reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

nie tak to miało wyglądać...

Dołączył(a)
17 Listopad 2016
Postów
4
Witajcie,
Rok temu urodziłam synka. Byłam taka szczęśliwa gdy zobaczyłam Go po raz pierwszy! Wiedziałam że dzieci to obowiązki: Synek budził się (i budzi dalej, pomimo że skończył roczek) co 2 godz w nocy, wiadomo przewijanie, karmienie. Potem, gdy zaczął być bardziej "aktywny" i starszy: przygotowywanie posiłków, zabawa, pilnowanie aby nic się nie stało gdy się wspina na kanapę i wszędzie zagląda ciekawy świata. Jeśli ktoś nie zajmie się Malutkim to nie masz czasu dla siebie, praktycznie ani chwili. A do tego pranie, prasowanie, sprzątanie, gotowanie (chociaż to czasem robi mój mąż), zakupy i wiele innych. I przez ten czas byłam praktycznie sama ze wszystkim... Mój mąż stwierdził, że skoro mam URLOP macierzyński to takie rzeczy mogę robić ja sama bo "siedzę z dzieckiem w domu". Synkiem niewiele się zajmował, dziwił się że jestem zmęczona i niewyspana (budził mnie synek co 2 godz, mąż sobie spał i nie słyszał jak malutki płakał), bo jak stwierdził: budzę się, ale potem idę spać dalej, twierdził że skoro jestem taka zmęczona to coś jest nie tak, bo przecież inne kobiety siedzą z dziećmi w domu i nie narzekają... Wiele by jeszcze pisać. Niektóre słowa mnie bardzo raniły i nie wierzyłam własnym uszom, że mój mąż ma takie podejście do rodziny, dziecka, do mnie... Synkowi niewiele też kupował... Do lekarza jak mieliśmy jechać to stwierdził że nie ma czasu na takie rzeczy bo musi pracować a tu,codziennie coś trzeba z dzieckiem robić... Po prostu nie wierzyłam! Było mi źle i płakałam po cichu. Aż któregoś dnia, po kolejnym podobnym tekście, stwierdziłam że nie mam już siły na takie życie i pojechałam z dzieckiem do moich rodziców. Chciałam wyjść aby Mały nie słyszał kłótni. Wróciłam tego samego dnia, ale to już nie było to samo... Byłam zmęczona i strasznie zawiedziona zachowaniem męża. Pogodziliśmy się... Ale kolejne dni to kolejne kłótnie: niby zrozumiał swoje złe zachowanie ale każdego dnia wymyślał takie teksty i takie przykrości że znowu miałam dość. Do tego doszły jego kłamstwa (na różne tematy), brak wsparcia finansowego na rzeczy potrzebne dla maluszka, brak seksu bo mąż wiecznie zmęczony, ponieważ dzecko obudziło go o 7 rano i parę innych... Przez to wszystko straciłam do niego zaufanie, stał się dla mnie osobą obcą, na której nie mogę w żaden sposób polegać... Myślałam już o odejściu i gdy się praktycznie zdecydowałam to usłyszałam przeprosiny....kolejne... chyba setne, bo taka podła atmosfera trwała około 3 miesiące... Jest niby dobrze... Niby bo tak nie do końca... Mi jest po prostu źle i nie tak wyobrażałam sobie mojego męża w roli ojca, a z drugiej strony dziecko powinno mieć dwojga rodziców...
 

Załączniki

  • bb[357].pdf
    120,9 KB · Wyświetleń: 227
reklama
Strasznie mi przykro to po pierwsze. Jedyne co mi się nasuwa jak czytam/słyszę takie opowieści to: wyjedź gdzieś, znajdź jakis pretekst , byle jaki. Niech weźmie urlop i zostanie z dzieckiem chociaż tydzień. Może wówczas byłaby szansa aby zrozumiał. A Ty w tym czasie zadbaj o siebie i dla siebie, nie dla niego. Wiem, że to się łatwo mówi. Ale kurde , dziecko , dzieckiem Ty też jesteś ważna. Sama sobie też tego dziecka nie zrobiłaś. Walcz o siebie przede wszystkm!
 
To może po prostu męża zostaw na weekend z dzieckiem niech zobaczy jak twoja codzienność wygląda, może w końcu doceni twoje starania. Wspaniałe i idealne macierzyństwo jest tylko w reklamach a szara rzeczywistość to co innego. Musimy być twarde choć momentami jest strasznie ciężko, ja to rozumiem bo mam prawie tak samo, choć potrafię odegrać sie na mężu i to działa.
 
