał, jak nigdy wcześniej, pomyslałam- najwyżej zesram się na podłogę... wytrzymałam, wszedł mąż, chciał mnie zabrać na fotel, ale nadszedł drugi skurcz, tak samo mocny jak porzedni, wydarłam się z bólu, przypomniałam sobie z pierwszego porodu, to napieranie to skurcz party... wleciała połozna, usłyszała krzyk, położyła n akozetce, zbadała i stwierdziła że głowka wychodzi, w min rozłożyli fotel do porodu, zwołała resztę ekipy, zawlokli mnie 2 metry na fotel, ledwo doszłam między skurczami... znowu skurcz, kazała mi nie przeć bo jeszcze nie wszystko przygotowali, dzwoniła po lekarza, powiedzieli że nie będą nacinać, zgolili tylko miejsce gdzie wiedzieli że mogę sama pęknąć... uwaga skurcz... mam przeć, wdech... wymiana na powietrz i znowu parcie... i słyszę krzyk, moje maleństwo, jesteś, pępowina krótka więc mąz nie mógł przciąć, położyli Kubę na brzuszku, jakion słodki, Jarek całuje mnie i dziękuje mi za to cudo... łzy lecą... zabrali małego i Jarka na noworodki, a ja rodziłam łożysko, wszystko minęło, nie czułam bólu, tylko radość... miałam kilka otarć śluzówki, 1 szew na okrętkę tam gdzie pękłam... położna i lekarka dopiero wtedy powiedziały mi że są w szoku, dawały mi czas na 22-23 najwcześniej że urodzę a tu proszę 18.55, a ja im na to : chciała zdążyć na m jak miłość, no a teraz to nawet na samo życie zdążyłam ;D
leżałam 1,5 godz na obserwacji, a koło mnie był szczęsliwy tatuś i nasz Kubuś który był już bardzo głodny i paluszki wcinał. dopiero wtedy dzwoniliśmy po rodzinie że Kuba się urodził.następnego dnia na wizycie mówlili o moim porodzie, to naprawdę był szok dla wszystkich, noi dla nas samych też....
 
reklama
jak tak opisujecie to niby wiem co robic i jak sie zachowac. ale jak dzisiaj dopadł mnie ból to mam taką pustke w głowie, ze strach ;D
 
Do góry