reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze szpitalne i porodówkowe opowieści :-D

Smutasek

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
12 Sierpień 2010
Postów
68
Miasto
Warszawa
Pomyślałam że fajnie by bylo jak dziewczynki które już się rozpakowały lub te które przeżyły fałszywe alarmy opowiedzialy nam o swoich doświadczeniach ( IP, przedporodowa, porodówka ).:-)
 
reklama
to może ja zacznę moją opowieścią :-D

W czwartek trafiłam na IP do Warszawskiego Szpitala Bródnowskiego z bólami jak na @ i podejrzeniem podciekania wód płodowych gdyż tego samego dnia rano, po obudzeniu się odkryłam że całe moje spodnie od pidżamy są mokre :-)

Gdy tylko ja i przerażony M weszliśmy do budynku portier wstał i zapytał o co chodzi, my spokojnie wyjaśniliśmy a miły Pan szybciutko poszedł nas zapowiedzieć, nie zdążyłam się jeszcze wygodnie rozsiąść na fotelu w poczekalni a już panie poprosiły mnie do gabinetu.
Przesympatyczna położna wysłuchała moich "zeznań" i podłączyła mnie do KTG, przez cały czas uspokajała i zagadywała tak abym się odprężyła i już tak bardzo nie stresowała
Po KTG znowu udałam się do poczekalni zaczekać na Panią Doktor
Znów nie zdążyłam nawet się znudzić i wytłumaczyć biednemu M że nie znam wyniku KTG bo położna zabrała go do konsultacji lekarskiej
Gdy ponownie weszłam do gabinetu była już tam Pani Dr i owa bardzo miła położna
Pani Dr wyjaśniła że KTG nie wykazuje skurczy i zaprosiła na fotel :-) aby sprawdzić szyjkę
Niestety okazało się że zewnętrznie szyjka przepuszcza palec na 1,5 cm
Później ekspresem zrobiono mi USG, pobrano wymazy i krew do badań, a w międzyczasie przyjęto do szpitala. Opieka wspaniała i życzliwy i opiekuńczy personel.
Czułam się jak księżniczka.
Obecnie jestem już w domku a ze mną i z Alicją wszystko w najlepszym porządku, jeszcze troszkę pobędziemy 2w1 ;-)
Już teraz jestem pewna że chcę tam rodzić, i już tak bardzo nie boję się porodu...
 
w Centralnym szpitalu klinicznym w Katowicach, w którym teraz leżałam tak kolorowo nie było...
Jak wiecie, we wtorek trafiłam do szpitala od razu na salę przedporodową. Dostałam sterydy na płucka, kroplówki, położne wypisały książeczkę zdrowia dziecka id. Opieka na przedporodowej świetna, położne miłe, troskliwe. Tylko atmosfera średnia...leżała ze mną dziewczyna też w 32tc z krwawieniem, rozwiązali jej ciążę przez cc. Potem przyjęli inną w 33tc, której odeszly wody, w nocy leżała jeszcze pod kroplówką z fenkiem, rano miała już rozwarcie na 5 cm, więc odłąćzyli jej kroplówkę. Laska była mega spokojna, za to ja wpad.łam niemal w histerię...kolejna moja towarzyszka to dziewczyna w 32tc z gestozą- spuchnięta na maksa, wyglądała koszmarnie, decyzja: cc. Słyszałam krzyki z porodówki, obok była sala do porodów w wodzie, na koncu korytarza sala operacyjna...ktg robili mi 3-4 razy dziennie. Na sali, na której leżalam na środku stało łóżko porodowe, na którtym miałam przyjenośc być badana...tu też zdjęli mi pessar...
W sobotę musiałam ustąpić miejsca innej potrzebującej, więc przenieśli mnie na patologię...to ktg 1-2 razy dziennie, inne położne, mniej miłe, ordynator gbur. Sala 4 osobowa. Jedna z polożnych "zdradzila" sekret, że szpital dopłaca do pacjentek, które zad ługo leżą, że opłaca się trzymać po 5-6 dni...dlatego pewnie miałam wrażenie, że chcieli się mnie już pozbyć, zwłaszcza że ja jeszcze nie miałam wypisu, nie byłam spakowana, a już przyszla nowa laska i salowa wygoniła mnie z łóżka, żeby przygotować dla tej nowej...

W dalszym ciągu nie wiem, gdzie chcę rodzić...tu w klinicznym nie miałam swojego lekarza, więc traktowali mnie trochę jak intruza, mam wrażenie...wracać do mojego gina? on leczyl mnie innymi metodami, założyl mi pessar, który oni mi usunęli, dali fenoterol, którego on nie uznaje...nie wiem...dlatego chyba chciałam zostać ta do końca...nie miałabym takich dylematów...
 
do końca?? ale to jeszcze bardzo długo, zamęczyłabyś się tam kochana :-(, poza tym skoro u Ciebie stabilnie to po co patrzeć na to cale nieszczęście i przedwczesne porody, lepiej schronić się w własnym domku a tylko w razie potrzeby jechać do szpitala :-), teraz pewnie czujesz się bardzo nieswojo bo nie jesteś pod ciągłym monitoringiem i 2 razy dziennie nie słyszysz serduszka Martysi ale powoli odwykniesz :-)
trzymam za Ciebie kciuki Mitaginko :-D nasze maleńkie księżniczki są dokładnie w tym samym wieku
 
Mitaginka
a co do lekarza to ja bym się trzymała już tego szpitala, tak Cie ustawili, leżalaś tam, dostałaś konkretne leki i zalecenia, nie ma co wprowadzać sobie w życie jeszcze więcej stresu i wracać do starego gina, tylko Ci namota w główce że tego nie powinni a tamto powinni...
buziaki :-*
 
no ale nie wiem, do kogo miałabym chodzic w tym szpitalu...? do ordynatora gbura? ponoc do niego na wizyty trzeba sie umawiac pól roku wczesniej (!), taki VIP :p
 
hmmmm, nie mamy chyba...
co do innych...to jest klinika, więc tam liczy sie przede wszysrtkim ordynator. On był codziennie na obchodzie. a inni lekarze pojawiali sie raz, góra dwa razy w ciagu tych dwóch tygodni...i generalnie byli to jacys stazysci lub bardzo mlodzi- jak przystalo na szpital przy śląskiej akademii medycznej...aha- byl tez 3 razy profesor, jakas szycha, do którego w ogóle nie sposob sie dostac:/
 
reklama
hmm.. to rzeczywiście problem :-/, nie potrafię Ci poradzić kochana, ja bym na spokojnie popytała w szpitalu o dobrych lekarzy którzy są gotowi do prowadzenia ciaży
 
Do góry