Dziewczyny dobrze mówią.
Dopóki on nie zrozumie swojego błędu doputy jego zachowanie się nie zmieni.
Przeprasza bo boi się rozstania z czystej wygody. W tym momencie Ty prowadzisz dom i jest mu z tym na prawdę dobrze, dbasz o jego dziecko i o niego samego.
Mam nadzieje ze te jego "teksty" są z czystej niewiedzy.... Gorzej jesli po prostu na charakter kata. Taki człowiek zawsze będzie krzywdzil swoją ofiarę żeby samemu zyskać pewność siebie.
Tak czy siak warto gdzieś na parę dni wyjechać ( choćby do Twoich rodziców), a jeśli to nie pomoże, terapia małżeńska.
 
1. A ja Ci powiem - weź się w garść. Jak nie chcesz siedzieć w domu i wykonywać tylko obowiązków domowych - idź do pracy. Nawet jeśli swoją wypłatę oddasz opiekunce (a najlepiej podzielcie jej koszty na pół). Pozwoli Ci to oderwać się od codziennych obowiązków i na pewno lepiej wpłynie na Wasze relacje.
2. Serio to taki problem pojechać z dzieckiem do lekarza??? Naprawdę mąż nie jest konieczny na takich wizytach - skoro pracuje, to ciężko jest się mężczyznom tłumaczyć szefom, że musi szanowną małżonkę zawieźć z dzieckiem do lekarza, który nie znajduje się na drugim końcu kraju.
3. Musisz sobie przeorganizować czas spędzany z dzieckiem, bo to nie może być dla Ciebie kara.
4. W tym wieku dziecko już nie powinno budzić się co dwie godziny - musisz konsekwentnie je od tego odzwyczajać, bo z czasem będzie trudniej.
5. Nie rób z siebie cierpiętnicy...
 
1. A ja Ci powiem - weź się w garść. Jak nie chcesz siedzieć w domu i wykonywać tylko obowiązków domowych - idź do pracy. Nawet jeśli swoją wypłatę oddasz opiekunce (a najlepiej podzielcie jej koszty na pół). Pozwoli Ci to oderwać się od codziennych obowiązków i na pewno lepiej wpłynie na Wasze relacje.
2. Serio to taki problem pojechać z dzieckiem do lekarza??? Naprawdę mąż nie jest konieczny na takich wizytach - skoro pracuje, to ciężko jest się mężczyznom tłumaczyć szefom, że musi szanowną małżonkę zawieźć z dzieckiem do lekarza, który nie znajduje się na drugim końcu kraju.
3. Musisz sobie przeorganizować czas spędzany z dzieckiem, bo to nie może być dla Ciebie kara.
4. W tym wieku dziecko już nie powinno budzić się co dwie godziny - musisz konsekwentnie je od tego odzwyczajać, bo z czasem będzie trudniej.
5. Nie rób z siebie cierpiętnicy...

Kobieta, kobiecie wilkiem nie?

Nienawidze "jęczydup" i nie widzę żeby tatima robiła z siebie cierpietnicy ...
Nie wymaga od męża pomocy czy wyreczania jej w codziennych obowiązkach ( jak np. Ewelka która często "potrzebuje porady") chodzi tutaj o szacunek do jej pracy i do niej samej.
Co do Twojej porady aropo pracy.... Cudowny pomysł!
Wali Ci się w domu? Pieprzy Ci się relacja mężem? Trudno Ci czasami z dzieckiem?
Idź do pracy! Zostaw to w cholerę i zwal wszystkie obowiazki na gosposie.
Bardzo dojrzałe podejście do życia....
Jak coś się zepsuje to się to naprawia droga czarownico. Nie zamieniasz ani nie oddajesz w cudze ręce.
Ale teraz tak wygląda nowoczesne macierzynstwo - rodze i oddaje byle gdzie... uff pozbyłam się problemu, jeszcze tylko dwójka i gotowe, zawsze chciałam mieć trójkę dzieci. Nie z potrzeby serca, po prostu tak sobie wymyslilam. Niech inni patrzą, zazdroszczą i mówią o mnie... Straszne ale tak wlasnie jest. Dobro dziecka sie nie liczy, to my dorośli mamy być szczęśliwi i zaspokojeni w swoich popierdzielonych potrzebach. Nic dziwnego że tyle nieczulych idiotów po świecie chodzi. Żadnego uczucia od rodziców nie dostali.
 
