Dziewczyny a więc ja juz jestem po tym niezapomnianym wrażeniu....poród co tutaj dużo mówić to jest coś niezapomnianego i wzruszającego nawet najtwardszego faceta...
Mnie od niedzieli 21-05 jak odszedł czop dziwnie pobolewł brzuszek....ale uważałam że to normalne i nie panikowałam...we wtorek ból był nieco większy ale spokojnie ...odebrałam córcie z przedszkola i zjadłam obiadzik...o 17 trochę zaniepokojona zadzwoniłam do położnej...przyjechała do mnie do domu i stwierdziła : 6 cm rozwarcie!!!zjadłam jeszcze coś ...wykąpałam się i o 19:30 pojechaliśmy razem z mężem i położną do szpitala...lekarz dyzurny stwierdził,że to dopiero 38 tc i może wstrzymamy akcję!!!Ale położna powiedziała,że za duże już są postępy w porodzie aby wstrzymywać akcje porodową....o 22:20 po chodzeniu, oddychaniu, dotlenianiu i jednoczesnym dzwonieniu po znajomych i rodzinie( a wierzcie mi ból do 8 cm naprawdę do wytrzymania , żartowaliśmy, słuchaliśmy radia...i piłam wodę jak smok wawelski hihihi) nie wiedziałam że rodzę ..ale po 22 zaczęly się konkretne skurcze co 1 minutę...potem przyszła jeszcze dyżurująca połozna i moja i zaczęliśmy rodzić..Mały tak się spieszył, że po 6 skurczu był już z nami...nie byłam ani nacięta ani zszywana..mąż miał nogi jak z waty ale przeciął pępowinę a ja wzruszyłam się az mi łzy same poleciały...miałam już swego
Synusia po tych wszystkich przejściach całego i zdrowego przy sobie...dostał 10 punktów...
Dziewczyny naprawdę nie bójcie się ...trzeba wierzyć we własne i natury siły...ona wie co robi....Jesteśmy od piątku w domku..szczęśliwi....