Ostatnia edycja:
Popieram. Mąż nie musi wyreczac w obowiązkach domowych, ale musi być partnerem i oparciem w każdej sytuacji. Nie może być tak ze co i rusz słyszy się krytykę od bardzo bliskiej osoby. U mnie jest tak, że każde szczepienie i wizyta i lekarza mąż musi być, ja mu nie karze on sam tego chce, a mnie to cieszy. Wystarczylo raz jak mi narzekał po prostu wsiadalam do samochodu i jechałam do matki ze wszystkim go zostawiłam musiał radzić sobie sam. Obiad zrobić dzieckiem się zająć pranie sobie zrobić bo swoje rzeczy pralam a jego odkladalam a jak nie miał co już założyć to innego wyboru nie miał. Następnego dnia wróciłam spokój i cisza ten ledwo chodzi oczy na przysłowiowe wykalaczki i tylko powiedział przepraszam nie wiedziałem. Od tamtej pory mam spokój.
 
1. A ja Ci powiem - weź się w garść. Jak nie chcesz siedzieć w domu i wykonywać tylko obowiązków domowych - idź do pracy. Nawet jeśli swoją wypłatę oddasz opiekunce (a najlepiej podzielcie jej koszty na pół). Pozwoli Ci to oderwać się od codziennych obowiązków i na pewno lepiej wpłynie na Wasze relacje.
2. Serio to taki problem pojechać z dzieckiem do lekarza??? Naprawdę mąż nie jest konieczny na takich wizytach - skoro pracuje, to ciężko jest się mężczyznom tłumaczyć szefom, że musi szanowną małżonkę zawieźć z dzieckiem do lekarza, który nie znajduje się na drugim końcu kraju.
3. Musisz sobie przeorganizować czas spędzany z dzieckiem, bo to nie może być dla Ciebie kara.
4. W tym wieku dziecko już nie powinno budzić się co dwie godziny - musisz konsekwentnie je od tego odzwyczajać, bo z czasem będzie trudniej.
5. Nie rób z siebie cierpiętnicy...


Nie ma to ak być zwykłą mendą.
Kobieta to nie robot. Sama sobie dziecka nie robi, to dziecko ma dwoje rodziców. Zwalanie winy za wszystkie niepowodzenia na nią to poprostu chory odruch. Ja nie wyobrażam sobie aby mój mąż przychodził tylko na gotowe i miał wszystko w dupie. Jak któraś chce być niewolnicą , niech sobie będzie, ale nie próbuje wmawiać takiej roli innym!
Ja tu nie widzę żadnego cierpiętnictwa. Raczej normalne oczekiwania względem współmałżonka. A doradzanie jak zajmować się nie swoim dzieckiem poniżej krytyki.
Biedni pracujący mężczyźni. A jak my pracujemy to sie nagle samo wszystko w domu robi? Bo ja nie zauważyłam abym chodzac do pracy nie musiała się zajmowac domem, gotować, sprzatać, etc... Na szczęście mam męża, który nie jest ignorantem i leniwą mendą.
 
A ja myślę, że jeżeli ci/wam zależy na związku to powinniście skorzystać z pomocy specjalisty. To, co czytamy jest jedynie Twoją perspektywą, więc bardzo trudno powiedzieć, co poprawiłoby wasze relacje. Nie wiemy też, jaką pracę ma twój mąż, może wraca tak zmachany, że na nic nie ma siły, a może nawet by pomógł, ale na samą myśl, że jesteś niezadowolona lub w złym stanie mu się odechciewa. Może on też sobie wyobrażał, że rodzina jest jak z amerykańskich filmów: uśmiechnięta , zrelaksowana żona, dziecko anioł i obiad na stole?

Pamiętam, jak przez pierwsze 18 miesięcy mieliśmy spięcia na różne tematy, a wynikały z naszego zmęczenia. Fakt, że mój mąż bardzo mi pomagał, ale i tak dochodziło do spięć.

Pytanie, czy kiedykolwiek usiedliście razem i porozmawialiście, jakie są wasze oczekiwania. I chodzi mi o oczekiwania obu stron i o rozmowę, a nie o wyrzucanie sobie nawzajem żali i pretensji. Piszesz, że "niby zrozumiał swoje złe zachowanie". Jeżeli będziesz patrzyła na swojego partnera, jako na osobę, która się źle się zachowuje i robi coś specjalnie żeby cię zranić, to bez względu, co on będzie robił, czy mówił wszystko będziesz odbierać, jako atak. Może napisz do niego list o tym, jak chciałabyś żeby wyglądały wasze relacje - a nie co cię w nim denerwuje. Może spytaj, co jemu przeszkadza i co lubi.

A może mogliby pomóc Wam rodzice i np. na 2 dni lub na 1 noc zająć się maluszkiem, żebyście mogli przez chwilę pobyć razem? Może obydwoje potrzebujecie chwilę odpoczynku.
Początki rodzicielstwa często są trudne i czasem warto skorzystać z pomocy kogoś z zewnątrz, bo wasze zmęczenie i frustracja częściej prowadzi do zwarcia niż do rozwiązania.
 
reklama
1. A ja Ci powiem - weź się w garść. Jak nie chcesz siedzieć w domu i wykonywać tylko obowiązków domowych - idź do pracy. Nawet jeśli swoją wypłatę oddasz opiekunce (a najlepiej podzielcie jej koszty na pół). Pozwoli Ci to oderwać się od codziennych obowiązków i na pewno lepiej wpłynie na Wasze relacje.
2. Serio to taki problem pojechać z dzieckiem do lekarza??? Naprawdę mąż nie jest konieczny na takich wizytach - skoro pracuje, to ciężko jest się mężczyznom tłumaczyć szefom, że musi szanowną małżonkę zawieźć z dzieckiem do lekarza, który nie znajduje się na drugim końcu kraju.
3. Musisz sobie przeorganizować czas spędzany z dzieckiem, bo to nie może być dla Ciebie kara.
4. W tym wieku dziecko już nie powinno budzić się co dwie godziny - musisz konsekwentnie je od tego odzwyczajać, bo z czasem będzie trudniej.
5. Nie rób z siebie cierpiętnicy...
1. Owszem do pracy idę od nowego roku i nie zamierzam siedzieć jak to nazwałaś w domu i wykonywać tylko obowiązki domowe tylko zamierzam wrócić do pracy. Tylko oprócz tej pracy będę miała też obowiązki domowe oraz dziecko, bo mąż widzi tylko swoją pracę i nic poza tym.
2. Mąż nie tłumaczy się szefom, bo sam jest swoim szefem -ma własną firmę. Swoje "biuro" ma w domu. A gdy wzięłam auto i pojechałam sama z dzieckiem do lekarza to była awantura bo wg niego zabrałam dziecko (a doskonale wiedział że jadę z nim ba szczepienie) bez jego wiedzy... Dla mnie to nie jest problem jechać z dzieckiem SAMEMU do lekarza, ale gdy mąż deklaruje się że pojedzie ze mną a potem ma to gdzieś albo gdy ja mam zamówić taksówkę a auto ma stać pod domem "bo tak" to wg mnie nie jest to w porządku
3. To nie jest kara, dziecko to najcudowniejszy skarb na świecie. Ale sądziłam że jesteśmy rodziną a rzeczywistość wygląda inaczej. Bo dla męża do tej pory zrobiłabym wiele a on jak coś robi to z wielką łaską a najczęściej wcale
4. Zgadzam się z tym
5. Cierpię ale nie dlatego że jestem jakąś życiową du... Podam kilka tylko przykładów bo nie ma miejsca aby się rozpisywać:
* gdy poprosiłam męża żeby zajął się dzieckiem i to zrobił na 2 godz to po tym usłyszałam że: on nie ma czasu na swoje hobby i przyjemności albo że przez to firma mu upada
* gdy dziecko obudziło się o 7 to albo powinnam z nim wyjść do innego pokoju i się pobawić jak to robi jego znajoma albo siedzieć cicho byleby go nie budzić bo jest niewyspany (8 godz snu jest dla niego niewystarczające) a nie budzi się w nocy gdy maly zapłacze
* gdy organizowałam sobie czas i jechałam do mamy to miał pretensje że z domu wychodzę bo matka powinna siedzieć w domu z dzieckiem. A jechałam z dzieckiem oczywiście
* gdy spytałam czy dorzuci się do szczepień to usłyszałam że nie ma kasy a sobie kupił "męską zabawkę" za kilka tyś zł
* i wiele wiele innych...
 
Do góry